Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielki skandal przy remoncie zalewu rejowskiego. Czy tam coś jeszcze żyje?

Mateusz Bolechowski
W weekend upuszczono tyle wody, że z 30 hektarowego zbiornika została płytka kałuża. W takich warunkach stada ryb nie mają szans na przeżycie zimy.
W weekend upuszczono tyle wody, że z 30 hektarowego zbiornika została płytka kałuża. W takich warunkach stada ryb nie mają szans na przeżycie zimy. Krystian Dróżdż
Skarżyscy wędkarze są wściekli. Remont zbiornika miał nie szkodzić rybom. Tymczasem w krótkim czasie z dużego zalewu została spora kałuża. - Większość rybostanu przepadła - przekonują amatorzy wędkowania.
Jesienią zaczął się remont tamy, wycięto drzewa rosnące na zaporze.

Jesienią zaczął się remont tamy, wycięto drzewa rosnące na zaporze.
Mateusz Bolechowski

Jesienią zaczął się remont tamy, wycięto drzewa rosnące na zaporze.

(fot. Mateusz Bolechowski)

Zalew rejowski w Skarżysku - Kamiennej to jeden z najstarszych zbiorników zaporowych w regionie, zbudowano go na potrzeby wielkiego pieca. Do dziś ma znaczenie rekreacyjne, przyrodnicze i przynajmniej w założeniu przeciwpowodziowe. Ostatni poważniejszy remont miał miejsce około 30 lat temu. Od tego czasu urządzenia zapory zestarzały się i zepsuły. Jeden z dwóch upustów nie działa w ogóle, drugi jest nieszczelny. Kilka lat temu zaczęto sobie zdawać sprawę, że kolejnej wielkiej wody tama może nie wytrzymać. Zarządzający zalewem Świętokrzyski Zarząd Melioracji i Urządzeń Wodnych przygotował projekt remontu i procedury przetargowe.

Wisiało na włosku

Kilka razy rozpoczęcie prac było tuż tuż, jednak we wszystkich przypadkach plany inwestycji wędrowały do szuflady. Brakowało pieniędzy. We wrześniu ubiegłego roku nareszcie ogłoszono przetarg. W międzyczasie zaczęto upuszczać wodę z zalewu. Po otwarciu ofert okazało się, że najtańsza z firm życzy sobie milion 600 tysięcy złotych. Melioranci mieli w kasie tylko niecałe 700 tysięcy. W tej sytuacji wydawało się, że urząd unieważni przetarg. Szczęśliwie dołożyć pieniędzy postanowił Świętokrzyski Urząd Marszałkowski. Nie jest tajemnicą, że skutecznie lobbował na rzecz inwestycji skarżyszczanin Jan Maćkowiak, członek zarządu województwa. - Podjęliśmy decyzję o przeznaczeniu na remont zalewu dodatkowo 962 tysiące złotych. To tyle, ile brakowało, by można było sfinalizować przetarg. Cieszę się, że moje argumenty znalazły zrozumienie - mówił Maćkowiak.

Łowisko nie przepadnie

Rejów to popularne łowisko, znane z okazów sumów, sandaczy i boleni, oraz ogromnych amurów. Miejscowi wędkarze martwili się, że jeśli na czas remontu woda zostanie spuszczona, stracą atrakcyjne miejsce do wędkowania. Przez kilka lat Polski Związek Wędkarski nie zarybiał zbiornika, wiedząc o planowanej inwestycji. Szczęśliwie prace miały być przeprowadzone jedynie przy upuszczonej wodzie, na czas remontu miał być wprowadzony zakaz połowu. To uspokoiło wędkarzy, których tylko w powiecie skarżyskim jest kilka tysięcy. Polski Związek Wędkarski zarybił akwen. Przetarg wygrała firma Drog - Mel ze Starachowic. Do wykonania jest przebudowa zapór i murów oporowych, oraz umocnienie tamy. Termin zakończenia robót ustalono na koniec maja tego roku. Jesienią wody ubyło znacznie, wycięto drzewa na tamie, rozpoczęły się pierwsze prace.
Nie szkodzić naturze

Warunki przetargowe nałożyły na wykonawcę obostrzenia, mające na celu ochronę przyrody. Wodę można upuścić tylko do określonego poziomu w taki sposób, aby nie dopuścić do powstania szkód osób trzecich. - Należy zwrócić szczególną uwagę na warunki przeprowadzenia przepływu biologicznego w czasie odbudowy zbiornika. Termin spuszczania wody ze zbiornika należy uzgodnić z Polskim Związkiem Wędkarskim oraz firmą Expol - Bis. (...) Wykonawca robót, zgodnie z dokumentacją projektową, powinien uwzględnić wypłatę odszkodowań za ewentualne szkody powstałe przy realizacji robót oraz ewentualnie za czasowe zajęcie terenu, a także w przypadku niewłaściwego spuszczenia wody ze zbiornika - zapisano w umowie. Na papierze wszystko wyglądało pięknie. Kilka dni temu rzeczywistość zaskrzeczała.

Została kałuża

Wody wciąż ubywało, mimo to nie wprowadzono zakazu połowu. - Czy tam nadal wolno łowić? Mamy kontrolować wędkarzy? - pytali skarżyscy policjanci - wędkarze. Martwili się nie bez powodu, bo w zmniejszonym przynajmniej o połowę zalewie wyłowienie ryb nie jest rzecza trudną. Do Zarządu Okręgu PZW sprawę zgłosił członek Towarzystwa Przyjaciół Rzek. - Zaraz potem wprowadziliśmy zakaz, opiekujące się łowiskiem koło wędkarskie niezwłocznie poinformowaliśmy, by wywiesiło nad brzegami stosowne informacje - mówi Czesław Grychowski, dyrektor biura Zarządu Okręgu PZW w Kielcach. - Wykonawca, choć miał taki obowiązek, nie poinformował nas o dodatkowym upuszczeniu wody. Wysłał pismo, ale nie do zarządu, a jednego ze skarżyskich kół - wyjaśnia dyrektor.

Więcej, niż mogli

W weekend z Rejowa nie zostało prawie nic. W naszej redakcji rozdzwonił się telefon. Oburzeni wędkarze prosili o interwencję. Informowali o wybieraniu ryb przez kłusowników z odciętych od głównej części zbiornika wodnych oczek, martwych rybach leżących na brzegu. - Zaczęły się przymrozki, jeśli chwyci lód, ryby, które nie spłynęły do rzeki, zginą. Nikt nie pilnował zalewu, bo nie wiedzieliśmy o tak drastycznym obniżeniu poziomu. Łowisko już przestało istnieć - denerwowali się nasi rozmówcy. Stłoczone w "kaczym dołku" ryby były łatwym łupem zarówno dla ludzi, jak i drapieżników. Największe sztuki, jeśli nawet wydostały się do Kamionki, nie mają tam odpowiednich warunków do życia. Czy ktoś za to odpowie?

Musieliśmy zobaczyć

Mieczysław Rakoczy, prezes Drog - Melu przyznaje, że na krótki czas lustro wody mogło opaść niżej, niż było to dozwolone. - Musieliśmy zobaczyć, ocenić stan techniczny urządzeń. Zastawy są w tak złym stanie, że precyzyjne ustawienie ich jest niemożliwe. Nie mieliśmy złej woli, ale czasem najpierw musi być gorzej, żeby potem było lepiej - przekonuje wykonawca. Paweł Taborski, zastępca dyrektora Świętokrzyskiego Zarządu Melioracji mówi krótko - Poleciliśmy, by wyraźnie zaznaczono rzędną, do której można spuścić wodę. Jeśli ubyło jej za wiele i Polski Związek Wędkarski poniósł szkodę, firma poniesie konsekwencje. O jest zapisane w umowie. Czesław Grychowski zapowiada interwencję. Wyliczenie szkód będzie trudne, ale niewykluczone, że PZW wystąpi o zadośćuczynienie za poniesione straty.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie