Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wędkarstwo może być ważną gałęzią turystyki - przekonuje znany łowca okazów

Mateusz Bolechowski
Mateusz Bolechowski
Krzysztof Rózga z Suchedniowa, znany w całej Polsce łowca okazów, wędkarz - podróżnik i autor wielu artykułów na temat wędkarstwa przekonuje, że to hobby może być ważną gałęzią turystyki. Warunek - w wodzie muszą być ryby.

Zalew w Suchedniowie jest pierwszym i jedynym w regionie zbiornikiem, gdzie złowionych ryb nie wolno zabierać. Dlaczego wędkarze chcieli takiego ograniczenia?
Zmienia się mentalność wędkarzy. Coraz częściej chcą po prostu łowić ryby, a niekoniecznie je potem zjadać. Niestety, wędkarze potrafią w krótkim czasie wyrybić nawet najlepsze łowisko, bo przepisy pozwalają zabierać tyle ryb, że nawet wędkarz z najliczniejszą rodziną nie jest w stanie ich przejeść. Tak było choćby ze zbiornikiem Wióry czy Jeziorem Tarnobrzeskim. Ludzie szybko się z nimi „uporali”, choć to były duże i bardzo zasobne akweny.

Co jest wyjątkowego w łowiskach „no kill”?
Przede wszystkim są w nich ryby. Dużo i dużych. Polskie wody są przełowione. Dlatego nasi wędkarze jeżdżą łowić zagranicę. Nad Pad we Włoszech, Ebro w Hiszpanii, na dorsze do Norwegii czy na szczupaki do Szwecji. A przecież nasze wody nie są gorsze. Tyle, że niełatwo w nich coś złowić, bo ludzie zabierają większość tego, co złowią. To się u nas zmienia, ale powoli. Na odcinek „złów i wypuść” na Sanie przyjeżdżają muszkarze z całej Europy. Cieszę się, że na zalewie w Suchedniowie obowiązuje zasada „no kill”. Oby jak najdłużej. Gdyby tak jeszcze Wióry... byłoby prawdziwe El Dorado. Fani wędkarstwa są w stanie pokonać duże odległości i dobrze zapłacić, żeby tylko mieć pewność, że mogą liczyć na udany połów. W dodatku wód, z których nie zabiera się ryb albo wprowadza rozsądne ograniczenia, nie trzeba wcale zarybiać. Ryby rozmnażają się same. Jeśli przyrodzie się nie przeszkadza, ona sobie znakomicie radzi.

Zapłacić? Na dobrych łowiskach da się zarobić?
Oczywiście. Wędkarstwo to niedoceniana, ale dochodowa gałąź turystyki. Najtańszym i najmniej opłacalnym sposobem na sprzedawanie ryb jest ich łowienie i zabijanie. Tymczasem tę samą rybę można złowić wiele razy i zarobić na niej znacznie więcej. Wędkarze zapłacą właścicielowi wody za możliwość wędkowania. Jeśli łowisko jest dobre - przyjadą nawet z daleka. Wynajmą noclegi, muszą coś zjeść, zatankować, kupią przynęty w miejscowym sklepie wędkarskim, wypożyczą łódź. To znakomicie działa na całym świecie. To bez sensu, że Polacy jeżdżą na ryby do innych krajów, skoro mogliby zostawiać pieniądze na miejscu.

Kłucie ryb haczykami im nie szkodzi?
Wędkarz nie zrobi rybie krzywdy, obchodząc się z nią umiejętnie. Wiele razy zdarzało mi się łowić ten sam okaz dwa razy dziennie.

Jaki będzie ten sezon wędkarski w Suchedniowie?
Sądzę, że bardzo dobry. Już w ubiegłym przyjeżdżało tu wielu wędkarzy. Można liczyć na duże szczupaki, okonie, karpie, jazie. Coraz lepiej będą brały sandacze. To może być łowisko słynne na całą Polskę.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dziwne wpisy Jacka Protasiewicz. Wojewoda traci stanowisko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie