Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ukraiński zbrodniarz i terrorysta „gościł” na Świętym Krzyżu

Tomasz Trepka
Korytarz więzienny na Świętym Krzyżu, lata międzywojenne.
Korytarz więzienny na Świętym Krzyżu, lata międzywojenne.
Stepan Bandera, związany z antypolską zbrodnią wołyńską, kilka lat wcześniej znalazł się w więzieniu na Świętym Krzyżu – jednym z najcięższych w Drugiej Rzeczpospolitej.

Stepan (Stefan) Bandera urodził się w 1909 roku w Uhrynowie Starym. Już jako dziesięcioletni chłopiec znalazł się pod wyraźnym wpływem czołowego ukraińskiego nacjonalisty, Dmytro Doncowa. Jego przekonania ukształtowały osobowość i światopogląd młodego Bandery. Opierały się one przede wszystkim na walce o niepodległość państwa ukraińskiego, kładące nacisk na przewagę emocji nad rozwagą oraz uczuć nad rozumem.

Stepan Bandera, przywódca ukraińskich nacjonalistów
Stepan Bandera, przywódca ukraińskich nacjonalistów

Od zawsze przeciwko Polsce

W ukraińskim ruchu nacjonalistycznym dużo zmieniło powstanie nielegalnie działających w Polsce – Ukraińskiej Organizacji Wojskowej (UWO), a następnie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów (OUN). Koncentrowały się na działalności terrorystycznej. Wymierzona była ona przede wszystkim w osoby, które poszukiwały dialogu polsko-ukraińskiego. Na początku lat 30. wśród Ukraińców nastąpił ponowny wzrost nastrojów antypolskich. W tej ostatniej strukturze, w 1931 roku, Bandera został mianowany kierownikiem referatu propagandy. Dwa lata później, w czerwcu 1933 roku stanął już na czele Egzekutywy Krajowej OUN. Nie był jednak nim długo, bowiem już rok później został aresztowany.

Powodem jego zatrzymania był zamach dokonany w czerwcu 1934 roku przez nacjonalistów ukraińskich na ministra spraw wewnętrznych, Bronisława Pierackiego. Według ustaleń śledczych, Bandera miał nakłaniać zamachowca do dokonania zabójstwa oraz dostarczyć broń.

Bandera charakteryzował się bezkompromisowością. W stosunku do podobnie myślących był towarzyski czy wręcz przyjacielski, jednak wszystko zmieniało się kiedy miał styczność ze swoimi przeciwnikami – „uważał ich za pozbawionych charakteru, bezideowych oraz zwykłych >zjadaczy chleba<. Na ich temat wypowiadał się pogardliwie: >Ciemny naród! Ni czytaty, ni pisaty<” – pisał o Banderze jego przyjaciel z lat szkolnych i współpracownik Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, Hryhor Melnyk.

Proces i… kara śmierci

Bandera był najważniejszym z zatrzymanych. Pierwszy jego proces rozpoczął się w Warszawie, 18 listopada 1935 roku. Przywódca ukraińskich nacjonalistów, od początku starał się zwrócić uwagę społeczeństwa oraz mediów. O jego zuchwałości oraz antypolskości świadczy fakt, że odpowiadał na pytania sądu, nie w języku polskim jak nakazywało prawo, ale po ukraińsku. – Został on [Stepan Bandera – redakcja] za to usunięty z sali sądowej. Stawiał przy tym opór policjantom i wykrzykiwał demonstracyjnie po ukraińsku hasła propagandowe oraz obelgi pod adresem sądu i państwa polskiego, co podważało reputację sądu. W ten sposób Bandera próbował zwrócić uwagę międzynarodowych mediów na problem ukraiński w państwie polskim, a sam stawał się „bohaterem” i „męczennikiem” w oczach zarówno swoich radykalnych i fanatycznych rówieśników z OUN, jak i osób niezwiązanych z tą organizacją – pisano o procesie Bandery w polskich mediach.

Drugi proces Bandery odbył się we Lwowie. Dotyczył on zbrodni dokonanych przez niego w latach 1932-1934. Wówczas zezwolono na składanie zeznań w języku ukraińskim co dodało Banderze jeszcze większej pewności siebie. – Przywódca Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów z wielką chęcią wygłaszał propagandowe monologi i kreował się na nieustraszonego przywódcę, który z zimną krwią wydaje wyroki śmierci na polskich polityków albo Ukraińców, którzy w jego oczach „zdradzają naród ukraiński”. Te nacjonalistyczno-propagandowe przemówienia i zachowanie Bandery, jak i w mniejszym stopniu innych oskarżonych, mieszały się z faszystowskimi rytuałami OUN, która starała się praktykować ideologię faszyzmu, aby sprawiać wrażenie silnej i liczącej się w Europie organizacji. Takim zachowaniem było między innymi demonstratywne traktowanie Bandery przez oskarżonych członków OUN jak wodza, witanie się na sali sądowej pozdrowieniem „Sława Ukrajini!”, albo próby legitymowania popełnionych mordów własnym kodeksem wartości, według którego tylko OUN wie, co jest dobre i co jest złe dla narodu ukraińskiego i ma prawo zabijać wszystkich ludzi, którzy zagrażają realizacji jej planu, jakim jest zbudowanie państwa ukraińskiego, wprowadzeniu w nim faszystowskiej dyktatury i podporządkowaniu sobie całego społeczeństwa – twierdzili obserwujący proces i zachowanie Bandery, polscy dziennikarze. 13 stycznia 1936 roku, za udział w zamachu na ministra Pierackiego, Stepan Bandera został skazany śmierć, jednak na podstawie amnestii z 2 stycznia 1936 roku karę zmieniono na dożywotnie więzienie. W drugim procesie zakończonym w czerwcu 1936 roku, Bandera został skazany na siedmiokrotną karę dożywotniego więzienia.

Brama główna więzienia na Świętym Krzyżu, 1927 rok
Brama główna więzienia na Świętym Krzyżu, 1927 rok

Najgroźniejszy więzień na Świętym Krzyżu

Więzienie na Świętym Krzyżu należało do jednych z najcięższych w Drugiej Rzeczpospolitej. Od 1919 roku nosiło ono nazwę – „Święty Krzyż – Więzienie Karne”, a następnie „Święty Krzyż – Więzienie Ciężkie”. Odbywali w nim kary skazani na dożywocie lub wieloletnie wyroki więzienia. Przeznaczone było na przestępców kryminalnych oraz więźniów politycznych, do których zaliczano przede wszystkim komunistów oraz ukraińskich nacjonalistów, odbywających kary za przestępstwa przeciwko państwu polskiemu.

Stepan Bandera znalazł się w świętokrzyskim więzieniu najprawdopodobniej na początku 1936 roku, zaraz po zakończeniu warszawskiego procesu. W czasie kiedy Bandera przebywał w więzieniu na Świętym Krzyżu, z cel przewieziono do innych zakładów kilkudziesięciu innych ukraińskich nacjonalistów. Tych, których nie udało się przenieść ulokowano w osobnych celach, bez możliwości kontaktu. Decyzja ta wywołała jednak sprzeciw Ukraińców oraz podjęcie przez nich głodówki. Zakończyła się ona przymusowym, sztucznym odżywianiem osadzonych.

Kierownictwo więzienia na Świętym Krzyżu próbowało ograniczyć do minimum kontakty członków Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów z ich przywódcą. Stało się to tym istotniejsze, że swoją funkcję pełnił on zza więziennych krat, bowiem nie zdecydowano się na wybór nowego dowódcy. Tym samym był to najniebezpieczniejszy więzień w historii łysogórskiego więzienia.

Z Banderą starali się utrzymywać kontakt członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów. Rozkazy oraz wiadomości przekazywane były przez jednego z adwokatów – Wołodymyra Horbowyja. Podejrzewano także, że pośrednikiem między Banderą a Ukraińcami był prawosławny kapelan więzienny, Józef Kładoczny. Spowiedzi Bandery na Świętym Krzyżu trwały nawet godzinę. Ze względu na tajemnicę spowiedzi odbywały się one bez udziału innych osób. Wówczas, można było swobodnie przekazywać różne informacje. To najprawdopodobniej on przekazywał ukraińskim nacjonalistom, grypsy od dowódcy organizacji. Naczelnik więzienia, Mieczysław Butwiłowicz starał się nawet o wprowadzenie zakazu jakichkolwiek kontaktów ze Stepanem Banderą.

Ciągle rozważanym w Warszawie zagrożeniem, była kwestia możliwości odbicia Bandery z więzienia. Początkowo wydawało się jednak, że Święty Krzyż stanowił bardzo bezpieczny punkt. Był on oddalony do skupisk ludności ukraińskiej, dodatkowo w jego pobliżu nie przebiegały żadne trasy komunikacyjne. Mimo to od momentu powstania więzienia w 1919 roku, miało miejsce kilka udanych ucieczek.

Próba „odbicia”

Latem 1937 roku, Komenda Wojewódzka Policji Państwowej we Lwowie wpadła na trop przygotowywanej próbie odbicia Bandery z więzienia na Świętym Krzyżu. Plan ten składał się z kilku faz. Opierały się one na przybyciu do klasztoru dwóch ukraińskich bojowników w przebraniu mnichów. W okolicach więzienia, w pobliskich lasach mieli zostać rozmieszczeni członkowie Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów, w oczekiwaniu na odpowiedni moment ataku. Miał on nastąpić podczas wieczornego spaceru. Próba odbicia zakończyła się porażką, zanim jeszcze weszła w fazę realizacji. „Benderowcy” byli wówczas skutecznie inwigilowani przez polską policję.

Mimo to, że udaremniono próbę uwolnienia Bandery, postanowiono większych środki zapobiegawcze w więzieniu na Świętym Krzyżu. Okazało się bowiem, że odludzie, brak szlaków komunikacyjnych, utrudniał obronę w przypadku ataku na więzienie zorganizowanej grupy. Odcięcie łączności powodowało, że służba więzienna w pojedynkę musiała toczyć nierówną walkę. Chcąc uniemożliwić Banderze ucieczkę zdecydowano się nawet na przeprowadzenie remontu niektórych pomieszczeń oraz wybudowanie nowych – trzech murowanych wież strażniczych. Miały one zastąpić konstrukcje drewniane oraz umożliwić obserwację terenów przed więzieniem.

Kolejnym posunięciem było skierowanie pisma do kierującego klasztorem, ojca Pawła Koppe z prośbą o zamknięcie drewnianej wieży widokowej dla osób zwiedzających Święty Krzyż. – Gdyż z tego miejsca postronni mają całkowitą możność nielegalnego porozumiewania się z więźniami, co zostało już niejednokrotnie stwierdzonym, a ponadto z tego miejsca łatwo przemycić do więzienia urządzenia, względnie broń – pisał w uzasadnieniu naczelnik świętokrzyskiego zakładu karnego, Mieczysław Butwiłowicz. Zakazano także goszczenia na terenie klasztoru kogokolwiek bez zgody władz więzienia.

Mimo poczynionych kroków, ostatecznie zdecydowano o przetransportowaniu Bandery do innego więzienia. Nie wiadomo co dokładnie zaważyło na podjęciu takiej decyzji. Nie jest też możliwe odtworzenie dokładnej daty przeniesienia przywódcy Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów do zakładu karnego we Wronkach, jednak w momencie wybuchu wojny znalazł się on na wolności.

„Bohater” z piekła rodem

Pomimo ewidentnych krzywd wyrządzonych Polakom oraz Ukraińcom, między innymi poprzez współpracę z nazistami, Bandera doczekał się we własnym kraju utworzenia wielu miejsc pamięci o jego „bohaterskiej” działalności. W styczniu 2010 roku, prezydent Ukrainy, Wiktor Juszczenko podpisał dekret przyznający Banderze tytuł „Bohatera Ukrainy”. Jego pomniki odsłonięto w wielu miastach Ukrainy, jego imieniem nazwano ulice, a także przyznano tytuły honorowego obywatela.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie