Chociaż o planach rewolucji w starachowickiej komunikacji mówiło się od kilku tygodni, 1 grudnia mało kto wiedział jak dojechać do celu podroży. W sobotę autobusami podróżowało stosunkowo niewielu pasażerów. Prawdziwe narzekanie zaczęło się w poniedziałkowy poranek.
Ludzie czekający na przystankach przyznawali, że nie ogarniają nowego schematu komunikacyjnego, narzekali, że zmiana została wprowadzona w zimie i będą marznąć na przystankach czekając na autobus, mieli też wątpliwości co do funkcjonowania biletów czasowych.
W mieście znikły nazwy starych linii, pojawiły się zupełnie nowe. Jak przyznaje prezes Miejskiego Zakładu Komunikacyjnego Jarosław Kateusz, zrobiono to celowo, żeby pasażerowie mogli uniknąć pomyłek. Gdyby zostały stare nazwy linii, a tylko zmieniono by ich trasy, ludzie mogliby nie zwrócić uwagi na zmianę trasy autobusu i dojechać w zupełnie inną część miasta niż planowali. Kolejna zmiana to punkty przesiadkowe. Nie podobają się głównie osobom starszym, przyzwyczajonym, że jednym autobusem z osiedla dojeżdżali do celu podróży.
To nie metropolia
- To absurd totalny. Starachowice nie są metropolią, żeby robić punkty przesiadkowe. Komu przeszkadzał stary rozkład jazdy? Nie był idealny, często dwa autobusy podjeżdżały w jednym czasie, a potem przez godzinę nie było nic, ale i tak było wygodniej niż teraz - mówi mieszkanka Starachowic, pani Wanda.
- Wcześniej jechałam "siódemką". Dziś nie jestem do końca pewna jaki autobus wybrać i gdzie wysiąść, żeby przesiąść się do innego autobusu.
Najmniej kontrowersji budzi pomysł wprowadzenia 45 minutowych biletów czasowych.
- Autobusy się spóźniają. Jaką mam pewność, że w 45 minut dojadę dwoma autobusami tam gdzie chcę, jeśli na przystanku będę czekać 20 minut albo dłużej? Czy wtedy trzeba będzie jednak kupić drugi bilet? - zastanawiały się dwie panie na przystanku przy ulicy Radomskiej.
- Żeby z osiedla Południe dostać się do szpitala trzeba jechać dwoma albo trzema autobusami. Rzeczywiście, niezłe ułatwienie zwłaszcza dla schorowanych osób - ironizuje mężczyzna w średnim wieku. - Dla mnie ten rozkład to niewypał.
Prezes Miejskiego Zakładu Komunikacji mówi, że nowy system będzie stale monitorowany, a po dwóch, trzech miesiącach system reorganizowany, o ile reorganizacja nie zwiększy kosztów funkcjonowania. Obniżenie koszów komunikacji było głównym powodem wprowadzenia zmian.
- System zadziałał. Rano autobusy dowożące ludzi do pracy i młodzież do szkół były pełne. Mimo kiepskich dróg, opadów śniegu autobusy podjeżdżały na przystanki w sposób zsynchronizowany, czekały jeden na drugi, żeby pasażerowie zdążyli się przesiąść. Sądzę, że dzięki tej reorganizacji nie będziemy musieli w 2013 roku podnosić cen biletów - powiedział Jarosław Kateusz.
Do gmin tylko w dni powszednie
Od 1 grudnia zlikwidowanych zostało większość kursów do gmin podmiejskich. Jeżdżą tylko te, które są rentowne, czyli kursy pracownicze i szkolne. W niedziele, soboty i święta autobusem MZK nie dojedzie się do gminy Mirzec. Do gminy Brody w sobotę jest pięć kursów autobusu nr 9 dojeżdżającego do Brodów. Do gminy Wąchock w dni wolne od pracy dostaniemy się "Agatką". Do gminy Pawłów autobusy MZK przed zmianą rozkładu nie jeździły.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?