Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W Sandomierzu szukają domu dla bezdomnych psów

Małgorzata PŁAZA [email protected]
Marcin Kułagowski, szef stowarzyszenia, wkłada wiele serca w opiekę nad zwierzętami.
Marcin Kułagowski, szef stowarzyszenia, wkłada wiele serca w opiekę nad zwierzętami. Małgorzata Płaza
Schronisko dla bezdomnych zwierząt w rejonie Sandomierza jest bardzo potrzebne. Władze chcą zlikwidować przytulisko przy ulicy Wiśniowej. Członkowie stowarzyszenia zapowiadają, że nie dopuszczą do wywiezienia czworonogów na drugi koniec Polski
Psami opiekują się członkowie stowarzyszenia i współpracujący z nimi wolontariusze.
Psami opiekują się członkowie stowarzyszenia i współpracujący z nimi wolontariusze. Małgorzata Płaza

Psami opiekują się członkowie stowarzyszenia i współpracujący z nimi wolontariusze.
(fot. Małgorzata Płaza)

Informacje o zwierzętach o adopcji wraz z ich zdjęciami można znaleźć na stronie internetowej stowarzyszenia: www.sspz.com.pl.

Nie wiadomo, jakie będą losy przytuliska przy ulicy Wiśniowej w Sandomierzu. Władze miejskie zapowiadają, że jeśli nie będzie przeszkód formalnych, wywiozą przebywające tam psy do znajdującego się na drugim końcu Polski Białogardu. Sandomierskie Stowarzyszenie Przyjaciół Zwierząt zapowiada, że do tego nie dopuści i szuka domu dla ponad 30 czworonogów.

Stowarzyszenie przeżyło chwile grozy w ubiegłym tygodniu, gdy otrzymało od władz miasta informację, że przytulisko po upływie niespełna pięciu dni zostanie zlikwidowane, a przebywające tam zwierzęta wywiezione do jednego ze schronisk.

NIE SPRAWDZILI SCHRONISKA

Marek Bronkowski, wiceburmistrz Sandomierza uzasadnił swoją decyzję tym, że przytulisko działające przy ulicy Wiśniowej "powstało nielegalnie", "nie spełnia ustawowych wymogów o ochronie zwierząt" i funkcjonuje "w skandalicznych warunkach".

Psy miały trafić do oddalonego o prawie 700 kilometrów Białogardu w województwie zachodniopomorskim. Miasto nie wiedziało jednak o tym, że decyzją tamtejszego powiatowego lekarza weterynarii, w grudniu placówka została skreślona z oficjalnego rejestru schronisk, za łamanie ustawy o ochronie zwierząt. Decyzję tę podtrzymał Wojewódzki Inspektorat Weterynarii w Szczecinie. Sprawa trafiła do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego.

- Takie schronisko nie powinno przyjmować zwierząt. Jeśli psy z Sandomierza tam trafią, kontroli nie będzie miał nad nimi ani inspektor weterynarii ani organizacje zajmujące się ochroną praw zwierząt - ostrzegała Karina Schwerzler, pełnomocnik wojewody świętokrzyskiego do spraw ochrony zwierząt.

Zdziwienia decyzją sandomierskich władz nie krył Piotr Szykowny, powiatowy lekarz weterynarii w Białogardzie. - To transport z jednego końca Polski na drugi. Psy musiałyby przejechać setki kilometrów - podkreślił.

Społecznicy opiekujący się zwierzętami szybko uruchomili znajomych i sympatyków przytuliska. Magistrat został zasypany e-mailami od osób oburzonych decyzją wiceburmistrza.

WYROK ODROCZONY

Oficjalne pismo pełnomocniczki wojewody i protesty przyjaciół zwierząt sprawiły, że magistrat postanowił wstrzymać wykonanie decyzji.

- Chcemy sprawdzić, jak faktycznie wygląda sytuacja schroniska w Białogardzie. Jeśli okaże się, że nie może ono przyjmować zwierząt, będziemy musieli zrezygnować z naszych planów. Wszystkie pozostałe schroniska, do których zwróciliśmy się o pomoc, odmówiły przyjęcia zwierząt - wyjaśnia Marek Bronkowski.

Wiceburmistrz Bronkowski nie kryje, że sprawa jest pilna ze względu na protesty ludzi, którym przeszkadza sąsiedztwo przytuliska. Mieszkańcy interweniowali wielokrotnie, nie tylko w magistracie, zgłaszali sprawę również policji i prokuraturze.

STOWARZYSZENIE ODPIERA ZARZUTY

- Nigdy nie chcieliśmy być na Wiśniowej, ponieważ zdajemy sobie sprawę z tego, że nie jest to odpowiednie miejsce dla naszych psów. Od lat staramy się o nową lokalizację, o czym władze miejskie doskonale wiedzą - odpowiada Marcin Kułagowski z Sandomierskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Zwierząt.

Marcin Kułagowski odpiera zarzuty o rzekomej nielegalności placówki. Przypomina, że stowarzyszenie od sześciu lat przyjmuje psy z terenu Sandomierza, dostarczane również przez Straż Miejską. Do ubiegłego roku na pomoc czworonogom, czyli swoją "nielegalną" działalność, otrzymywało dotację z budżetu miasta. Dodaje, że opieka nad bezpańskimi zwierzętami to obowiązek samorządu.

- Należałoby sobie życzyć, żeby w każdym schronisku warunki były takie jak u nas - mówi członek stowarzyszenia, odnosząc się do kolejnego zarzutu.

Marcin Kułagowski powołuje się na wyniki niedawnej kontroli w przytulisku, przeprowadzonej przez Powiatowego Inspektoratu Weterynarii. Kontrola zakończyła się pozytywną oceną.

Oficjalnie placówka przy Wiśniowej nie jest schroniskiem, nie została bowiem zarejestrowana przez powiatowego lekarza weterynarii. Mieści się na osiedlu domów jednorodzinnych, zbyt blisko od zabudowań. Nie ma tam bieżącej wody, ale - jak podkreślają wolontariusze ze stowarzyszenia - zwierzęta są zadbane, znajdują się pod opieką lekarzy weterynarii. Kojce i wybiegi są na bieżąco sprzątane. Robią to społecznie członkowie i sympatycy stowarzyszenia społecznie.

Misek ma kilkanaście lat, potrzebuje leków i dobrej opieki. W przytulisku ma zapewnione jedno i drugie.
Misek ma kilkanaście lat, potrzebuje leków i dobrej opieki. W przytulisku ma zapewnione jedno i drugie. Małgorzata Płaza

Misek ma kilkanaście lat, potrzebuje leków i dobrej opieki. W przytulisku ma zapewnione jedno i drugie.
(fot. Małgorzata Płaza)

POD DOBRĄ OPIEKĄ

Stowarzyszenie zapowiada, że nie pozwoli na wywiezienie psów do schroniska.

- Niektóre psy przebywające w przytulisku trafiły do nas jeszcze w czasie powodzi. Mamy pod opieką zwierzęta stare i chore, potrzebujące drogich leków. Jesteśmy przekonani, że jeśli trafią do schroniska, zostaną uśpione. Nie możemy na to pozwolić - podkreśla Marcin Kułagowski.

Stowarzyszenie, dzięki wstrzymaniu decyzji, zyskało czas na znalezienie swoim podopiecznym nowych domów, choćby tymczasowych albo na wydzierżawienie działki, na której mogłaby być kontynuowana działalność przytuliska.

SCHRONISKO CORAZ BLIŻEJ?

Zamieszanie wokół przytuliska pokazało, jak ważnym zadaniem jest budowa schroniska w rejonie Sandomierza. Wiceburmistrz Bronkowski zapewnia, że miasto nie ustaje w wysiłkach, aby doprowadzić do powstania takiej placówki.

Władze Sandomierza mówią o tym od dobrych kilku lat. Według pierwszych zapowiedzi, schronisko miało powstać na działce znajdującej się obok oczyszczalni ścieków, niedaleko wału wiślanego. Po powodzi w 2010 roku stało się oczywiste, że taka lokalizacja nie wchodzi w grę. Jak twierdzą urzędnicy miejscy, na terenie Sandomierza innego terenu pod budowę schroniska nie ma.

Od niemal roku Sandomierz próbuje zainicjować wspólną inwestycję z sąsiednimi gminami. Na razie bezskutecznie. Władze Ożarowa i Klimontowa deklarowały możliwość usytuowania schroniska u siebie, ale po protestach mieszkańców odstąpiły od tego pomysłu. Teraz narodziła się koncepcja, aby placówka powstała w ramach Ekologicznego Związku Gmin Dorzecza Koprzywianki, skupiającego kilkanaście samorządów.

- Pomysł ten ma obecnie poparcie większości gmin skupionych w związku. Co ważne, znaleźliśmy nową działkę pod inwestycję. To istniejące już budynki, wymagające adaptacji, położone z dala domów. W tym wypadku nie powinno być protestów - mówi Marek Bronkowski.

Zastępca burmistrza nie chce ujawnić, o jaką miejscowość chodzi. Nie wyklucza, że ustalenia dotyczące wspólnej inwestycji zapadną w czasie spotkania zaplanowanego na przyszły tydzień.

Zapewnił także, że będzie rozmawiał z Sandomierskim Stowarzyszeniem Przyjaciół Zwierząt.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie