Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielka inwazja dzików na polach w Świętokrzyskiem

Paweł Więcek
Poszkodowani rolnicy z okolic miejscowości Niedźwiedź (gmina Strawczyn) spotkali się w piątek z myśliwym, by oszacować szkody i uzyskać zapewnienie o dodatkowym odstrzale dzików.
Poszkodowani rolnicy z okolic miejscowości Niedźwiedź (gmina Strawczyn) spotkali się w piątek z myśliwym, by oszacować szkody i uzyskać zapewnienie o dodatkowym odstrzale dzików. Krzysztof Krogulec
Populacja zwierząt w regionie świętokrzyskim gwałtownie rośnie. Myśliwi nie nadążają strzelać, a rolnicy liczą straty.

 

Z problemem zmagają się w ostatnim czasie mieszkańcy kilku gmin w powiecie kieleckim: Łopuszna, Mniowa, Piekoszowa i Strawczyna. Na terenie tej ostatniej w okolicach miejscowości Niedźwiedź i Oblęgór dziki zniszczyły uprawy, między innymi ziemniaków. Gospodarze winą za to obarczają operujące na tym obszarze koło łowieckie Rosochy.

 

- Niemożliwe rzeczy dzieją się od października. Koło nie poluje. Niby nie ma dużych szkód, bo ludzie mieli po 15 arów ziemniaków. Ktoś dostał 300 złotych odszkodowania, ale z tego miałby trzy tony ziemniaków warte ponad dwa tysiące złotych - denerwuje się jeden z gospodarzy.

 

Interwencja radnego

 

W sprawie konfliktu między rolnikami a kołem Rosochy zainterweniował radny sejmiku województwa Tomasz Zbróg. Samorządowiec wystosował pismo do łowczego okręgowego w Świętokrzyskiem Jarosława Mikołajczyka.

- Skierowałem wniosek o podjęcie działań zmierzających do poprawy gospodarki łowieckiej na tych obszarach. Z informacji, jaką uzyskałem od rolników i samorządowców z gmin, wynika, że w obwodach łowieckich użytkowanych przez koło Rosochy nie prowadzi się w ogóle jakiejkolwiek gospodarki. Brak jest urządzeń łowieckich, nie wykonuje się żadnych polowań na zwierzynę szczególnie uciążliwą dla rolników, to jest dzików i lisów - mówi Tomasz Zbróg.

 

Radny sejmiku przekonuje, że w interesie środowiska łowieckiego leży jak najszybsze rozwiązanie problemu. - Mam świadomość, w jak trudnej sytuacji znajdują się polscy myśliwi. Z jednej strony oczekuje się od nich redukcji populacji niektórych gatunków zwierząt, zaś z drugiej jest brak zrozumienia dla pasji łowieckiej, a czasem wręcz agresja. Dlatego - moim zdaniem - w tej konkretnej sytuacji należy podjąć stanowcze działania w celu ochrony dobrego wizerunku myśliwych, niszczonego niestety działalnością koła Rosochy - mówi Tomasz Zbróg.

- Zadeklarowałem panu łowczemu moje pełne wsparcie i pomoc w rozwiązaniu tego nieprzyjemnego konfliktu z korzyścią zarówno dla rolników, jak i środowiska świętokrzyskich myśliwych - dodaje Tomasz Zbróg.

 

Ograniczone możliwości redukcji

 

Jarosław Mikołajczyk, łowczy okręgowy w województwie, odpiera zarzuty odnoszące się do koła Rosochy. Mówi, że to zmasowana akcja przeciwko myśliwym z tej struktury. - To bzdury, że koło nie prowadzi gospodarki łowieckiej i nie poluje. Ze skarg rolników wynika, że na terenie gminy występuje plaga dzików. Fakt, jest ich dużo więcej niż było, ale najwięcej tych zwierząt znajduje się w powiatach skarżyskim, starachowickim czy jędrze-jowskim, skąd nie ma tylu skarg - mówi Jarosław Mikołajczyk.

 

Łowczy podkreśla, że na przestrzeni ostatnich ośmiu lat populacja dzika w Polsce wzrosła o... 500 procent! Obecnie w kraju jest około 240 tysięcy sztuk tych zwierząt, a w regionie - cztery tysiące.

 

- Nasze koła rocznie rozpatrują prawie dwa tysiące wniosków o odszkodowania, które są wypłacane. W zeszłym roku wypłaciliśmy rolnikom pół miliona złotych, z własnej kieszeni. Ale nie jesteśmy okręgiem ze straszną plagą dzików w porównaniu do innych, które wypłacają po kilka milionów złotych rocznie - mówi Jarosław Mikołajczyk.

 

Łowczy zaznacza, że myśliwi starają się ze wszystkich sił, by dziki nie niszczyły upraw. Ale, jak podkreśla,

możliwości redukcji populacji są ograniczone właśnie z uwagi na bardzo dynamiczny przyrost naturalny wśród tych zwierząt. - Decyduje o tym kilka czynników. Dwa najważniejsze to znaczący wzrost powierzchni upraw kukurydzy, pszenicy, owsa i ziemniaków, czyli najbardziej atrakcyjnego dla dzika pożywienia, oraz problem z rozrodem. To kwestia niewyjaśniona. Dzieci zaczęły rodzić dzieci. Locha pod koniec pierwszego roku życia przystępuje do rozrodu. Może się to wiązać ze spożywaniem przez zwierzęta genetycznie zmodyfikowanej kukurydzy, choć nie ma na to naukowych dowodów. Poza tym kiedyś huczka, czyli okres godowy, przypadała na listopad, grudzień, a teraz dziki uprawiają miłość cały rok - wyjaśnia Jarosław Mikołajczyk. 

 

Skąd tyle dzików?

Według oficjalnych danych Zarządu Okręgowego Polskiego Związku Łowieckiego w Kielcach, osiem lat temu w regionie odstrzelono 690 dzików, a w ostatnim sezonie - 3500 sztuk.

- Dziki mają cieplarniane warunki do rozrodu. Przez trzy ostatnie lata nie było zim. To spowodowało brak strat naturalnych w populacji wynikających z warunków atmosferycznych oraz dostępu do żeru. Nasze możliwości redukcji są ograniczone także ze względu na utrudnione warunki do pozyskiwania zwierzyny. Bo po śniegu można tropić, ale po błocie już nie - mówi Jarosław Mikołajczyk. 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie