Do trzymetrowego dołu - otworu kolejowego - z którego ktoś ukradł właz, wpadł nocą z poniedziałku na wtorek staszowski policjant. Cudem tylko skończyło się na zadrapaniach i zniszczonym mundurze.
W poniedziałek po godzinie 22 staszowscy policjanci dostali informację, że w podkarpackim Mielcu pociąg uderzył w poloneza. Kierowca auta zginął na miejscu, a maszynista być może nawet nie zauważył, coś się stało.
- Koledzy z Mielca poprosili nas, żebyśmy zatrzymali pociąg i zrobili jego oględziny - opowiada Leszek Zmarzły, szef staszowskiej policji. I faktycznie skład zatrzymał się w Grzybowie, do pociągu zmierzali kolejarz i policjant. Szli obok torów.
- W pewnej chwili kolejarz zauważył, że policjant… zniknął - dodaje komendant. - Okazało się, że funkcjonariusz wpadł do głębokiego na trzy metry tzw. otworu kolejowego, z którego ktoś wcześniej prawdopodobnie ukradł właz. Miał masę szczęścia, że spadł na równe nogi, bo skończyło się tylko na potłuczeniach. Gdyby upadł inaczej, mógłby nie przeżyć - dodaje Leszek Zmarzły.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?