Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Valerjan Romanovski z Buska-Zdroju: Dzieci w Polsce są przegrzewane. "Zimny chów" dobry dla zdrowia!

Michał Kolera
Michał Kolera
Agnieszka Szura i Valerjan Romanovski podczas wyprawy do Laponii. U dołu widzimy główkę ich syna, Antosia.
Agnieszka Szura i Valerjan Romanovski podczas wyprawy do Laponii. U dołu widzimy główkę ich syna, Antosia. archiwum prywatne
Mieszkający w Busku-Zdroju podróżnik i wielokrotny rekordzista Guinnessa Valerjan Romanovski i jego partnerka Agnieszka Szura doczekali się potomka. Mały Antonio ma dwa miesiące i... był już na pierwszej zimowej wyprawie w Laponii. Jego rodzice tłumaczą, jak oswajać małe dziecko z mrozem już od pierwszych chwil życia.

Valerjan Romanovski z Buska jest znany w świecie z bicia rekordów Guinnessa. Ta sztuka udała mu się między innymi w jeździe 12-godzinnej na rowerze. Ostatnio było o nim głośno w 2021 roku, kiedy ustanowił nowy rekord w przebywaniu całym ciałem w lodzie. Spędził w nim 3 godziny 1 minutę, czym poprawił poprzednie osiągnięcie Francuza Romaina Vandendorpe'a o całe 25 minut. Odbywał wiele wypraw, gdzie testował wytrzymałość swojego organizmu na zimno. Bywał w Jakucji, Skandynawii, Islandii i innych chłodnych miejscach.

Antoś był już na zimowej wyprawie z rodzicami

Valerjan Romanovski i jego partnerka Agnieszka Szura zostali rodzicami. Mały Antoś ma już dwa miesiące. Spędził je w interesujący sposób.

- Syn był już z nami na swojej pierwszej wyprawie - w Laponii. Ja mieszkałem kilka dni na rzece, tak, jak podczas ekspedycji dwa lata temu. Z tym, że teraz pojechałem z większą grupą osób i pokazywałem, jak wygląda życie bez źródeł ciepła. Przy okazji Antoś również zobaczył, jak to jest być w temperaturze 25 stopni poniżej zera. Na co dzień oczywiście przebywał w ogrzewanym domu, ale często nas odwiedzał - mówi Valerjan Romanovski.

Według niego oswajanie dzieci z zimnem jest konieczne i musi zaprocentować dobrym zdrowiem w przyszłości.

- Obecnie tendencja wśród rodziców jest taka, żeby najmłodszych chować w kokonie. Ciepły dom, brak spacerów. Razem z Agnieszką uważamy, że trzeba postępować dokładnie odwrotnie. Naszego syna od samego początku przyzwyczajamy do różnic temperatur. Musimy nauczyć organizm, że zimno wcale nie jest negatywnym bodźcem - dodaje podróżnik.

Syn Valerjana i Agnieszki na pierwszym spacerze był już tydzień po urodzeniu. Sam Valerjan unika jak ognia słowa "hartowanie", posługuje się raczej żartobliwym określeniem "zimny chów dzieci". Dowodzi, że to, co dla Polaków wydaje się nienormalne, a wręcz szalone, w innych krajach jest powszechnie przyjętą praktyką.

- Jak inaczej nazwać sytuację, kiedy w Jakucji przy minus 50 stopniach nikogo nie dziwi widok dziecka na huśtawce. W Skandynawii natomiast przy kilku stopniach powyżej zera dzieci taplają się w wodzie i błocie. Bawią się na zimnie i nikomu to nie przeszkadza. Na północy dzieci o wiele rzadziej chorują. Z drugiej strony mamy na przykład Polskę, Ukrainę czy Białoruś, gdzie obserwujemy nadmierne przegrzewanie dzieciaków. Są poubierane od stóp do głów, pocą się i szybko zapadają na zdrowiu. To bardzo złe podejście. Jeszcze raz podkreślam, że nie powinniśmy demonizować zimna, ale się z nim oswajać - mówi buszczanin.

Słowa te potwierdza Agnieszka Szura, partnerka życiowa Valerjana Romanovskiego, członkini jego drużyny i mama małego Antosia. Podczas ostatniej wyprawy do Laponii robiła rzeczy, o których polskim matkom się nie śniło. Wymienia jazdę skuterem śnieżnym z synem przytroczonym do klatki piersiowej oraz karmienie go piersią na postojach. Wszystko przy temperaturze minus 25 stopni Celsjusza. Raz nawet przewiała chłopca w tych warunkach.

- Ludzie poruszają się tam głównie skuterami, bo nic innego nie pojedzie po głębokim śniegu. Dziecko jest osłonięte przed podmuchami wiatru mając główkę przytuloną do ciała matki. Jeśli chodzi po karmienie piersią, to nie było to niebezpieczne ani dla syna, ani dla mnie. To samo z przewijaniem - zajęło mi to kilka minut. Syn po wszystkim nawet nie kaszlnął. Nic nie odmroził, nie dostał zapalenia płuc. Więc zimno mu nie zaszkodziło. Uważam, że o wiele bardziej niebezpieczna jest wietrzna, deszczowa pogoda w okolicach zera. Wtedy dziecku może przytrafić się choroba - mówi Agnieszka Szura.

Na dużym mrozie głównie spał

Zresztą mały Antoś podczas wycieczek skuterem głównie zajmował się... spaniem. Rodzice przypisują to rześkiemu, mroźnemu powietrzu, jakie występuje zimą w tej części świata.

A co z tak zwanym werandowaniem dziecka? Tak w Polsce nazywa się praktykę przyzwyczajania dziecka do różnic temperatur. Matki trzymają swoje pociechy, ciepło ubrane, w przewietrzonym pokoju z otwartym oknem.

- Pomijając już zimowe pasje, moje i Valerjana, to już nawet moja położna stwierdziła, że to jest bez sensu. Lepiej od razu iść na spacer - odpowiada Agnieszka Szura.

Wielu rodziców zastanawia się też, czy malutkie dziecko można niedługo po urodzeniu bez obaw wystawić na mróz.

- Absolutnie nie - zaznacza Valerjan Romanovski. - Jeśli już się na to decydujemy, trzeba to robić stopniowo i ostrożnie. Dziecko które nigdy nie było na mrozie, nie może tam spędzić od razu pół godziny. Musi się trochę przyzwyczaić. No i być dobrze to ubrane. A więc nie za grubo, lecz koniecznie z dobrze ogrzaną klatką piersiową. Wtedy właściwie nie ma już znaczenia, ile będzie przebywać na zimnie, oczywiście w granicach rozsądku. Pamiętajmy o zabezpieczeniu twarzy odpowiednim kremem - opowiada Valerjan Romanovski.

Małego Antosia zaraz po urodzeniu spotykają więc niezwykłe atrakcje. Pócz fińskiej Laponii i Polski był już w trzech innych krajach - Litwie, Łotwie i Estonii. Wkrótce z rodzicami pojedzie też do Stanów Zjednoczonych, Włoch, a być może również do Kataru.

- Prócz tego, że oswajamy go z zimnem, chcemy także zapoznawać go z innymi kulturami od najmłodszych lat. Tak, by stał się obywatelem świata - podsumowuje Valerjan Romanovski.

Valerjan Romanovski

Urodził się na Wileńszczyźnie w 1974 roku, w polskiej rodzinie. Od 1992 roku mieszka w Polsce. Na Litwie skończył technikum rolnicze i zdobył zawód technika weterynarii. Zmiany ustrojowe, rozpad Związku Radzieckiego spowodowały przerwanie jego edukacji. W 2009 roku rozpoczął studia w Szkole Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie, na wydziale Technologii Drewna. Na studiach rozwijał swoją pasję pracy w drewnie. Po 11 latach edukacji naukę skończył z tytułem naukowym doktora. Obecnie jest specjalistą z zakresu technologii drewna oraz podłóg drewnianych.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie