W Tajlandii zatonął prom z turystami. Śmierć dwojga mieszkańców Stalowej Woli [WIDEO]

W poniedziałek trwało przeszukiwanie wraku promu, który zatonął w okolicach kurortu Pattaya. W katastrofie zginęło co najmniej siedem osób. Ministerstwo Spraw Zagranicznych podało, że wśród ofiar są Polacy. Wstępne ustalenia mówią, że przyczyną katastrofy było przeciążenie jednostki.

W poniedziałek otrzymaliśmy potwierdzenie ze starostwa powiatowego w Stalowej Woli. Tomasz Wosk, naczelnik kancelarii starosty w oficjalnym komunikacie stwierdził: "Potwierdzam, że otrzymaliśmy dzisiaj kopię informacji przesłanej przez ambasadę Polską w Bangkoku do Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego dotyczącą śmierci dwójki obywateli Polski w Tajlandii. Z przykrością muszę poinformować, że jest to dwoje mieszkańców Stalowej Woli, którzy zginęli podczas katastrofy promu wycieczkowego."

Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że chodzi o znane małżeństwo ze Stalowej Woli - to szanowani lekarze Lidia i Antoni Frańczak. Oboje pracowali w szpitalu w Stalowej Woli. On był specjalistą chirurgii ogólnej i onkologicznej, ona specjalistą chorób dziecięcych i neurologii dziecięcej.

Na pokładzie promu, przystosowanego do przewozu 130-150 osób, znajdowało się około 200 obywateli Tajlandii i zagranicznych turystów wśród których najwięcej było Rosjan, którzy wypłynęli z wyspy Ko Lan w kierunku kurortu Pattaya. Jak powiedziała konsul Polski w Tajlandii Wioletta Stefaniak-Kałużna, jak na razie nieznane są przyczyny wypadku. W lokalnych mediach pojawiają się na ten temat trzy hipotezy: przeładowanie statku, awaria silnika oraz uderzenie w skałę.

Prom płynął z wyspy Ko Lan do kurortu Pattaya. Pattaya leży 100 kilometrów na południowy wschód od Bangkoku. Wyspa Ko Lan jest popularnym celem wycieczek wypoczywających tam turystów.

Jak donoszą zagraniczne agencje, na morzu panował sztorm, co widać na nagraniach filmowych z akcji ratowniczej umieszczonych w Internecie. Wkrótce po wypłynięciu statku z portu pojawił się problem z silnikiem. Spanikowani turyści wyszli na górny pokład. W pewnym momencie prom przechylił się i szybko zaczął nabierać wody. Rozpętało się piekło. Na pokładzie promu, przystosowanego do przewozu około 150 osób, znajdowało się bowiem ponad 200 pasażerów.

Według świadków - donoszą agencje - na promie nie było wystarczającej liczby kamizelek ratunkowych. Pasażerowie, którzy nie umieli pływać, utrzymywali się na powierzchni wzburzonej wody uczepieni pojemników na lód i innych elementów wyposażenia, dopóki nie pojawiły się służby ratunkowe. Zanim przybyła pomoc, utonęło sześcioro ludzi, w tym małżeństwo ze Stalowej Woli. Tajlandzka policja zatrzymała kapitana jednostki, który podejrzewany jest o złamanie zasad bezpieczeństwa.

Ambasada Polski w Bangkoku przysłała w poniedziałek do Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego informację o śmierci dwóch mieszkańców Stalowej Woli, bez nazwisk. Depesza trafiła do Starostwa Powiatowego w Stalowej Woli. Na naszą pisemną prośbę o podanie nazwisk, ministerstwo spraw zagranicznych odpowiedziało, że bez zgody i upoważnienia rodziny ofiar nie udostępnia informacji osobowych. Informację o tym, że tragicznie zmarłymi jest lekarskie małżeństwo ze Stalowej Woli otrzymaliśmy nieoficjalnie w poniedziałek, z dwóch dobrze poinformowanych źródeł.

Dla mieszkańców i pracowników szpitala w Stalowej Woli śmierć dwójki lekarzy jest szokiem. Byli świetnymi specjalistami. Doktor Antoni Frańczak jako pierwszy wykonał w Stalowej Woli operację usunięcia pacjentce guza piersi. Jego żona miała rzadką specjalność neurologa dziecięcego. Mieli dwoje dorosłych dzieci.

Pogrzeb tragicznie zmarłych małżonków odbędzie się prawdopodobnie najwcześniej za tydzień. Towarzystwo ubezpieczeniowe szuka firmy, która podejmie się sprowadzenia ciał do Stalowej Woli.