ZOBACZ TAKŻE
Pożar kamienicy w Warszawie. Zginęła jedna osoba
(dostawca: tvnwarszawa.pl/x-news)
- Był środek nocy, a dym wdarł się momentalnie do klatek schodowych i mieszkań - zaalarmowali nas mieszkańcy osiedla Sieje. – Ludzie otwierali okna i robiło się jeszcze gorzej. Bezwietrzna pogoda i duża wilgoć uniemożliwiały wietrzenie pomieszczeń. Całe osiedle spowiła ciężka chmura. Sąsiad wyszedł zobaczyć co się dzieje i odkrył, że pali się składowisko śmieci. Aż strach pomyśleć, co wdychaliśmy z tym dymem.
Mieszkańcy twierdzą, że wielokrotnie interweniowali w sprawie tego składowiska. - To jest nie do uwierzenia, że takie wysypisko śmieci funkcjonuje w pobliżu osiedla. Wielokrotnie nas zapewniano, że tutaj trafią posortowane odpady zwożone śmieciarkami z miasta, są przeładowywane do tirów i szybko wywożone do Promnika. A tak nie jest, tu ciągle leży ogromna hałda śmieci, które roznosi wiatr i ptaki, a w lecie potwornie śmierdzą. Wcześniej czy później do pożaru musiało dojść. Strach pomyśleć, co by się stało, gdyby ogień nie został szybko zauważony i ugaszony. Bloki znajdują się tuż przy ogrodzeniu firmy. To składowisko w tym miejscu to nieporozumienie - mówiła nam pani Maria, mieszkanka osiedla Sieje, obserwująca akcję gaśniczą.
- Po godzinie 23 kierowca naszej firmy ENERIS Surowce, zauważył, że w betonowej niecce, w której następował rozładunek śmieci, tli się ogień. Trafiły tam odpady budowlane z terenu Targów Kielce po kończącej się imprezie Agrotech. Natychmiast wezwano straż pożarną i zabezpieczono teren. Dwa zastępy strażaków szybko opanowały sytuację. Obecnie trudno spekulować co mogło być przyczyną zaprószenia ognia - informuje Bartosz Lewicki, rzecznik prasowy spółki Eneris w Warszawie. – Nic się nikomu nie stało, a straty materialne są minimalne. Śmieci zwożone z miasta śmieciarkami trafią do betonowej konstrukcji oraz oddzielonego miejsca na terenie naszego zakładu. Dzięki temu ogień nie miał szans się rozprzestrzenić i nikomu nie groziło niebezpieczeństwo. A nasze procedury zadziałały. Taka stacja przeładunkowa w mieście jest nam niezbędna do funkcjonowania.
Tłumaczy, że ten pożar prawdopodobnie uratował przed zapaleniem się wysypiska śmieci w Promniku. – Do naszej stacji przeładunkowej przy ulicy Zagnańskiej trafiają jednorazowo niewielkie ilości śmieci, więc pracownicy łatwo mogą zauważyć pożar i opanować go. Gdy te odpady pojechałyby bezpośrednio do Promnika, gdzie jest wielokrotnie więcej śmieci i trwa w nich proces fermentacyjny, doszłoby do gigantycznego pożaru trudnego do opanowania - tłumaczy.
Dodaje, że w przyszłości trudno zapobiec takim sytuacjom. – Nie mamy wpływu na to, co mieszkańcy wrzucają do kontenerów, apelujemy, żeby nie wrzucać do pojemników niedopałków papierosów czy popiołu – mówi.
Mieszkańców jednak nie przekonują te tłumaczenia i nie chcą żyć nawet koło małego składowiska śmieci i dziwią się, że miasto wydało zgodę na jego funkcjonowanie obok domów. – Do 2001 roku taki obiekt prawdopodobnie nie powstałby w tym miejscu, ponieważ stacje przeładunkowe odpadów wymagały strefy ochronnej. Wtedy jednak zmieniły się przepisy i tego typu zakład może bez niej działać. Nie można zabronić takiej działalności w pobliżu osiedla, ale ma być jak najmniej uciążliwa dla ludzi – tłumaczy Witold Bruzda, dyrektor Wydziału Środowiska w kieleckim ratuszu, Witold Bruzda.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?