Czym jest ZIP?
Czym jest ZIP?
ZIP, czyli Zintegrowany System Pacjenta to ogólnopolski serwis udostępniający zarejestrowanym użytkownikom historyczne dane o ich leczeniu i finansowaniu leczenia, gromadzone od 2008 roku przez Narodowy Fundusz Zdrowia. W województwie świętokrzyskim dostęp do ZIP-u ma już prawie 36 tysięcy mieszkańców i liczba osób, które z niego korzystają, stale rośnie. Widać to między innymi po liczbie skarg i interwencji, jakie wpływają do świętokrzyskiego NFZ. Już blisko 100 osób zgłosiło nieprawidłowości po zapoznaniu się ze swoją elektroniczną dokumentacją. Zakwestionowano wykonanie świadczeń medycznych na kwotę ponad 35 tysięcy złotych.
41 wizyt u stomatologa, których nie było. Wirtualne dzieci wykazane w szkolnym gabinecie dentystycznym. Wizyta u lekarza w Świętokrzyskiem zarejestrowana w czasie, gdy pacjent akurat przebywał w… sanatorium na drugim końcu Polski - to tylko niektóre nieprawidłowości, jakie pokazuje Zintegrowany Informator Pacjenta.
Od ponad roku pacjenci mogą śledzić przebieg swojego leczenia dzięki Zintegrowanemu Informatorowi Pacjenta, portalowi, na którym zamieszczone są wszystkie informacje o leczeniu i finansowaniu pacjenta. Dostęp do ZIP-u może mieć każdy, kto zgłosi taką chęć w Narodowym Funduszu Zdrowia. Za pomocą serwisu pacjent może między innymi poznać wykaz świadczeń medycznych i dowiedzieć się, ile one kosztowały. Czasami jednak okazuje się, że w elektronicznej "karcie choroby" pacjentów znajdują się świadczenia, które nigdy nie były udzielone. Innymi słowy, ktoś nie był w przychodni, szpitalu, ale placówki wykazały wizyty do Funduszu i wzięły za nie pieniądze.
STOMATOLODZY WIODĄ PRYM
Takich przypadków w województwie świętokrzyskim zarejestrowano mnóstwo. Najwięcej skarg jest na stomatologów. Rekordzistą - gabinet stomatologiczny z powiatu kazimierskiego. Odnotowano w nim 41 wizyt pacjenta, który nawet nie wiedział, że takie miejsce istnieje, a także 25 wizyt innej pacjentki, po 48 złotych każda. Kobieta pisze w skardze skierowanej do Narodowego Funduszu Zdrowia: "U tego stomatologa byłam tylko raz, leczyłam jednego zęba, co skończyło się źle i musiałam korzystać z pomocy innego specjalisty".
Wirtualne wizyty wykazywał też dentysta z powiatu staszowskiego. Jednemu z chorych przypisał pięć wizyt po 100 złotych, jedną za 111, pozostałe dwie wycenił na 22 i 50 złotych. Ten sam lekarz zaświadczał, że leczy pacjentkę, która odbyła sześć wizyt po 100 złotych, choć kobieta temu zaprzecza.
(NIE)LECZONA W SZKOLE
Podobne przypadki odnotowano także w Kielcach. Dziewięć wizyt jednej z mieszkanek i 15 mężczyzny u tego samego lekarza. Koszty - około 50 złotych za jedno leczenie, którego najprawdopodobniej nie było. Inna kielczanka zauważyła, że jej nieletnia córka miała odnotowanych 11 wizyt w szkolnym gabinecie. Według skargi kobiety wynika, że jej dziecko nigdy tam nie było. "Nie dostałam też informacji o jej stanie uzębienia. Mogę dostarczyć wiarygodną kartę od stomatologa, gdzie dziecko faktycznie się leczy" - pisała.
W innych rejonach w województwie nieścisłości też jest wiele. Dotyczą one usług medycznych także z innych dziedzin medycznych. - Jeden z ostrowieckich gabinetów ginekologicznych pobrał pieniądze za 10 wizyt pacjentki (od 28 do 120 złotych za jedną), podczas gdy była tylko jedna. Z kolei starachowicka poradnia okulistyczna wykazała trzy wizyty, które się nie odbyły wcale.
W DWÓCH MIEJSCACH JEDNOCZEŚNIE
Sporo sygnałów o nieprawidłowościach pochodzi od mieszkańców innych województw, którzy mieli rzekomo korzystać z usług świętokrzyskich placówek.
- Najczęściej chodzi o porady u lekarzy Podstawowej Opieki Zdrowotnej. Jeden z nich wykazał 10 wizyt jednego i tego samego pacjenta ze Śląska, który w ogóle w Kielcach nie był. Z kolei jeden ze świętokrzyskich zakładów rehabilitacyjnych wyliczył kilkadziesiąt zabiegów chorego z województwa łódzkiego. Ten twierdzi, że to niemożliwe, bo był wtedy w sanatorium w Lądku-Zdroju, znajdującym się w województwie dolnośląskim.
POMYŁKA ALBO OSZUSTWO
Przyczyny nieprawidłowości mogą być różne i nie zawsze wiążą się one z zaplanowanymi oszustwami.
- Zdarzają się pomyłki, na przykład zapisanie błędnego numeru PESEL. Gdy nieścisłości dotyczą pojedynczych przypadków, zazwyczaj sprawa zostaje szybko wyjaśniona. Oczywiście pieniądze za leczenie, którego faktycznie nie było, lekarze muszą zwrócić - wyjaśnia Beata Szczepanek, rzecznik prasowy Świętokrzyskiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia.
Gdy na jaw wychodzą niezgodności na większą skalę i dotyczące tego samego miejsca, sprawa wygląda znacznie poważniej. - Trudno mówić o pomyłce, gdy "nieścisłości" jest kilkadziesiąt i dotyczą tego samego gabinetu i tej samej osoby. NFZ nie tylko ściąga od placówek niesłusznie zapłacone im pieniądze, ale również część spraw kieruje na policję i zrywa umowy - mówi rzecznik.
Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?