Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wielkie emocje w chlewni w Łukowej, w gminie Chęciny. Chodzi o tysiące świń! (WIDEO)

Paulina Baran
Paulina Baran
Aby na własne oczy przekonać się, co dzieje się w chlewni, poprosiliśmy radcę prawnego właściciela firmy o zgodę na wejście do budynku, wykonanie zdjęć oraz wideo. Zgody, przynajmniej na razie, nie otrzymaliśmy, dlatego publikujemy film i zdjęcia jedynie z zewnątrz chlewni.
Aby na własne oczy przekonać się, co dzieje się w chlewni, poprosiliśmy radcę prawnego właściciela firmy o zgodę na wejście do budynku, wykonanie zdjęć oraz wideo. Zgody, przynajmniej na razie, nie otrzymaliśmy, dlatego publikujemy film i zdjęcia jedynie z zewnątrz chlewni.
Kuriozalne rzeczy dzieją się w świniarni w Łukowej w gminie Chęciny, gdzie z dnia na dziej pracę straciło trzydzieści osób! Wersje wydarzeń zwolnionych pracowników są zupełnie różne od wyjaśnień właściciela chlewni. Pracownicy twierdzą, że świnie nie mają wystarczającej opieki i mogą zdychać z głodu i przy porodach. Właściciel chlewni zapewnia natomiast, że wszystkie procedury są zachowane, zwierzęta mają dobrą opiekę, nie ma problemów z pożywieniem, a zwolnieni pracownicy mieli przez ponad miesiąc bezprawnie "okupować" chlewnię. Sprawę bada Powiatowy Inspektorat Weterynarii, podjęcie działań zmierzających do wyjaśnienia interwencji zapowiadają też władze Miasta i Gminy Chęciny.

Wielkie problemy zwierząt miały zacząć się w środę, 15 kwietnia, po tym jak pracę przestali świadczyć wszyscy pracownicy chlewni, czyli około trzydziestu osób.

Szokująca relacja pracowników. "Zwierzęta przeżywają piekło"

- Szef nie wypłacał nam pieniędzy, z tego co wiemy, sam ma jakieś gigantyczne zadłużenie. Wszyscy pracownicy złożyli wypowiedzenia umów o pracę, doszło do konfliktu, ostatecznie dostaliśmy pieniądze, ale szef kazał wynosić się wszystkim trzydziestu pracownikom z terenu świniarni - mówi jedna ze zwolnionych osób i dodaje, że wtedy zaczęło się piekło zwierząt.

- W świniarni jest około 15 tysięcy sztuk trzody. Z tego, co wiemy, zwierzęta przez trzy dni nie dostawały jedzenia, w czwartki i piątki odbywają się porody, nie było żadnego lekarza, więc można się domyślać, co tam się działo. Dla mnie ta sytuacja jest dramatyczna i tylko zwierząt szkoda w tym wszystkim. Nie wiem, co robią z padniętymi świniami, ale wiem, że w takich warunkach zwierzęta zdychają masowo. Zastanawiam się, czy oni je gdzieś wywożą pod osłoną nocy, czy martwe świnie po prostu leżą w klatkach -mówi zwolniony pracownik. Dodaje, że z informacji, które posiada, od kilku dni w świniarni pracują cztery nowe osoby, które nie mają żadnego doświadczenia w pracy ze zwierzętami, dlatego nie jest możliwe, żeby dały radę zapanować na taką liczbą świń.

Właściciel chlewni zapewnia, że nie dzieje się nic złego i zdradza kulisy wielkiego konfliktu

Po interwencji zwolnionych pracowników skontaktowaliśmy się z właścicielem chlewni w Łukowej. Szczegółowe wyjaśnienia otrzymaliśmy od jego radcy prawnego. Oświadczenie publikujemy w całości:
"Oświadczam, że przedstawiane informacje są nieprawdziwe. Na początku lutego 2020 roku właściciel fermy dokonał zmian personalnych w zakresie zarządu nad fermą, które nie dotyczyły żadnego z pracowników.

Z sytuacją tą pracownicy fermy nie pogodzili się. Odmawiali oni wykonywania poleceń pracodawcy i rozwiązali z nim umowę o pracę w dniu 2 marca 2020 roku, po tym jak kierowane do nich przelewy dotarły z jednodniowym opóźnieniem, czego przyczyną była zmiana biura księgowego i niefortunnie układające się terminy sesji wychodzących z banku. Według prawniczych analiz nie mieli ku temu podstaw, ale to osobna kwestia. Tego samego dnia wszyscy pracownicy fermy Łukowa zawarli umowę o pracę z nowym pracodawcą, prowadzącym działalność konkurencyjną. W efekcie doszło do kuriozalnej sytuacji – w okresie między 2 marca 2020 roku, a 15 kwietnia 2020 roku ferma była bezprawnie zajmowana przez byłych pracowników jej właściciela.

15 kwietnia 2020 roku właściciel fermy zdołał zorganizować nowych pracowników, którzy rozpoczęli pracę na fermie. Jednocześnie były kierownik fermy Łukowa został poproszony o opuszczenie gospodarstwa. Pozostałym osobom została złożona propozycja ponownego nawiązania stosunku pracy z właścicielem, z czego nie skorzystali.

W dniu 16 kwietnia 2020 roku została przeprowadzona kontrola Inspekcji Weterynaryjnej, której wyniki całkowicie zaprzeczają obrazom przedstawionym w wypowiedzi byłego pracownika. Ferma objęta jest opieką weterynaryjną i nie dochodzi w niej do nieprawidłowości. Zwierzętami opiekuje się właściwa liczba pracowników. Proszę o zwrócenie uwagi na to, że zdaniem byłego pracownika problemy miały zacząć się 15 kwietnia 2020 roku, czyli od dnia, gdy wszyscy byli pracownicy przestali mieć wgląd w sytuację na fermie.

W kontekście fragmentu wypowiedzi „o zdychających masowo świniach” informuję o zdarzeniu jakie miało miejsce w nocy z 15 kwietnia 2020 roku na 16 kwietnia 2020 roku – dzień przed kontrolą Inspekcji Weterynaryjnej. Kontrola została zapowiedziana na dzień 16 kwietnia 2020 roku. W nocy z 15 na 16 kwietnia doszło do uszkodzenia instalacji elektrycznej poza fermą, która mogła doprowadzić do braku odpowiedniej wentylacji na fermie. Dzięki szybkiej reakcji właściciela fermy i nowych pracowników fermy awarię usunięto. Zdaniem wezwanych na miejsce techników, doszło do niej wskutek celowego działania osób trzecich. Awaria groziła tym, że następnego dnia podczas kontroli Inspekcja Weterynaryjna rzeczywiście stwierdziłaby nieprawidłowości, a być może nawet na martwe zwierzęta. O zdarzeniu tym została powiadomiona Policja" - czytamy w oświadczeniu.

Burmistrz zapowiada podjęcie działań

Podjęcie szybkich działań mających na celu sprawdzenie, czy zwierzętom nie dzieje się nic złego zapowiada Robert Jaworski, burmistrz miasta i gminy Chęciny.
- Szczerze mówiąc nie miałem pojęcia, że w tej firmie dzieje się coś złego. Niezwłocznie ustalę, co można zrobić i jakie instytucje poruszyć, żeby dokładnie zbadać tę sprawę -zapowiedział włodarz.

W akcji powiatowy inspektor weterynarii

O komentarz poprosiliśmy też Jarosława Sułka, powiatowego inspektora nadzoru weterynaryjnego. Okazuje się, że kontrola w chlewni w Łukowej jeszcze się nie skończyła.
- Postępowanie administracyjne jest w toku, dlatego też za wcześnie jest na podawanie szczegółów o ewentualnych nieprawidłowościach - wyjaśnia Jarosław Sułek. Zapewnia, że sprawa jest na bieżąco monitorowana przez służby weterynaryjne i podejmowane są różne kroki we współpracy z innymi organami.

Do chlewni nas nie wpuszczono

Aby na własne oczy przekonać się, co dzieje się w chlewni, poprosiliśmy radcę prawnego właściciela firmy o zgodę na wejście do budynku, wykonanie zdjęć oraz wideo. Zgody, przynajmniej na razie, nie otrzymaliśmy. Zapewniano nas, że chodzi o względy bezpieczeństwa.

Do sprawy wrócimy

Jarosław Sułek, powiatowy inspektor nadzoru weterynaryjnego zapewnił nas, że po zakończeniu kontroli dostaniemy informację, jakie są jej wyniki. Do sprawy wrócimy.

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie