Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W hołdzie wykonawcom zamachu - zapal Znicz Pamięci

Tomasz Trepka
Kielecka młodzież z Gimnazjum numer 6 imienia Tadeusza Kościuszki w Kielcach zapoznawała się z wyjątkową historią pomnika upamiętniającego zamach na Franza Wittka z 15 czerwca 1944 roku.
Kielecka młodzież z Gimnazjum numer 6 imienia Tadeusza Kościuszki w Kielcach zapoznawała się z wyjątkową historią pomnika upamiętniającego zamach na Franza Wittka z 15 czerwca 1944 roku. archiwum
Projekt "Zapal Znicz Pamięci" jest realizowany przez Delegaturę Instytutu Pamięci Narodowej w Kielcach przy współudziale Kuratorium Oświaty w Kielcach, Ośrodka Myśli Patriotycznej i Obywatelskiej w Kielcach oraz Stowarzyszenia Ochrony Dziedzictwa Naro dowego w Kielcach. Patronat nad wydarzeniem objęła wojewoda Świętokrzyski – Agata Wojtyszek. W każdą środę na portalu echodnia.eu oraz na łamach Echa Dnia publikujemy kolejny odcinek z cyklu Nasza Historia. Wraz z kielecką delegaturą Instytutu Pamięci Narodowej piszemy o ważnych wydarzeniach sprzed lat jakie miały miejsce na terenie naszego regionu.

Franz Wittek (Franciszek Witek) pochodził z Bałkanów. Pierwszy światowy konflikt zbrojny zastał go najprawdopodobniej na terenie dzisiejszej Austrii, gdzie studiował. Był zaangażowany w walkę o niepodległość Chorwacji. Chwalił się uczestnictwem w zamachu na króla Jugosławii. Najprawdopodobniej w tym okresie związał się z niemieckim wywiadem. Dużo podróżował lub jak twierdził, uciekał przed schwytaniem. Był między innymi w Związku Radzieckim, Japonii i Argentynie.

Pielęgnujmy pamięć po bohaterach - Zapal Znicz Pamięci - czytaj więcej o akcji

W 1938 roku zamieszkał we wsi Mirocice nieopodal Nowej Słupi [obecnie w powiecie kieleckim – redakcja]. Ożenił się ze Stanisławą Herkiel – nauczycielką w miejscowej szkole. Nigdzie nie pracował i pozostawał na jej utrzymaniu. Sam dużo podróżował po okolicy, zawierał różne oraz liczne znajomości. Wzbudzał ogólną sympatię. Zyskał ją dzięki pisaniu podań, różnego rodzaju próśb oraz udzielał porad prawnych. Dla miejscowych społeczności jeździł nawet do Kielc załatwiając różne sprawy. Biegle posługiwał się kilkoma językami – polskim, niemieckim oraz rosyjskim.

„Diabeł w ludzkiej skórze”

Wittek przyczynił się do likwidacji struktur konspiracji niepodległościowej nie tylko w okolicach Nowej Słupi, gdzie mieszkał. W kwietniu 1941 roku doszło do aresztowań w Bielinach. – Noc wielkanocna nie zapowiadała radosnego święta Zmartwychwstania […] Szatańskie moce zakłóciły spokój wioski i zamieniły to święto w dzień płaczu i ludzkich tragedii. W tę noc przyjechali tu gestapowcy z Kielc […] Wittek był z nimi także. Z listą w ręku wyciągali ludzi z łóżek – pisała Maria Michalczyk. Wielu osobom udało się uniknąć zatrzymania – uciekło lub ukryło się. Ci, którzy nie mieli tyle szczęścia – po brutalnych przesłuchaniach w Kielcach, zostali przetransportowani do niemieckiego obozu koncentracyjnego KL Auschwitz.

Wiosną 1942 roku terror uprawiany przez okupanta systematycznie przybierał na sile. – Ciągłe aresztowania ludzie wiążą z pośrednią lub bezpośrednią działalnością męża nauczycielki z Mirocic, o którym już nie tylko najbliższa okolica mówi. Meldunki ostrzegawcze poszły już do sąsiednich rejonów […] Hitlerowski agent nie daje spokoju tutejszej ludności – zapisała Maria Michalczyk.

Kierownictwo Armii Krajowej, zdawało sobie sprawę z powagi sytuacji oraz zagrożenia płynącego ze strony tego konfidenta, zdecydowało się na wytoczenie najcięższych dział. Na czele grupy mającej zlikwidować Wittka stanął kurier Delegatury Rządu na Kraj, pochodzący z Lublina podporucznik Kazimierz Smolak pseudonim „Nurek”. W skład grupy weszli także: Zygmunt Firley pseudonim „Kajtek”, Jan Likowski pseudonim „Milcz”, Roman Kacperowicz pseudonim „Szarada”, Jan Karaś pseudonim „Karol” oraz Józef Skoniecki pseudonim „Bąk”.

Jedną z pierwszych zorganizowanych prób likwidacji znajdującego się na usługach okupanta konfidenta było… podpalenie domu w którym mieszkał. Niestety dla miejscowych członków podziemia, próba ta nie powiodła się.

Zamachu próbowano dokonać w jego mieszkaniu przy ulicy Małej w Kielcach. Osoby przebrane za inspektorów wodociągowych nie osiągnęły jednak rezultatu. Skuteczności zabrakło także w trakcie próby dokonanej na ulicy Kapitulnej, przez żołnierza Armii Krajowej Henryka Pawelca pseudonim „Andrzej”. Prób likwidacji Wittka podjęto wiele. Próbowano go nawet otruć, ale wszystko okazywało się bezskuteczne.

Musi zginąć

Rano, 15 czerwca 1944 roku zadecydowano się na przeprowadzenie akcji. Opracowaniem operacji likwidacji Wittka zajęła się komórka kieleckiego wywiadu. Zamachu chciano dokonać w pobliżu budynku Gestapo [niemiecka tajna policja państwowa – redakcja]. Inne rozwiązanie nie wchodziło w grę, bowiem Wittek nie opuszczał rejonu ulicy Focha, gdzie mieszkał i pracował.
Jeden z uczestników akcji na agenta Gestapo, Likowski pseudonim „Milcz” tak ją opisywał: „Urządzenie strzelaniny tuż pod samą jaskinią hitlerowskiej policji było dla nas po prostu draką, wspaniałą przygodą z emocjami najwyższej klasy. Dziś można pokiwać głową z politowaniem nad osobliwym pojmowaniem działalności, która nie była staniem z bronią u nogi. Innymi pojęciami operowaliśmy w latach wojny. Wartości dewaluowały się szybko. Życie straciło wysoką cenę z czasów pokoju. Każdego roku wojny było tańsze. Śmierć przestała być straszna, gdy wokół nas zadawano ją w wymiarach totalnych. Ryzykancka fantazja, rzucanie się do walki, choćby najbardziej straceńczej, znajdowało w naszych oczach aprobatę. Dlatego w drace tuż przed gmachem Gestapo mieli ochotę wziąć udział wszyscy”.

Wśród uczestników zamachu panowało zdenerwowanie oraz obawy. Wokół osoby Wittka zaczęły krążyć legendy. Miał on znajdować się na usługach diabła, dzięki temu zyskał jego ochronę. Mówiono, że nie da się go zabić. Maria Michalczyk, żołnierz Armii Krajowej w Górach Świętokrzyskich nazwała go „diabłem piątej kolumny”.
– To, panie poruczniku, nielicha robótka. Pod samym Gestapo trzeba byłoby kropnąć faceta, bo on i tak nie wychodzi za często, ss-mani go pilnują jak Kutscherę – z przodu auto, z tyłu auto i karabiny maszynowe – relacjonował rozmowę „Bąka” z „Nurkiem”, Jan Likowski „Milcz”.
Akcja „Hiszpania”
Rozpoczęto ją około godziny 10. Zaskoczono go na dzisiejszej ulicy Paderewskiego. – Kiedy pod oknami Wittek zaczął żegnać się z towarzyszącym mu osobnikiem, zamachowcy wybiegli z bronią gotową do strzału. […] Jeszcze nie zdążyli dobiec do Wittka, gdy usłyszeli przeraźliwy krzyk kobiety. To żona Wittka, czuwając nad jego bezpieczeństwem codziennie po jego wyjściu z mieszkania, obserwowała z balkonu jego krótką podróż na przeciwległy róg ulicy. Tym razem rozpaczliwym głosem ostrzegła męża. Wittek słysząc ten krzyk, obejrzał się, przerzucił laskę do drugiej ręki i sięgnął po pistolet – opisywała początek akcji Maria Michalczyk.
Zygmunt Firley wystrzelił serię z pistoletu maszynowego, a dla pewności „Nurek” oddał kolejne strzały. Inni blokowali ulicę oraz zajęli ogniem próbujących interweniować Niemców. – „Szarada” seriami ze stena skierowanymi w drzwi i okna budynku gestapo uniemożliwiał Niemcom ostrzeliwanie ulicy z okien i wstrzymał chwilowo ich wyjście na zewnątrz – pisała po latach Maria Michalczyk.

Odwrót nastąpił ulicą Solną, w kierunku parku miejskiego. – A tu czterdzieści metrów od nas wypada rota gestapowców. Serce zamiera. Powietrze dygoce od strzałów. Nas sześciu samotnych w całym parku – zapamiętał „Milcz”. W trakcie odwrotu zginął „Szarada”. Rany odnieśli „Karol”, „Kajtek”, „Milcz” oraz „Nurek”.

Niemcy sprawnie wpadli na trop zamachowców. Otoczyli kryjówkę partyzantów i użyli broni maszynowej. W walce zginęli podporucznik Kazimierz Smolak pseudonim „Nurek” oraz członkowie kieleckiej placówki NSZ biorący udział w ewakuacji likwidatorów Jan Matejak pseudonim „Arest”, Władysław Malinowski pseudonim „Biały” oraz Józef Mojecki pseudonim „Sikorka”. Z pola walki udało się uciec jedynie Władysławowi Dziewórowi pseudonim „Skazaniec”.

Niemcy po zamachu rozpoczęli w Kielcach łapanki. 22 czerwca 1944 roku aresztowali 207 osób, z których 17 wywieziono do obozów koncentracyjnych, a resztę rozstrzelano. Największą liczbę – około 120 z nich, zamordowano 6 lipca, na kieleckim Stadionie.
Pomnik, według projektu Stefana Dulnego, poświęcony udanemu zamachowi na Franza Wittka został odsłonięty 10 września 1987 roku. Obecnie pod obeliskiem odbywają się uroczystości patriotyczne. – Ten pomnik to ważne miejsce w Kielcach. Upamiętnia tych, którzy służąc ojczyźnie oddali za nią życie. Upamiętnia w szczególności siedmiu żołnierzy Armii Krajowej, którzy 15 czerwca 1944 roku przeprowadzili ostatni, udany zamach na Franza Wittka, szefa siatki niemieckich agentów. Monument symbolizuje też nie tylko tych, którzy zlikwidowali wroga, ale i innych, zapomnianych żołnierzy, również próbujących dopaść Wittka, jak na przykład tych z placówki w Nowej Słupi, którzy nieskutecznie zamierzali go otruć. Pamiętajmy o nich, bo na to zasłużyli – mówił Dionizy Krawczyński, prezes Stowarzyszenia Rekonstrukcji Historycznych „Jodła”, podczas tegorocznych obchodów 73. rocznicy udanego zamachu na szefa agentów Gestapo w regionie świętokrzyskim.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie