Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W skarżyskim sądzie ruszył proces w głośnej sprawie zamiany zwłok w prosektorium szpitala

Mateusz Bolechowski
W sądzie przedsiębiorca pogrzebowy Henryk W. przepraszał za zabranie zwłok z grobowca, jednak nie przyznał się do ich zbezczeszczenia. Twierdzi, że chciał oszczędzić bólu rodzinie zmarłego
W sądzie przedsiębiorca pogrzebowy Henryk W. przepraszał za zabranie zwłok z grobowca, jednak nie przyznał się do ich zbezczeszczenia. Twierdzi, że chciał oszczędzić bólu rodzinie zmarłego Mateusz Bolechowski
W skarżyskim Sądzie Rejonowym w środę ruszył proces Henryka W. przedsiębiorcy pogrzebowego z Szydłowca, któremu prokurator zarzuca znieważenie zwłok i składanie fałszywych zeznań, za co łącznie może grozić do 10 lat więzienia. Sprawa ma związek z zamianą ciał w prosektorium szpitala powiatowego w Skarżysku - Kamiennej w październiku ubiegłego roku.

ZOBACZ KONIECZNIE: Zamiana ciał w prosektorium. Rodzina pochowała obcego mężczyznę

(Dostawca: x-news)

Tato, to nie ty!

Henryka W. 5 października ubiegłego roku wezwano po odbiór ciała zmarłego na oddziale wewnętrznym szpitala Jana Ś. Przedsiębiorca nie identyfikował ciała, oparł się na przyczepionej do worka kartce z danymi osobowymi. Ciało przewieziono do zakładu pogrzebowego w Skarżysku, gdzie przygotowano je do pochówku. Przed pogrzebem ciało w trumnie wystawiono w kaplicy, przez około dwie godziny modlili sie przy nim bliscy zmarłego. - Wszyscy mieli wątpliwości, czy to rzeczywiście teść, ale nikt nie reagował - zeznawał zięć Jana Ś. - Podczas pogrzebu krzyczałam - Tato, to nie ty! Ale wszyscy mnie uspokajali, mówili, że ludzie po śmierci się zmieniają - mówiła córka 90 - latka.

Nogi mi się ugięły

7 października Henryk W., jak zeznał, nad ranem odebrał telefon od roztrzęsionej pracownicy prosektorium. Z płaczem informowała, że wydała nie to ciało. - Najpierw uznałem, że to żart. Pojechałem na miejsce, otworzyliśmy worek, zobaczyłem i... nogi mi się ugięły. To był Jan Ś., którego znałem osobiście - mówił oskarżony. Dalej wydarzenia potoczyły się w błyskawicznym tempie.

CZYTAJ RÓWNIEŻ:
Skarżysko-Kamienna. W prosektorium pomylili ciała. Pochowano nie tego człowieka
karżysko-Kamienna. Zamiana ciał w prosektorium. Są zarzuty

Wyjęli trumnę z grobu

Przedsiębiorca wrócił do Szydłowca. Ponoć pojechał do domu bliskich zmarłego, ale ich nie zastał. Udał się na parafialny cmentarz. -Powiedział, że jest pomyłka i trzeba odstawić ciało do szpitala - wspominał 82 - letni grabarz. Grobowiec nie był jeszcze zamurowany, a trumna stała na półce w środku. Panowie przenieśli ją na specjalny wózek i zawieźli do podstawionego karawanu. Stamtąd Henryk W. udał się do skarżyskiego centrum „Nekropolis”, z którego usług korzystał. Rozebrał zmarłego, umieścił go w specjalnym worku i zawiózł do prosektorium, by zamienić ciała. Tam czekała już policja.

Podłożyli „bombę”?

Jak wydało się, że doszło do pomyłki? 7 października inny przedsiebiorca, z Wąchocka, pojechał odebrać ciało zmarłego w wieku 60 lat Andrzeja T., zmarłego w domu opieki w Łącznej. W prosektorium znajdowało się wówczas tylko jedno ciało... również z tabliczką „Jan Ś.”. Wówczas pracownica szpitalnej kostnicy zorientowała się, że coś jest nie tak. Zadzwoniła do swojego kierownika, oraz do Henryka W. W międzyczasie poinformowano o zajściu policję. Ani kobieta, ani dyrekcja szpitala nie potrafi wyjaśnić, jak mogło dojść do zamiany zwłok. Wiele wskazuje na to, że błąd popełniła pracownica prosektorium, zatrudniona tam pół roku wcześniej. - Myślę, że ktoś mógł celowo podłożyć kartkę na worku z ciałem, jeden z właścicieli firmy pogrzebowej, pan Krupa, powiedział mi, że to mogła być „bomba” podłożona przez konkurencję, żeby go zdyskredytować, bo pierwotnie to on miał zabrać zmarłego - stwierdziła. Dodajmy, za pomyłkę ukarano ją naganą z wpisaniem do akt.

Nikt nie ma żalu

Henryk W. na zarzut o składanie fałszywych zeznań odpowiada - byłem w szoku, protokołów zeznań nie czytałem przed podpisaniem i policjanci mi go nie odczytali. Na sali sądowej chwilami płakał, przekonywał, że nie chciał zrobić nic złego, tylko oszczędzić cierpień rodzinie zmarłego Jana Ś. - Zwłok nie znieważyłem, wszystko odbyło się godnie - mówił. O przedsiębiorcy w superlatywach wypowiadała się właścicielka „Nekropolis”. - Zawsze z wielką delikatnością odnosił się do zmarłych, jest wzorem pod tym względem - zeznała. Pretensji nie mają najbliżsi Jana Ś. - Drugi, właściwy pogrzeb pan Henryk urządził na własny koszt, jeszcze zamówił mszę za duszę zmarłego. To uczciwy, dobry i uczynny człowiek. Nie mamy żalu do niego, tylko do szpitala - uznał jeden z krewnych. Kolejni świadkowie będą zeznawać na początku września.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie