Wielkanoc w tym roku znów opłynie pod znakiem pandemii. Dla wielu rodzin będzie tym bardziej ciężka, że spędzana bez bliskich tych mieszkających daleko, ale przede wszystkim tych, których epidemia zabrała na przestrzeni ostatnich miesięcy.
W kościołach, zgodnie z zaleceniami, może przebywać tylko określona liczba wiernych. Święcenie pokarmów odbywać się będzie albo przed świątyniami, albo oddzielnie w mniejszych miejscowościach. Rekomendowane jest także samodzielnie poświęcenie ich w domach.
Zwyczaj sprzed wieków
Nie zmienia się jedno- Wielkanoc to wciąż najważniejsze święto dla każdego katolika. Moment Zmartwychwstania Pańskiego, odrodzenia się życia i zmazania grzechów, w wielu miejscach na świecie celebrowany jest wyjątkowo uroczyście.
W gminie Iwaniska do dziś kultywowany jest zwyczaj uderzania w tarabany na znak, że nadeszła Wielkanoc. Przygotowują się do tego druhowie z Ochotniczej Straży Pożarnej i inni panowie.
Skąd wziął się ten zwyczaj? Nie wiadomo. Niektóre źródła mówią, że to pozostałość z czasów potopu szwedzkiego i Karola Gustawa, którego wojska porzuciły taraban opuszczając Iwaniska. Może to być również pozostałość po innej wojnie. Kiedy szli na nią chłopi, prawdopodobnie towarzyszył im dźwięk tarabanu.
Przygotowania do świątecznego zwyczaju trwają zazwyczaj kilka tygodni. Taraban to mosiężny, ogromny bęben z rozciągniętą skórą byka. Nim skóra trafi na taraban, musi być moczona, garbowana i ogolona, przygotować należy minimum dwie sztuki, bo czasem pękają pod wpływem uderzeń. W taraban uderza jeden, dwóch, trzech, czterech, a czasem sześciu tarabaniarzy. Powtarzają określone sekwencje uderzeń.
- Jest zasada, że starsi koledzy muszą powiedzieć, że ktoś dobrze tarabani. Nie jest to takie proste, by nauczyć się tego z dnia na dzień. Tarabanienie to wieloletnia tradycja, i nie można pozwolić, by brzmiało niedobrze- mówi Daniel Kijanka, tarabaniarz i prezes Ochotniczej Straży Pożarnej w Iwaniskach.
Daniel Kijanka tarabanić zaczął jako młody chłopak, w wieku kilkunastu lat.
- Przed Wielkanocą zacząłem uczyć się u sąsiada, który akurat miał u siebie nasz taraban. Na drugi rok uczyłem się u kolejnego kolegi. Dopiero w trzecią Wielkanoc mogłem tarabanić w kościele- mówi.
W Wielką Sobotę taraban jest wnoszony do kościoła świętej Katarzyny Aleksandryjskiej w Iwaniskach.
Biją w tarabany
Wszystko rozpoczyna się o północy, kiedy najlepszy dobosz rozpoczyna miarowe uderzanie w taraban, na znak Zmartwychwstania Pańskiego. Tarabanienie w kościele trwa kilkadziesiąt minut.
W latach poprzednich, zgodnie z tradycją, tarabaniarze wychodzili z kościoła i szli na plebanię, obudzić proboszcza i oznajmić mu dobrą nowinę. Potem rozpoczynała się najweselsza część tego obyczaju.
Niosący taraban panowie przechodzili po kolei pod domy wszystkich panien oraz mężczyzn, którzy mają zamiar się ożenić. Ten spacer po całej miejscowości trwał aż do godziny 6 rano, do mszy rezurekcyjnej. Bębnienie ma ludziom ogłaszać dobrą nowinę o Zmartwychwstaniu Jezusa.
Msza rezurekcyjna w iwaniskim kościele jest zawsze wyjątkowa. Chętnie przyjeżdżają nią mieszkańcy okolicznych miejscowości i ci, którzy już wyprowadzili się z Iwanisk.
W tym roku niestety tradycja również musi zostać okrojona do minimum.
- Będziemy o północy w kościele, chociaż w mniejszej grupie niż zazwyczaj- mówi Daniel Kijanka.- Nie będziemy chodzić po domach. Zostaniemy oczywiście aż do rana, będziemy bębnić na mszę.
W galerii prezentujemy zdjęcia z Wielkanocy w Iwaniskach w latach ubiegłych.
Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?