Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielka miłość - Violetta Villas i Ted Kowalczyk

Igor Sobierajski
Violetta Villas i Ted Kowalczyk
Violetta Villas i Ted Kowalczyk ZOOM
Violetta Villas nigdy nie miała szczęścia do mężczyzn. Po raz pierwszy wyszła za mąż tuż po swoich szesnastych urodzinach, na żądanie ojca.

Szybko jednak uciekła od męża, by uczyć się śpiewu. Jej malutkim synkiem, Krzysiem, zaopiekowali się rodzice. Kilka lat później Violetta zakochała się, jak sama mówi, "jedyny raz autentycznie" w żonatym mężczyźnie. Nie chciała jednak budować swego życia na nieszczęściu innej kobiety, więc poddała się i nie walczyła o to uczucie. Przez wiele lat żyła samotnie... Aż do 1987 roku, kiedy podczas tournee z Teatrem Syrena poznała w Chicago biznesmena polskiego pochodzenia Tadeusza Kowalczyka.

Miała wtedy 49 lat i, choć była wielką i uwielbianą przez publiczność gwiazdą, już dawno straciła nadzieję, że uda się jej znów pokochać kogoś "autentycznie". Ted od razu oświadczył się Violetcie. - Mama opowiadała mi, że podszedł do niej z bukietem róż, zachowywał się jak dżentelmen, że ją zafascynował - mówił kiedyś syn piosenkarki Krzysztof Gospodarek. - Chciała spróbować u jego boku ułożyć sobie życie na nowo, potrzebowała mężczyzny, by stworzyć sobie normalny dom.
Urzeczona Tedem gwiazda szybko podjęła decyzję o przeprowadzce do Chicago. Rzuciła teatr i pojechała do Ameryki, by dać odpowiedź czekającemu na jej "tak" Kowalczykowi. - On dobrze wiedział, jak mnie uwodzić - wspominała Violetta po latach. - Codziennie dawał mi czerwone róże, przysyłał śniadanie do apartamentu, zapewniał o miłości, na kolanach błagał, żebym za niego wyszła. Zakochałam się...

Violetta przez chwilę czuła się u boku Teda, jak księżniczka. Ich wesele trwało pięć dni i kosztowało 300 tysięcy dolarów. Wszystko wskazywało na to, że piosenkarka znalazła wreszcie swój raj na ziemi. Była szczęśliwa i czuła się kochana. Sielanka jednak szybko się skończyła. - Był do szaleństwa zazdrosny, śledził mnie, musiałam znajdować się zawsze najdalej metr od niego - mówiła Violetta już po rozwodzie z Kowalczykiem. Na początku myślała, że zazdrość minie, że miłość weźmie nad nią górę. Codziennie się o to modliła. - To były wielogodzinne modły - zwierzał się Ted prasie polonijnej. - Bardzo ją kochałem, ale nie mogłem znieść, że mnie odpycha, że nigdy nie ma ochoty na seks.

Awantury na stałe zagościły w domu Violetty i Teda. Kłócili się o wszystko. O jej miłość do zwierząt, o jej modlitwy. Kowalczyk zmienił jej życie w piekło. Violetta ciągle jednak miała nadzieję, że jej życie z Tedem jakoś się ułoży. Zwątpiła dopiero wtedy, gdy mąż kazał na jej oczach zabić małego bezdomnego kociaka, którego chciała przygarnąć. - W jednej chwili się odkochałam - wspomina. - Co miałam robić? Spakowałam się i wróciłam do Polski.

Ted Kowalczyk nigdy nie darował Violetcie, że go opuściła. Udzielił kilkunastu wywiadów, w których na byłej żonie nie pozostawił suchej nitki. A ona? - Zrezygnowałam z mężczyzn - mówiła w jednym z ostatnich wywiadów. - Od czasu rozwodu z Kowalczykiem żyję w czystości.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie