Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wciąż czekamy na pieniądze na wzmocnienie sandomierskiej skarpy

(GOP)
To osuwisko to skutek nawałnicy, jaka pod koniec lipca przeszła nad Sandomierzem.
To osuwisko to skutek nawałnicy, jaka pod koniec lipca przeszła nad Sandomierzem. Małgorzata Płaza
Wciąż nie ma konkretnej decyzji w sprawie pieniędzy na wzmocnienie skarpy, na której stoi sandomierski zamek. Skarpa osunęła się po lipcowej nawałnicy.

Dyrekcja Muzeum Okręgowego w Sandomierzu ubiega się w Ministerstwie Kultury i Dziedzictwa Narodowego o 250 tysięcy złotych. Na taką kwotę wyceniono całkowitą wartość szkód, które wyrządziła ulewa z 26 lipca.

- Na podstawie naszego kosztorysu ministerstwo podzieliło koszty na dwie części - kwalifikowane i niekwalifikowane. Pieniądze możemy otrzymać tylko na pierwszą z nich, 124 tysiące złotych. Fundusze, jak nas ustnie zapewniono, zostały nam przyznane, ale decyzji na piśmie wciąż nie mamy - mówi Paweł Różyło, dyrektor Muzeum Okręgowego w Sandomierzu.

Brak takiej decyzji uniemożliwia podjęcie kolejnych kroków. Ministerstwo wymaga od muzeum przedstawienia kosztorysu wykonawcy.

- Nie będziemy go mieć, dopóki nie przeprowadzimy przetargu, a nie możemy wszcząć procedury przetargowej bez gwarancji, że otrzymamy pieniądze. Sytuacja jest zatem niejasna. Szukamy rozwiązania, poprosiliśmy o pomoc prawnika, zwróciliśmy się również do ministerstwa, aby rozważyło przyznanie promesy - kontynuuje dyrektor Muzeum Okręgowego.

Paweł Różyło nie kryje, że jest zaniepokojony sytuacją. Na wykonanie prac jest coraz mniej czasu. - Biorąc pod uwagę konieczność ogłoszenia i przeprowadzenia przetargu, możemy nie zdążyć z wykonaniem prac jesienią, w sprzyjających warunkach atmosferycznych - mówi Paweł Różyło.

Na wzgórzu zamkowym trzeba usunąć zapadliska i szczeliny wypłukane przez wodę. Ważnym zadaniem będzie także likwidacja szczelin w murach, pogłębionych w czasie ulewy. Naprawy wymagają schody, brama wjazdowa oraz system odprowadzający wodę.

Z problemami ze skarpą muzeum borykało się już kilkanaście lat temu, po powodzi w 1997 roku. Wzgórze zaczęło się wtedy groźnie osuwać. Pomogło palowanie. W ziemię, na głębokość do 22 metrów, wbitych zostało jedenaście par pali. Pieniądze na tę operację pochodziły z budżetu państwa.

Ulewa spowodowała jeszcze kilka innych osuwisk na lessowej skarpie w Sandomierzu, między innymi na Podwalu, a także obok Domu Długosza i Collegium Gostomianum, gdzie całkowicie zniszczone zostały tak zwane kozie schodki. Te szkody likwiduje miasto.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie