Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Vive wygrało "świętą wojnę" z Wisłą Płock (zdjęcia, video, mp3)

Paweł Kotwica
Mecz kielecko-płocki jak zwykle był emocjonujący i zacięty, a Paweł Podsiadło (w wyskoku) rzucił dla gospodarzy pięć bramek.
Mecz kielecko-płocki jak zwykle był emocjonujący i zacięty, a Paweł Podsiadło (w wyskoku) rzucił dla gospodarzy pięć bramek. S. Stachura
Piłkarze ręczni Vive Kielce pokonali Wisłę Płock 30:27, ale nie był to łatwy mecz dla drużyny trenera Bogdana Wenty.
Vive pokonalo Wisle Plock

Vive pokonało Wisłę Płock

Kielczanie powiększyli przewagę nad płocczanami do czterech punktów.

Rekordowa w historii polskiej piłki ręcznej ligowa publiczność (4185 osób) i obie drużyny stworzyły świetne widowisko. Może jak na mecz pierwszej i drugiej drużyny w tabeli było trochę za dużo błędów, ale za to emocje były do ostatnich minut.

Bilet na ten mecz można było kupić u "koników" przed halą za ponad czterokrotność ceny nominalnej (12 - 50 złotych), a i tak nie wystarczyło ich dla wszystkich chętnych, mimo że organizatorzy ustawili dodatkowe trybuny na 1000 miejsc.

Bogdan Wenta, trener Vive:

Bogdan Wenta, trener Vive:

- Widziałem w tym meczu sporo analogii do pierwszego meczu tych drużyn w Płocku. Cieszyłbym się z wygranej nawet jedną bramką, gdybyśmy nie popełniali takich błędów, które zdarzają nam się na przykład w momencie, kiedy prowadzimy trzema bramkami i tracimy piłkę bez wpływu obrony przeciwnika. To mnie doprowadza do siwych włosów. Wisła naciskała nas strasznie do końca. Założyliśmy, że mocno będzie kryty obrotowy i to się udało. To była bardzo dobra reklama dla naszej dyscypliny.

DOBRE OTWARCIE

Atmosfera była taka, jakby ten pojedynek decydował o mistrzostwie Polski. - Ale do tego jeszcze daleka droga. W ogóle o tym nie myślę. Myślę o kolejnym meczu - mówił po spotkaniu zawodnik Vive Mateusz Zaremba.

Popularny "Zarek", tak jak pozostali rozgrywający Vive Paweł Podsiadło i Tomasz Rosiński, dobrze otworzył mecz. Sporo bramek dla kieleckiego zespołu padało po rzutach z drugiej linii, dobrze też funkcjonowała obrona i w 13 minucie po karnym wykorzystanym przez Rosińskiego Vive prowadzili 8:3. Każdy, kto choć raz był na kielecko-płockiej "świętej wojnie" wiedział, że to wcale nie koniec spotkania.

DEBIUT HEŃKA

Dwie minuty wcześniej w kieleckim zespole zadebiutował duński rozgrywający Henrik Knudsen. W 16 minucie ochrzczony przez kibiców Heńkiem niewysoki (183 cm) zawodnik pięknym rzutem pokonał swojego krajana, bramkarza Wisły Mortena Seiera, sygnalizując, że trzeba na niego uważać.

(fot. infografika)

Knudsen dużo widzi na boisku, potrafi świetnie podać kolegom, choć oczywiście brakuje mu jeszcze zgrania z zespołem. - Rzuciłem go na bardzo głęboką wodę. Aklimatyzacja musi trochę potrwać, Henrik popełnił kilka błędów, ale i pokazał wielkie możliwości - podsumował debiut Duńczyka trener Vive Bogdan Wenta.

Właśnie po wspomnianych błędach Knudsen wrócił na ławkę. Płocczanie wzięli się do odrabiania strat, a architektem tego był Seier, który z minuty na minutę bronił coraz lepiej. Sporo problemów sprawiały również sprytne rzuty Iwana Pronina. W 22 minucie po szybkim ataku wykończonym przez Tomasza Palucha było tylko 11:10.

Artur Góral, trener Wisły:

Artur Góral, trener Wisły:

- Życzyłbym sobie więcej takich spotkań w polskiej lidze. Myślę, że spotkamy się z Vive w finale play off. Gratuluję mojemu zespołowi, bo zagrał supermecz, pokazał inne oblicze niż miał do tej pory, pokazał, że jest kolektyw. Wcześniej zdołowały nas wysokie porażki w Lidze Mistrzów. Teraz będziemy grali lepiej.

Atakujących "nafciarzy" przydusiła trochę kielecka obrona i po kontrach Patryka Kuchczyńskiego i Bartosza Konitza w 24 minucie było 14:10, ale kolejne trzy piłki wpadły do bramki Kazimierza Kotlińskiego. W końcówce pierwszej połowy oba zespoły popełniły sporo błędów.

ŚWIETNY SEIER

Po zmianie stron rewelacyjnie zaczął bronić Seier, który odbił pięć pierwszych rzutów gospodarzy i w 34 minucie Vive przegrywało 17:19! Bramkę Duńczyka odczarował dopiero Podsiadło, a potem kielczanie wykorzystali podwójne osłabienie rywala - najpierw dwa gole Pawła Piwko, potem Zaremby i Podsiadły i nasz zespół znów wygrywał trzema golami - 22:19 w 41 minucie.

Już do końca spotkania Vive nie udało się wypracować wyższej przewagi, a walczący zespół z Płocka kilka razy zbliżał się na jedną bramkę. W 52 minucie po pięknej wrzutce trafił Piwko, było 26:23 i za moment gospodarze mieli piłkę. A jednak ją stracili, i to dwa razy. Znów trafił Paluch i znów jeden gol różnicy - 26:25.

Ostatni kontakt był po kolejnym golu Palucha - 27:26 w 56 minucie, a oba zespoły popełniły wtedy serię prostych błędów. Byłby kolejny remis, ale Kotliński w pięknym stylu obronił rzut Bartosza Wusztera, a na 28:26 podwyższył Michał Stankiewicz. Za moment Kamil Krieger zabrał piłkę Michałowi Zołoteńce i na 45 sekund Zaremba rozstrzygnął losy meczu - było 29:26. Ostatnie bramki zdobyli Wuszter i Podsiadło.

A potem była wielka radość i kilkuminutowe świętowanie zwycięstwa. Wygrana stawia Vive w dobrej sytuacji, bo kielczanie mają cztery punkty przewagi nad Wisłą. Do play off jednak jeszcze daleko, a płocczanie pokazali, że kryzys mają już chyba za sobą. Mecz oglądał z trybun trener Flemming Oliver Jensen, trzeci Duńczyk w polskiej lidze, który obejmie ich od 21 grudnia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie