Wakacyjna gorączka z Ikeą i LGBt w tle. Upał zelżeje - ochłoniemy

Pogoda zwariowała. Najpierw 40 stopniowe upały (kilka dni temu o pierwszej w nocy było u mnie na tarasie 24 stopni Celsjusza). Potem gwałtowne burze i ochłodzenie. Ekolodzy zacierają ręce - a nie mówiliśmy? Planeta stoi na skraju zagłady! Mam na to inne wytłumaczenie. Jak co roku, aura psuje się właśnie wtedy, kiedy jadę na Mazury, żeby pożeglować. To jest prawidłowość z bogatą tradycją i za rok znów będę musiał przekonywać żonę, że tym razem naprawdę będzie inaczej, choć dobrze wiem, że nie będzie.

Fakt, że zrobiło się u nas gorąco, jak na południu Włoch, ma swoje plusy. Raz, że nie ma sensu jeździć za granicę, bo temperatury takie same, a w Polsce jednak dwa razy taniej i dogadać się można. Jeszcze trochę i to do nas obcokrajowcy będą przyjeżdżać na wywczasy - wreszcie się odkujemy. W Kielcach posadzi się palmy, żeby cokolwiek zielonego rosło, a w Sielpi zastąpi nimi sosny. I to prawdziwymi, a nie jak w Warszawie - i gotowe! Pogodowe anomalia rzuciły się ludziom na głowy. Weźmy politykę. Ryszard Petru ogłosił, że z niej odchodzi, żeby zarabiać pieniądze. Ci z Platformy twierdzą, że jesienią wygrają z PiSem. A PSL się znarowił i uparł, że do wyborów idzie sam, bo mu z Lewicą i Biedroniem nie po drodze. Do tej pory było mu po drodze z każdym, kto dawał odpowiednią liczbę stanowisk. Stracili apetyt? W taki gorąc każdy by stracił...

Wysokie temperatury dotknęły również Skandynawów. Szwedzi z Ikei polecili swoim pracownikom, żeby pokochali LGBT. Jeden się nie zgodził i napisał na firmowym forum, że homoseksualizm to obrzydlistwo, podpierając się cytatami ze Starego Testamentu. I wylali go z roboty. Nie, żeby w pracy obrażał kolegów - gejów. Sprzedawał meble z sosny i paździerza i się nie wychylał. Teraz jest afera na cały kraj. Tak to się kończy, kiedy się miesza sprawy zawodowe ze światopoglądem. Nasi celebryci wiedzą najlepiej. Dlatego na pogorszenie pogody wcale się nie zżymam. Niech nam głowy ostygną.