Informacje o przerażonym kocie dostaliśmy od mieszkańca Raczyc.
-Kot wszedł na czubek tego wielkiego drzewa w sobotę, zapewne w obawie przed czymś, ale boi się teraz zejść. Jego sytuacją zainteresowali się mieszkańcy i zawiadomili policjanta, który był w pobliżu sprawdzić osobę na kwarantannie. Ten powiadomił najprawdopodobniej strażaków, 3 maja przyjechała jednostka z Balic oraz z Buska Zdroju ale niestety kota nie udało się oswobodzić - pisał czytelnik. Wyjaśniał, że zwierze jest potwornie przerażone i jak zobaczy człowieka to rozpaczliwie miauczy. - Nie wiem, co mamy robić, ale przecież nie możemy patrzeć bezczynnie aż zwierzak umrze... Jedna z mieszkanek chodzi tam licząc na to, że jak kot spadnie to może go uratuje, weźmie do domu i się nim zaopiekuje - wyjaśniał czytelnik.
Błyskawiczna interwencja wójta
Interwencję przekazaliśmy wójtowi gminy Gnojno, Zbigniewowi Janikowi, który od razu udał się na miejsce. - Faktycznie, biedaczysko weszło w taki gąszcz bardzo wysokich drzew. Najgorsze jest to, że drzewo znajduje się w pewnego rodzaju wąwozie i nie ma możliwości, żeby strażacy bezpiecznie rozłożyli drabinę stojąc na łuku drogi -mówił wójt. Wyjaśniał jednak, że rozmawiał z właścicielem pola na którym stoi drzewo i mężczyzna zgodził się, żeby strażacy wjechali na zasiane zboże i tam spróbowali rozłożyć drabinę. - Kot to żywa istota, dlatego oczywiście nie możemy zostawić go samemu sobie. Musimy jednak pamiętać, że najważniejsze jest zdrowie i życie strażaków -mówił Zbigniew Janik.
Strażacy działają
W niedzielę, 3 maja na miejscu była jednostka straży pożarnej z Balic i Buska -Zdroju. Kiedy okazało się, że rozłożenie drabiny na łuku drogi wiąże się z dużym ryzykiem, strażacy postanowili użyć metod niekonwencjonalnych. -Od dwóch dni jeżdżę do tego kota, puszczam mu "wabiki", czyli różne odgłosy, na przykład dźwięki wydawane przez myszy, ale niestety na nic się to zdaje - mówi Hubert Lipiński -strażak z jednostki Balice.
Sytuację monitoruje także komendant Państwowej Straży Pożarnej w Busku- Zdroju brygadier, Artur Brachowicz. -Absolutnie nie stoimy z założonymi rękami, nawet w tej chwili na miejscu jest funkcjonariusz, który ocenia jak dziś wygląda sytuacja. Niestety teren jest bardzo grząski i musimy do sprawy podejść bardzo ostrożnie - wyjaśnia Artur Brachowicz.
Po godzinie 14:30 strażacy podjęli kolejną próbę uratowania kotka. Tym razem się udało i zwierzak jest już bezpieczny w buskim gabinecie weterynaryjnym.
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?