Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wędkarz protestuje przeciw melioracji rzeki, która wylewa. Mieszkańcy chcą spokoju

Piotr STAŃCZAK
Mieszkańcy Lutej w gminie Stąporków przeklinają czas, gdy w rejonie Krasnej dochodzi do corocznych podtopień. Czy uda się rozwiązać problem bez ingerencji w środowisko? Zdjęcia Marzena Kądziela
Mieszkańcy Lutej w gminie Stąporków przeklinają czas, gdy w rejonie Krasnej dochodzi do corocznych podtopień. Czy uda się rozwiązać problem bez ingerencji w środowisko? Zdjęcia Marzena Kądziela
Rezerwat Górna Krasna to przyrodnicza wizytówka nie tylko gminy Stąporków. Mieszkańcy okolicznych wsi, Bienia i Lutej są jednak zalewani przez tutejszą rzekę. Żądają pomocy między innymi od gminy. Nie wszystkim tymczasem podoba się pomysł z melioracją i udrażnianiem.

Dorota Łukomska, burmistrz Stąporkowa:

Dorota Łukomska, burmistrz Stąporkowa:

- Dramat rodzin, żyjących na zalewowym terenie wymusza na urzędnikach znalezienie rozwiązania. Problem powraca co roku. Mamy na uwadze środowisko przyrodnicze, ale też nie możemy odwracać się plecami do mieszkańców, którzy chcą tam spokojnie żyć. Wraz z innymi instytucjami musimy problem rozwiązać, albo przynajmniej go zminimalizować.

Temat poruszył Paweł (nie ujawnia swego nazwiska), mieszkający cztery kilometry od rezerwatu "Górna Krasna", obecnie przebywający w Londynie. Dlaczego zainteresował się tematem? - Nie należę do organizacji ekologicznych, nie jestem z żadną powiązany. Co do rzeki, poświęciłem jej setki wypraw wędkarskich w ostatnich 25 latach i obserwowałem, jakie zmiany zaszły w dolinie rzeki. Tymczasem prowadzone są wstępne prace nad projektem melioracji w Górnej Krasnej. Ten unikalny w skali kraju rezerwat obszarów szuwarowych i torfowisk, potocznie nazywany "Małą Biebrzą", ma być bezpowrotnie zniszczony. Melioracja obejmie 4,5-kilometrowy odcinek rzeki w samym sercu rezerwatu - podkreśla nasz rozmówca. Przypomina, że znajduje się on w obszarze Europejskiej Sieci Ekologicznej Natura 2000, na którym nie mogą być podejmowane żadne inwestycje.

Rzeka wrogiem numer 1?

W planach jest udrożnienie spływu wód powodziowych i rzeki Krasna we wsiach Luta i Bień. Pod koniec czerwca Świętokrzyski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych w Kielcach ogłosił przetarg na opracowanie raportu, który ma wskazać, jak wspomniane roboty będą oddziaływać na środowisko. - Najciekawsze jest to, że polskie prawo teoretycznie chroni rezerwat przed wszelkimi działaniami, mającymi na celu niszczenie naturalnego koryta. Dlaczego rzeka, która nigdy nie była "poprawiana" rękami człowieka i nie stanowiła zagrożenia powodziowego, nagle stała się wrogiem numer 1? Może urzędnicy wyczuli, że to ostatni moment, aby jeszcze wykorzystać pieniądze z Unii Europejskiej, bo już niedługo się skończy eldorado na idiotyczne projekty niszczenia naszych rzek - pyta Paweł i dodaje: - 26 marca Komisja Europejska ogłosiła, że skierowała przeciwko Polsce zarzuty łamania unijnego prawa w związku z gospodarką wodną.
Ludzie chcą spokojnie żyć

Inaczej sprawę postrzegają władze gminy Stąporków i wykładają swoje racje: - Stwierdzenie, iż rzeka nie stanowiła zagrożenia powodziowego jest nieuzasadnione. Corocznie mieszkańcy miejscowości w pobliżu rzeki Krasna mają duży problem, bo są podtapiani. Żądają zdecydowanych działań. Urząd Miejski od kilkunastu lat próbuje problem zminimalizować. Mówimy zminimalizować, nie rozwiązać, bo to wiązałoby się zapewne z drastyczną ingerencją w środowisko przyrodnicze, a część terenu, przez który przebiega rzeka przechodzi przez rezerwat przyrody oraz obszar Natura 2000. Są to tereny prawnie chronione. Mamy na uwadze środowisko przyrodnicze, ale też nie możemy odwracać się plecami do lokalnych mieszkańców, którzy od lat mieszkają na tym terenie i chcą spokojnie żyć - tłumaczy burmistrz Stąporkowa Dorota Łukomska.

Burmistrz zaprasza na spotkanie

Wysłała ona e-maila z odpowiedzią do zainteresowanego (ten wcześniej skierował pytanie do stąporkowskiego magistratu). "Jeżeli ma Pan cywilną odwagę, to zachęcamy aby powiedział Pan ludziom z tych terenów, prosto w oczy, iż nie należy nic robić w tej sprawie. Chętnie zorganizujemy spotkanie w tutejszym urzędzie dla zainteresowanych osób, na którym będzie Pan mógł przedstawić swoje racje. Zapewne będzie mógł Pan zaobserwować, jak ludzie są zdeterminowani, by bronić swojego dobytku i zobaczy ich reakcję na argumenty, iż środowisko przyrodnicze jest ważniejsze niż oni" - pisze Łukomska. Burmistrz dodaje, że wszystko odbywa się zgodnie z przepisami, o czym świadczy przetarg ŚZMiUW w Kielcach na opracowanie raportu, który da odpowiedź, w jakim stopniu udrażnianie rzeki wpłynie na środowisko naturalne.

Prosty rów to nie wszystko?

- Nie jestem przeciwny działaniom przeciwpowodziowym, ale wszystkie prace prowadzone w rezerwacie powinny nadzorować też inne organizacje, nie tylko urzędnicy i melioranci. Wszędzie na świecie odchodzi się od typowej melioracji, czyli prostowania koryta rzeki, ponieważ w dłuższym okresie czasu powoduje ona jeszcze większe powodzie (szybszy spływ wody - nagromadzenie się jej w niższych partiach rzeki - większa powódź) - ripostuje Paweł. Podaje też przykłady, jak problem rozwiązuje się w Europie. - Niemiecki Bundestag przegłosował ustawę kilka lat temu. Obecnie nasi zachodni sąsiedzi nawet rozbierają wały przeciwpowodziowe w niektórych miejscach i co najważniejsze - tworzą tereny zalewowe, żeby zwolnić spływ wody, wydają duże pieniądze na naturalizacje rzek. Niestety w Polsce udrażnianie i ochrona przeciwpowodziowa nadal polega na zrobieniu z rzeki prostego rowu, co zauważyła Komisja Europejska. Właśnie takiej sytuacji najbardziej się obawiam - podkreśla czytelnik.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie