Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W miłości przeżyli 70 lat. Małżonkowie z Kielc świętowali Kamienne Gody

Iwona Rojek
Aleksander Piekarski
Z okazji niezwykłej rocznicy, 70-lecia małżeństwa kielczan Praksedy i Jana Pietrzyków, najpierw odbyła się msza w kościele św. Franciszka z Asyżu, a potem uroczystość rodzinna w restauracji „Czardasz” na Sadach. Przybyło na nią kilkadziesiąt osób: córki, zięciowie, wnuki i prawnuki szczęśliwej pary.

Proboszcz Marek Skwierło podał małżeństwo za przykład dla wszystkich młodych, mówił, że przysięga małżeńska, wierność i miłość powinny obowiązywać całe życie. W restauracji para, po odebraniu życzeń i kwiatów od najbliższych, przy dźwiękach muzyki Bogdana Przepióry zatańczyła pięknego walca, bo oboje, jak przyznali, bardzo lubią tańczyć.

– Rodzice są wyjątkową parą – zgodnie potwierdziły trzy córki, sympatyczne brunetki, Zenia, Bogusia i Krzysia. – Darzyli siebie i nas taką samą miłością – mówiła Zenobia. – Nieraz jest tak, że matka kocha bardziej dzieci i zaniedbuje męża, a mama umiała zawsze zachować w tej kwestii równowagę. Tacie nieba by przychyliła i nam też. Córka Krzysia dodała, że niesamowite było to, jak oboje rodzice dbali o siebie nawzajem. – Jak któreś z nich było chore, to drugie dawało z siebie wszystko, żeby było lepiej, mama wprowadzała dietę, dobierała leki i tata zachowywał się tak samo wobec mamy. Wszędzie zawsze chodzili razem, za rączki albo pod rączki. Bogusia podkreślała, że tacy rodzice to rzadkość, znajomi, koleżanki z pracy nie mogły uwierzyć, że tyle lat żyją w zgodzie. – Zawsze wszyscy pytali: to mają po 70 lat? – opowiadała. – Nie chcieli uwierzyć, że to ich małżeństwo tak długo trwa. A oni są nam wszystkim tak bardzo potrzebni. Scalali całą rodzinę. W stosunku do nas, córek, byli przyjacielscy, opiekuńczy, czuli i dobrzy.

Wnuczki Dorota, Kasia, Kamila podczas wczorajszej uroczystości miały o dziadkach takie samo zdanie, że dali im niesamowity wzór i przykład zgodnego, małżeńskiego życia. Są ostoją całej rodziny. – Do każdej z nas podchodzili z niezwykłym sercem, zabierali nas na wycieczki i wakacje, babcia uczyła nas gotować i tego, jak być dobrą żoną i matką – podkreślała Dorota. – Dziadek to wzór mężczyzny z zasadami i świetnymi manierami. Oboje to bardzo ciepli ludzie, zawsze nam powtarzali, że żyli w czasach, gdzie wszystko trzeba było budować, a nie niszczyć. Nie rozumieli tego, dlaczego teraz jest tak dużo rozwodów, że młodzi ludzie nie umieją rozwiązywać problemów i od razu się rozstają. U nich nie było cichych dni, bo nawet jak się o coś pokłócili, to zawsze od razu się godzili.

Kielecka para z wyjątkowym stażem małżeńskim zgodziła się, że poniedziałek z tyloma bliskimi był jednym z najszczęśliwszych w ich życiu. – Takich szczęśliwych momentów było zresztą mnóstwo – docenił to, co go spotykało, Jan. – Ślub z moją żoną, nasza miłość, która trwa do dziś, przyjście na świat wnuków i prawnuków, to były piękne chwile – uznali zgodnie oboje. – Mąż nigdy nie powiedział do mnie inaczej, jak pieszczotliwie Parasia, a ja do niego skarbie, kochanie. Oryginalne włoskie imię wybrał chrzestny i ono zawsze mnie
jakoś wyróżniało – śmiała się Prakseda.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie