Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W domu Państwa Raganów ze Starachowic posłuchasz fugi Bacha, arii Pucciniego albo riffów Deep Purple

Sławomir Sijer
Zdjęcia: Sławomir Sijer, MBP, archiwum prywatne
Ewa, Zbigniew, Paulina i Kacper Raganowie. Oto rodzina ze Starachowic, której życie od kilku pokoleń wypełnione jest muzyką. Od Bacha po Dżem, od Pucciniego po Deep Purple.

Paulina i Kacper studiują w Łodzi. Rodzice zostali w Starachowicach, więc nieczęsto mają okazję być wszyscy razem. Ostatnio było tak w Miejskiej Bibliotece Publicznej, gdzie Paulina wraz z kolegami z Akademii Muzycznej dała kapitalny koncert "Libiamo, czyli karnawał w bibliotece".

Mistrz organów
Zbigniew Ragan jest znanym starachowickim organistą. Obecnie można usłyszeć jego grę w kościele Świętej Trójcy a śpiew na koncertach Chóru Parafialnego Soli Deo, którym kieruje sąsiadka, Grażyna Ostrach. Brat Zbigniewa - Grzegorz - śpiewa tenorem w Chórze Kameralnym Belcanto a organistą jest w parafii Świętego Brata Alberta. - Nasza rodzina pochodzi ze wsi i odkąd pamiętam, w domu była muzyka - mówi pan Zbigniew. - Dziadek i tata grali na harmonii. Gdy zamieszkaliśmy w mieście zacząłem uczyć się gry na akordeonie w ognisku muzycznym, ale nie bardzo mnie to ciągnęło. Kiedyś był u nas ksiądz po kolędzie i tata chciał się pochwalić jak gram. I tak trafiłem do scholi w parafii na Orłowie. Potem, jako nastolatek, grałem na organach do mszy aż skończyłem Studium Organistowskie i zostałem zawodowym organistą.

Śpiew może poruszyć do łez
Paulina miała 4 lata, gdy Grażyna Ostrach podarowała jej skrzypce. Potem była klasa fortepianu w Szkole Muzycznej I stopnia a po jej skończeniu... - Powiedziałam, że nie chcę mieć więcej do czynienia z muzyką. Tata wysłuchał moich żalów i... zaprowadził mnie na próbę chóru Portamento. Po kilku zajęciach z panią Magdaleną Mrózek wiedziałam, że chcę być śpiewaczką. Przez 6 lat miałam zajęcia indywidualne, 6 razy w tygodniu dojeżdżałam do szkoły muzycznej w Kielcach, jednocześnie studiując filologię angielską na Uniwersytecie Jana Kochanowskiego i współpracując z Filharmonią Świętokrzyską. Dziś jestem na 2 roku Akademii Muzycznej w Łodzi i całkowicie mogę poświęcić się śpiewaniu i zająć sobą. Dosłownie sobą, bo tego wymagają od nas pedagodzy. Mamy mnóstwo zajęć praktycznych, koncertów i różnych form scenicznych. Cieszę się, że trafiłam pod skrzydła profesor Krystyny Rorbach. Ona najlepiej wie co jest dobre dla mojego głosu. Lubię klasyczną muzykę rosyjską - Czajkowskiego, Rachmaninowa, ale śpiewamy wszystko, nawet najtrudniejsze utwory Mozarta, arie i pieśni Pucciniego. Moje muzyczne idolki, to Rosjanka Anna Netrebko i Francuzka Natalie Dessay. Ulubiona opera, to „Madame Butterfly”. Gdy słuchałam jej pierwszy raz, popłakałam się ze wzruszenia. Bo taka jest rola muzyki: tak śpiewać, żeby słuchacz jak najmocniej poczuł jej piękno. Tak właśnie było, gdy śpiewałam w swoim „starym” przedszkolu na koncercie absolwentów, z profesjonalnym akompaniamentem mojej nauczycielki ze szkoły muzycznej w Starachowicach, Anety Foremniakowskiej. W moim odczuciu nie ma występów mniej lub bardziej ważnych. Zawsze daję z siebie wszystko.

W starachowickiej bibliotece w roli konferansjera zadebiutował narzeczony Pauliny, Mateusz. - Na „moje ucho” ma bardzo „radiowy” głos, jest elokwentny. Przed występem mocno się stresował, ale potem był nawet zadowolony. Myślę, że będziemy częściej występować razem. I tak wszędzie jeździ ze mną. Poprosiłam też o pomoc mojego brata Kacpra. Dostał naprawdę odpowiedzialne zadanie przewracania kart z nutami naszej pianistce.

Lubicie Celibat?
Trudno wyobrazić sobie ten popularny starachowicki band bez gitary Kacpra, jego riffów i solówek. On też zaczynał od buntu. - Tata chciał abym uczył się gry na gitarze klasycznej. Ale zawsze ciągnęło mnie do ostrego grania i w IV klasie podstawówki, za pieniądze z komunii kupiłem gitarę elektryczną. Zdarzało się, że szedłem nieprzygotowany na egzamin w szkole muzycznej, bo zamiast ćwiczyć klasykę cały dzień grałem „Whisky” Dżemu. Uwielbiam gitarę Jerzego Styczyńskiego. Bardzo cenię go także jako człowieka. Im dłużej gram, tym bardziej doceniam rolę moich starachowickich nauczycieli: Dariusza Wróbla i Krzysztofa Stanika. Pan Wróbel zaszczepił we mnie miłość do gitary. Nie "dręczył" mnie etiudami, ale pozwalał się rozwijać. Zdarzało się, że na egzaminie mogłem zagrać na przykład bluesa. Pan Krzysztof Stanik nauczył mnie jak grać zespołowo. Pod jego kierunkiem powstał zespół Underground a potem Celibat. Zespół wciąż istnieje w niemal nie zmienionym składzie, z Mikołajem Pożogą i Emilem Kanią i szykujemy niespodziankę dla naszych fanów. Tymczasem pochłania mnie studiowanie socjologii - królowej nauk humanistycznych. Oczywiście w Łodzi jest ze mną moja gitara. Gram i słucham różnej muzyki. Ostatnio jest to płyta grupy Deep Purple "InFinite" i debiutancki album skarżyskiego "Nocnego kochanka". Gdybym miał wskazać ulubionego zagranicznego gitarzystę, to podałbym kilka nazwisk. B.B. King, Steve Mors'e, Angus Young, Sammy Hagar, Ritchie Blackmore - każdy z nich wniósł coś do rocka. A propozycję Pauliny żeby "wystąpić" z nimi na koncercie w bibliotece przyjąłem z całą powagą, bo też było to poważne zadanie. Pomyłki śpiewaka czy pianistki można nie zauważyć, ale gdybym spóźnił się z przewróceniem nut byłaby katastrofa. W życiu nie miałem takiej tremy.

Specjalność: logistyka
Ewa Ragan też ma „w życiorysie” szkołę muzyczną (klasa akordeonu) i setki przedsięwzięć w tej dziedzinie. - Muzyka jest ze mną od zawsze. Gdy zaczęłam pracować w Zespole Szkół Zawodowych numer 3 dodatkowo prowadziłam chór. Były nawet jakieś nagrody Ale od dawna moją specjalnością jest domowa logistyka. Nawet najzdolniejszemu dziecku trzeba pomóc, wesprzeć. Gdy Paulina zaczęła się uczyć w szkole muzycznej nie umiała jeszcze dobrze czytać. Każdy egzamin, każdy występ dzieciaków przeżywałam mocniej niż oni. I dalej tak jest. Albo taka, błaha z pozoru, sprawa, gdy na egzamin albo ważny występ potrzebna jest nowa suknia. W sklepie gotowej się nie kupi, ewentualnie za duże pieniądze. Na szczęście jest w Starachowicach świetna krawcowa Małgosia Kiepas. Cieszę się, że dzieci realizują swoje pasje, ale wróćmy do tej rozmowy za kilkanaście lat. Jako matka nigdy nie będę do końca spokojna, bo nie zawsze będzie pięknie w życiu i na scenie. Pola wie, że jako artystka powinna mieć „serce motyla i skorupę żółwia”. Zrobimy z mężem wszystko, aby dzieci nadal robiły to, co sprawia im radość. Koncert w bibliotece? Ja tam byłam w pracy. Zajmowałam się widownią i myślałam co zrobić w domu na kolację...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie