Na początku tego roku w świętokrzyskim środowisku sportowym wiele osób, tych spoza Skarżyska i okolic, zadawało sobie pytanie, kim jest Wacław Ziomek. Ale nie w powiecie skarżyskim, gdzie wiele osób doceniło jego zasługi i dzięki temu ten rodowity skarżyszczanin został laureatem plebiscytu naszej gazety.
– Bez dwóch zdań, jest przyjemnie, jak powiedzą pozytywnie o człowieku. Ludzie wiedzą, że fuszerki nie robię. Jak już się człowiek męczy to solidnie, jak ja to mówię – tak na gorąco Wacław Ziomek skomentował swój wynik w plebiscycie.
Wacław Ziomek to człowiek-instytucja. Dyscyplin sportowych, którymi się parał i wciąż para w swoim życiu, jest co najmniej kilka – piłka nożna, tenis stołowy, brydż sportowy, a były jeszcze po drodze siatkówka i piłka ręczna. Wacław Ziomek nie ogranicza się do ich uprawiania. Wydarzenia sportowe także sędziuje i organizuje.
Pomimo takiego dużego zaangażowania i wszechstronności sport to nie całe życie Wacława Ziomka. W wolnych chwilach sport ustępuje miejsca innym pasjom, a na plan pierwszy wysuwa się pisanie wierszy.
Urodzony w Watykanie
Wacław Ziomek urodził się w Skarżysku, w nieistniejącym już budynku zwanym potocznie Watykanem. Przez pierwsze lata życia mieszkał w różnych miejscach osiedla Kamienna, a czas wolny od małego wypełniał mu sport.
– Wystarczyło kawałek placu i już się grało. Nie trzeba było nam boiska. Pamiętam, że piłki robiliśmy z opon, a jak się dało, to sprzedawaliśmy złom i butelki, żeby je kupić. Pierwsze kroki stawiałem w drużynie ministrantów w pobliskim klasztorku. Grać w piłkę uczył mnie franciszkanin o. Mieczysław Seroczyński – wspomina.
Wacław Ziomek urodził się w rodzinie kolejarzy. To z góry przesądziło o tym, że, choć był związany z wieloma klubami, to z Kolejowym Klubem Sportowym Ruch Skarżysko najbardziej. To tam zaczynał piłkarską karierę jako 10-letni chłopiec. Potem grał też w Granacie, Czarnych Parszów czy Czuwaju Przemyśl.
– Grywałem na wszystkich pozycjach, łącznie z bramkarzem, ale najczęściej jako napastnik, bo nie było komu strzelać goli. W 783 meczach strzeliłem 396 bramek. Gdy grałem w Czuwaju, interesowała się mną Stal Mielec, gdzie grał wtedy Domarski. Trenowało się też potem młodych piłkarzy – dodaje.
Nie tylko futbol
Jeszcze grając w piłkę, Wacław Ziomek zainteresował się tenisem stołowym. Jak wspomina, ping-pong był dodatkiem, a więcej grało się w niego zimą, gdy nie można było grać w piłkę. W swojej karierze tenisisty stołowego Wacław Ziomek grał w Ruchu, a z czasem zrobił kurs trenerski. Prowadził kilka drużyn w regionie – Granat Skarżysko, potem byli Czarni Parszów, STS Skarżysko czy Odlewnik Stąporków. Większość tych klubów wprowadził do II ligi.
Trzy lata temu znów zasiadł na trenerskiej ławce – prowadzi młodzieżową sekcję Orlicza 1924 Suchedniów, a pod jego wodzą młodzi chłopcy osiągają już spore sukcesy i w przyszłości pójdą w ślady obecnych pierwszoligowców. Cały czas też sędziuje i pomaga organizować różnorakie rozgrywki w tej dyscyplinie. Aktualnie jego oczkiem w głowie jest Amatorska Liga Tenisa Stołowego.
Od lat pasją Wacław Ziomka jest też brydż sportowy.
– Brydżem zainteresowałem się, gdy musiałem zrezygnować z innych dyscyplin z powodu choroby. Gram również przez internet, z ludźmi z całego świata – mówi.
Nie samym sportem człowiek żyje
W czasie wolnym Wacław Ziomek, jak mówi, odkłada sport na bok. Za to lubi sięgnąć po kartkę, długopis i napisać wiersz. Na razie pisze do szuflady, ale chciałby coś opublikować. Pisze na różne tematy, w tym także na sportowe.
– Napisałem też hymn dla Amatorskiego Towarzystwa Sportowego. Teraz tylko napisać muzykę – mówi.
Debiut sędziowski
Dzisiaj w Wąchocku święto od rana, wielki mecz będzie, rzecz niesłychana.
Ciągnie na stadion tłum całą parą, wali też sołtys ze swoją starą.
Idą gęsiego nawet parami, niektórzy idą ze sztachetami,
A łysy Franek co mieszka w lesie, dziarsko zapycha i dyszel niesie.
Zaciekły kibic z drabiną wali, mądry ma trąbkę i to się chwali
Miejsca zajęli na samej górze, co z tego wyjdzie nie wiem - nie wróżę.
Wtem stadion zamarł niczym w topieli, bo już kibice sędziów ujrzeli.
Wyszedł arbiter, a z nim liniowi, nikt ich tu nie zna – wszyscy są nowi.
Już losowanie i piłka stoi, sędzia się trzęsie, strasznie się boi.
Dmuchnął więc w gwizdek piłka ruszyła, aż mu się głowa strasznie spociła.
Liniowy spojrzał na swą cebulę, co ma pokazać nie wie w ogóle.
Główny się zgubił, w strachu i złości, wskazał na „wapno”- karny dla gości!
Sędzia kalosz! – wrze publika, całe tony mięsa wtyka.
Wszyscy krzyczą, ciarki łażą i kanarki doić każą.
A on słucha niedowiary, każą włożyć okulary.
Rany Julek co się dzieje, tylko patrzcie już kuleje.
Wszyscy już arbitra biją, na trybunach głośno wyją,
Na sędziego wszyscy hura, on do szatni daje „wióra”.
Szybko pryska już z boiska, potracili głowy i działacze, porządkowi.
Sędzia dostał haka w szczenę, że aż zarył nosem w ziemię.
Leży biedny koło szatni, a liniowi też nie zdatni.
Awantura się zrobiła, jest milicja – już wkroczyła.
Gaz i pałki w ruchu mają więc kajdanki zakładają.
Straż też jedzie, wodą leje, aż się sikawkowy śmieje.
Strumień mocny jakich mało, sędziego też opryskało,
Więc się zerwał mokry cały, tylko patrzy skamieniały.
Tak się zbudził – widno było, a to wszystko mu się śniło.
Był przejęty egzaminem - niewesołą ma więc minę.
Sen i mara była więc chytra, a czy egzamin zdał na arbitra?
W taki to sposób niby prosty, zaliczyć musiał debiut sędziowski.
Morał sobie wyciąg sam jedno zdanie ja też mam.
Żeby takich scen nie było, gwizdaj uczciwie co było.
Wacław Ziomek
Hymn ligi amatorskiej ATP
Piękny obiekt nam oddano,
Co się „ORLIK” zwie
Tu są korty i boiska,
A więc bawmy się.
Bo to wszystko dla mieszkańców.
Teraz cieszmy się.
Niech rozwija się sport w mieście,
Grajmy cały dzień.
I liga II liga tylko w ATP
Tutaj może zagrać każdy, kto chce
Tutaj może zagrać każdy, kto chce.
I już piłka nam nie skacze,
Równo toczy się,
Bo nawierzchnię mamy sztuczną
Każdy o tym wie.
Na Orliku się zbieramy,
No i fajnie jest.
Tutaj w piłkę sobie gramy,
Gdy słońce i deszcz.
Bo nam tego brakowało
Aż pięćdziesiąt lat.
Teraz tutaj sobie zagra
Siostrzyczka i brat.
Niechaj każdy więc korzysta,
W piłkę niechaj gra.
Hartujemy swoje zdrowie,
Gdy się o nie dba.
Wacław Ziomek
Wacław Ziomek pisze nie tylko o sporcie.
– Wiersz „Papieska droga” zacząłem pisać chwilę po tym, jak zmarł papież Jan Paweł II. Płakałem i pisałem – wspomina.
Papieska droga
Ciężko dobrym być kapłanem, wiarę daje słowom,
Trzeba dźwigać „Kościół Świata”, będąc jego głową.
Tyś herosem globu, takich było mało,
Ojcze nie przegrałeś!; choć im się zdawało.
Biały dym się uniósł w górę, oznajmił nam szczerze,
Grają głośno trąby chórem, nasz rodak Papieżem.
Przyszła chwila dla „TWEGO ŚWIATA”,
Wybrańcem Pańskim zostałeś,
Ty jako Papież zwalczałeś Złego,
I w tym do końca wytrwałeś.
A ciężkie to były czasy,
Publicznie nam oświadczałeś,
Więc robotnicze wylały się masy,
Choć na ich czele nie stałeś.
Tyś zapalił płomień zwycięstwa,
Choć nie przelała się kropla krwi,
To Ty wtedy dodałeś nam męstwa,
Jaśniejsze dla nas stały się dni.
Pielgrzymem świata Ty byłeś,
Stułą opasałeś cały świat,
To co najgorsze przezwyciężyłeś,
A teraz Ciebie nam brak.
Nadszedł koniec Twojej drogi,
Tutaj na ziemi opuszczasz nas,
I zawitałeś w podniebne progi,
Dla Ciebie nadszedł „MARYJNY CZAS”.
Więc Cię żegnamy z dumą na twarzy,
Choć serce Twoje zwycięskie śpi,
Bóg Cię łaskami swoimi darzy,
W NAS POZOSTANIESZ PO WSZYSTKIE DNI.
Wacław Ziomek
Wacław Ziomek zapowiada, że w sporcie „posiedzi” jeszcze dwa lata, do czasu, gdy skończy 75 lat. Trudno w to uwierzyć i trudno będzie sobie wyobrazić lokalne boiska i hale bez charakterystycznej sylwetki Wacka Ziomka.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?