Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Walka o życie pacjentów w szpitalu tymczasowym w Targach Kielce. "Chorzy nie wiedzą jaka jest pora dnia, tracą poczucie rzeczywistości"

Paula Goszczyńska
Paula Goszczyńska
Nie odejdzie od pacjenta, gdy nie ma pewności, że ten jest bezpieczny i nie liczy się to ile godzin spędzi w kombinezonie, masce, goglach, rękawiczkach. O kolegach ze Szpitala Tymczasowego w Tragach Kielce mówi w samych superlatywach i podkreśla, że na sukces związany z wyleczeniem pacjenta z COVID-19 składa się praca interdyscyplinarnego zespołu. Rozmawiamy z doktorem nauk medycznych Michałem Domagałą, specjalistą anestezjologii i intensywnej terapii, medycyny bólu oraz toksykologii klinicznej, Koordynatorem do spraw Intensywnej Terapii w Świętokrzyskim Szpitalu Tymczasowym.

Ile godzin średnio spędza Pan Doktor w środkach indywidualnej ochrony osobistej?
Tyle ile potrzeba. Nie liczę tych godzin, bo nie warto. Nie wyobrażam sobie sytuacji, żeby skończyć pracę i wyjść w chwili gdy coś złego dzieje się z pacjentem. Pozostaje w,, części brudnej oddziału” do momentu gdy uważam, że mój pacjent jest bezpieczny i nic złego się nie wydarzy.

Co jest trudniejsze w pracy z pacjentem z COVID-19, zmęczenie fizyczne czy psychiczne?
Psychiczne, dlatego trzeba mieć wentyl bezpieczeństwa na to wszystko, co widzimy w codziennej pracy. Od lat prowadzę aktywny tryb życia, muszę zmęczyć się fizycznie, żeby zgasić pewne emocje, pandemia tego nie zmieniła.

Jacy pacjent trafiają na intensywną terapię?
Z niewydolnością wielonarządową… Repertuar naszych pacjentów jest szeroki, bo my nie mamy tak na prawdę możliwości, aby przewidzieć czy chory, który w tej chwili jest we względnie stabilnym stanie, za chwilę nie znajdzie się w stanie krytycznie ciężkim. Są też sytuacje odwrotne, pacjent przyjeżdża umierający, a na skutek zastosowanego intensywnego leczenia mamy dobry efekt końcowy.

Czy pacjenci, którzy trafiają do szpitala w trzeciej fali pandemii, różnią się od chorych z pierwszej i drugiej fali?
Szczepienia spowodowały, że teraz mamy młodszych pacjentów, niż miało to miejsce do tej pory. My sami też mamy inne podejście do leczenia, więcej wiemy o infekcji COVID-19, niż wiedzieliśmy rok temu, mamy więcej wytycznych i badań, więcej możliwości terapeutyczno-leczniczych, sami jesteśmy zaszczepieni i mamy dużo więcej sprzętu do dyspozycji.

Pojawiają się informacje, że większości pacjentów podpiętych do respiratora nie udaje się uratować?
To nie jest do końca prawda. Mamy obecnie 60- letniego pacjenta, którego w przyszłym tygodniu chcemy wypisać do domu. Po infekcji COVID-19 jego płuca są tak zniszczone, że nie nadaje się do odłączenia od respiratora, choć jest w pełnym kontakcie logicznym - sam spożywa posiłki, pije. Dlatego taki pacjent zostanie włączony do programu wentylacji domowej respiratorem. Te urządzenia są prostsze niż te, które mamy w szpitalu, a po przeszkoleniu chorym będzie opiekować się rodzina. Po kilku miesiącach, być może odłączymy go od respiratora.

Jak wygląda życie pacjenta, po opuszczeniu intensywnej terapii?
O tym, aby możliwe było osiągnięcie sukcesu w postaci wypisu pacjenta potrzebujemy skoordynowanej współpracy lekarzy, pielęgniarek, ale także pomocy między innymi salowych, obsługi technicznej i wielu innych osób. Pacjent po wyjściu z intensywnej terapii nie jest osobą z zakończonym procesem leczniczym. Niejednokrotnie wymaga wsparcia psychologicznego, czy pomocy fizjoterapeuty. Ale w pewnym momencie procesu leczenia pacjent ma większą korzyść z opuszczenia intensywnej terapii, niż z dalszego pozostania w szpitalu, gdzie praca trwa całą dobę, w nocy świeci się światło, są przyjęcia innych chorych. Niestety część pacjentów umiera, widzą to pozostali – przytomni. Chorzy nie wiedzą jaka jest pora dnia, po jakimś czasie, tracą poczucie rzeczywistości. My po dyżurze wracamy do domów, oni tam są, przecież niektóre hospitalizacje trwają kilka miesięcy. W moim oddziale każdy przytomny pacjent otrzymuje leki przeciwdepresyjne. W dobie pandemii, rodziny utraciły w dużym stopniu możliwość kontaktu z chorym. Powrót pacjenta do domu najczęściej działa stymulująco i pozytywnie wpływa na dalsze leczenie.

Kto ma wpływ na to, by pacjenci nie trafiali do szpitala zbyt późno? Co oznacza, że pacjent trafia do Was zbyt późno?
Statystyki pokazują, że w momencie, gdy dostajemy pacjenta z niewydolnością jednego narządu, szanse na jego wyleczenie są zdecydowanie wyższe, niż gdy trafia do nas pacjent z rozwiniętą niewydolnością wielu narządów. Zdecydowanie lepiej leczy się pacjenta w oddziale intensywnej terapii na przykład z izolowaną niewydolnością układu oddechowego, ale jeżeli ma jeszcze dodatkowo niewydolność krążenia, uszkodzenie nerek, zaburzenia w układzie krzepnięcia, to szanse na to, że go uratujemy są zdecydowanie niższe.

Czym się różni praca tutaj od pracy w szpitalu stacjonarnym?
Powstało zupełnie nowe miejsce na mapie lecznictwa. W lokalizacji, gdzie dotychczas odbywały się wystawy powstał szpital. Budynek, który nie miał nic wspólnego z medycyną, nagle zupełnie się przeobraził: stanęły ścianki, instalacja tlenowa, przyjechało mnóstwo sprzętu medycznego… a na końcu pacjenci. Przez pierwsze trzy dni się organizowaliśmy, żeby mieć wszystko co jest nam potrzebne. Startowaliśmy z założeniem, że w szpitalu tymczasowym mają być leczeni pacjenci w lżejszym stanie, co okazało się zupełną nieprawdą. Bo przecież każdy pacjent, w pierwotnie dobrym stanie klinicznym, na skutek progresji choroby, może się pogorszyć. W ostatnim czasie na intensywnych terapiach w regionie nie ma wolnych miejsc, my takiego pacjenta nie mamy gdzie oddać, więc prowadzimy proces leczniczy tak samo jak w szpitalu stacjonarnym. W placówce tymczasowej mamy dokładnie te sam zestaw leków, sprzętu. Największą wartością tego miejsca jest kadra. Spotkała się tu fantastyczna grupa ludzi z wielu ośrodków: ambitnych, którzy lubią swoją pracę, nie boją się, nie kalkulują i są w stanie dużo poświęcić, aby odnieść sukces – nie pozwolić umrzeć pacjentowi.

Jakie są objawy i jak się chronić? Zobaczcie

Zobacz też, jak prawidłowo myć ręce:

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Dlaczego chleb podrożał? Ile zapłacimy za bochenek?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie