Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W komin piorun strzelił

Mateusz Bolechowski
- Gruz zatrzymał się na ogrodzeniu naszej posesji - pokazuje Małgorzata Błasiak.
- Gruz zatrzymał się na ogrodzeniu naszej posesji - pokazuje Małgorzata Błasiak. M. Bolechowski
Wystarczyło kilka minut burzy, by szczyt starego, potężnego komina po dawnej cegielni runął tuż przy stojących obok domach.

Tragedia była blisko. W piątek po południu nad Skarżyskiem i okolicami przeszła krótka, ale wyjątkowo silna burza. Od uderzenia pioruna runął potężny komin przy ulicy Ponurego.

Na kilka minut niebo zrobiło się ciemne, runęła potężna ulewa, a silny wiatr przygniatał korony drzew. Co chwilę niebo przecinały błyskawice. Przynajmniej dwie z nich poczyniły znaczne szkody. Stojący w miejscowości Sadek, na pograniczu powiatów skarżyskiego i szydłowieckiego, wiatrak elektrowni wiatrowej został trafiony piorunem. Ze śmigła zostały strzępy. W tym samym czasie w Skarżysku grom dosięgnął stary komin stojący przy ulicy Ponurego. Na ziemię spadło około pięciu metrów budowli.

DOMY SIĘ ZATRZĘSŁY
- Jeszcze dziesięć minut wcześniej bawiłam się na podwórku z dzieckiem. Zaczęło padać, więc schowałyśmy się do domu. Po chwili coś huknęło, zgasło światło, a zaraz potem cały dom podskoczył - opowiada pani Małgorzata Błasiak, której dom stoi niemal tuż pod potężnym kominem. - Kiedy wszystko ucichło, wyjrzeliśmy z bliskimi z domu. Kawał komina leżał na ziemi - mówi pani Małgorzata. Mieszkająca obok starsza kobieta, właścicielka budowli, mówi, że gdy zaczęła się burza, pozasłaniała okna. - Potem coś trzasnęło. Gdy wyszłam, na ziemi już leżał gruz - mówi skarżyszczanka. Domostwa na Ponurego były pozbawione prądu. Po chwili zawyły syreny.

KTOŚ MÓGŁ ZGINĄĆ
Wokół zburzonej budowli zaczęli gromadzić się ludzie. Było niebezpiecznie, bo spadające cegły i stalowe obręcze zerwały przechodzącą pod kominem linię średniego napięcia, niosąca 15 tysięcy wolt. Na szczęście na miejscu szybko pojawiły się patrol policji i pogotowie energetyczne. Zagrożony teren oddzielono taśmami, a energetycy ruszyli do pracy. Jak się okazało, zerwane przewody rozłożyły się na długości trzech posesji, przechodząc przez metalowe ogrodzenia i dachy. Szczęście, że nikt nie został porażony. Zwał gruzu, który runął z wysokości kilkudziesięciu metrów, spadł na niezabudowaną jeszcze działkę. Ostatnie cegły zatrzymały się na ogrodzeniu posesji państwa Błasiaków.

Tak wyglądał komin po starej cegielni do ubiegłego piątku.
(fot. M. Bolechowski )

WSZĘDZIE STRATY
Zwalony komin i strzaskany wiatrak to nie jedyne szkody, jakich dokonał żywioł. W wielu miejscach zerwało znaki reklamowe, mnóstwo drzew miało połamane konary. - Na naszym terenie straty wyniosły około trzech tysięcy metrów sześciennych drewna - poinformował nas Tomasz Kuszewski, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Suchedniów, obejmującego większość lasów na terenie powiatu skarżyskiego. Dużo pracy mieli też energetycy. - Z powodu awarii sieci przesyłowych i stacji transformatorowych około pięć tysięcy gospodarstw było pozbawionych prądu. Nasze ekipy przez całą noc usuwały uszkodzenia, rano sytuację udało się opanować - mówi Anna Szcześniak z biura zarządu skarżyskiego ZEORK.

MIAŁO GO NIE BYĆ
Komin z ulicy Ponurego to część dawnej cegielni. Należy on do prywatnej właścicielki. Fabryczka już dawno nie działa, a w ostatnich latach stary komin bardzo mocno się przechylił. - Interweniowaliśmy u różnych władz, wiedzieliśmy, że to jest niebezpieczna sytuacja. Jeszcze miesiąc przed pamiętną burzą moja matka dowiadywała się w tej sprawie. Jedna z urzędniczek poinformowała ją, że wszystko jest pod kontrolą. A komin runął - mówi Sławomir Błasiak, mieszkaniec ulicy Ponurego.

W sprawie komina działania podejmował też ZEORK. - Na wniosek tej instytucji przeprowadziliśmy stosowne czynności. Właścicielka w marcu 2006 roku otrzymała nakaz dokonania rozbiórki komina. Miała na to czas do końca października ubiegłego roku - wyjaśnia Jadwiga Półtorak, dyrektor Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Skarżysku.

I CO DALEJ
Komin, choć już krótszy, nadal stoi. Ponoć najbardziej przechylona część już runęła i zagrożenia nie ma. Nadzór budowlany podejmuje jednak dalsze kroki, by budowla znikła. - Prowadzimy postępowanie egzekucyjne, jeśli właścicielka nie zlikwiduje obiektu, grozi jej trzy tysiące złotych grzywny - twierdzi dyrektor Półtorak. Nam kobieta powiedziała, że już dawno wynajęła firmę do dokonania rozbiórki, ale przeciągają się sprawy związane z pozwoleniami na demontaż. Skarżyszczanka występowała o pomoc w rozbiórce do różnych instytucji, ale bezskutecznie. Jej nie stać na pokrycie wysokich kosztów demontażu.

Póki co, na ruinach starej cegielni widnieje napis "Teren prywatny, zakaz wstępu". Nie przejmują się nim bociany, których para chętnie przesiaduje na szczycie komina. Inaczej jest z ludźmi. Ci nadal boją się, że któregoś dnia potężna budowla zwali się na ich domy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie