Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Włoszczowa, jakiej już nie ma. Żydzi w przedwojennej i wojennej Włoszczowie (ZDJĘCIA)

Iwona Boratyn
Getto we Włoszczowie. Zdjęcie pochodzi ze zbiorów Igora Lendorfa.
Getto we Włoszczowie. Zdjęcie pochodzi ze zbiorów Igora Lendorfa. Ze zbiorów Igora Lendorfa
- "Przy piętrowym gmachu szkolnym było maleńkie okno wystawowe reklamujące następujące towary: ogromną rumianą chałę opartą o framugę okna, okrągłe rumiane bułeczki, jedne posypane solą inne makiem, kajzerki, a także spłaszczone placuszki z dołkami posypane solą – specjalność żydowskich piekarni i rumiane pulchne bułeczki. Wyżej na piętrze wisiały: szprotka, kiszony ogórek, chleb świętojański, ...i śledziowa głowa..., na drugim sznureczkowym piętrze w przeźroczystych torebkach pestki dyni, ziarna słonecznika, cukierki, ciastka nanizane wprost na nitkę... – całe życie Dereś stał za kontuarem od rana do ciemniej nocy. I patrzył w to samo ciemne okno." - opisuje żydowskie sklepy Wacława Zimoląg-Szczepańska w książce „Mężczyzna czy ryba przynosi szczęście - włoszczowskie szkice”.

Tych sklepów już nie ma. Modlitwy międzyreligijne i ekumeniczne na terenie byłego niemieckiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau będą 27 stycznia jednym z kulminacyjnych momentów obchodów 75. rocznicy jego wyzwolenia. W tegorocznych uroczystościach, 27 stycznia, udział weźmie ponad 200 byłych więźniów obozu Auschwitz oraz ocalałych z Holokaustu. Pisaliśmy o polskich mieszkańcach Włoszczowy, którzy byli więźniami obozu. Ale jego ofiarami byli także włoszczowianie Wyznania Mojżeszowego.

„Nie ma już tych miasteczek, gdzie biblijne pieśni

Wiatr łączył z polską piosnką i słowiańskim żalem,
Gdzie starzy Żydzi w sadach pod cieniem czereśni
Opłakiwali święte mury Jeruzalem”. Antoni Słonimski

Od Wacławy Zimoląg – Szczepańskiej dowiadujemy się, że: „Sklepik Gotlieba” – na drzwiach wisiała tablica a na niej biały jeleń w biegu. Mydło Jeleń Schitt. Prawdziwe tylko z napisem „Schitt”. Sklep był na przedmieściu Włoszczowy... pachniało mydłem, naftą, obok w drewnianej beczce były śledzie. Stały worki ze śliwkami, mąką, kaszą, wisiały nad kontuarem pęki świętojańskiego chleba. Pachniało kakao, czekoladą, wanilią”.
A w pierwszej kamieniczce za kościołem w rynku był sklep Leichterów. Sprzedawały tam zawsze dwie kobiety w rudych perukach. Były uśmiechnięte i życzliwe w stosach koronek, firanek, tasiemek, różnobarwnych wstążek, błyszczących lacetów, mulin, kordonków i przepięknych wełen...Zaś po lewej stronie Rynku był sklep Szyldhauzowej. Wiodły do niego wysokie, strome schodki... Właścicielka była wysoka o czarnych włosach i dużych jakby wyłupiastych oczach... Rozkładała na ladzie pończochy, sweterki, bluzki, wełniane czapki z pomponami..

Maria Stępowska-Szwed w swoich wspomnieniach "Maniusia, Marynia, Maria" tak opisuje włoszczowskich handlarzy:

- „Motyl Kaczka, właściciel kamienicy, zachodził często do sklepu ojca i wybierał należność za czynsz towarem. Zamawiał świeże salami, czekał na szynkę z Baranowicz, kawior amurski czy astrachański, ser szwajcarski lub litewski. Trzeba mu oddać, że pomimo dobrobytu nigdy nie zapomniał o biednych współbraciach. Przewodniczył w kahale, gminie żydowskiej, przez co miał możliwość udzielania pomocy tym najbiedniejszym i chorym. W mieście założył cheder. Żydzi nazywali Kaczkę ojcem miasta. Przy chederze była przybudówka, gdzie jeden wyznaczony Żyd w mieście zabijał drób według rytuału. Gęś czy kurę zarzynał jednym pociągnięciem noża. Jeśli nie zabił sztukę, za bezcen sprzedawał ubogim katolikom. W środku Rynku znajdował się sklep Żyda Fiszofa. Rodzina Fiszofa należała do bardzo szlachetnych i dobrych ludzi, stary był kaleką. W pogodne dni siedział przed sklepem, coś czytał, modlił się. Syn jego Chaim, młody, wyemancypowany miał około 25 lat, był przystojny i elegancko ubrany. Zajmował w synagodze miejsce obok kantora. Ileż to razy będąc w sklepie słyszałam, jak śpiewał w mieszkaniu. Miał dwie siostry: dorosła nauczycielka w polskiej szkole, do której i Żydówki chodziły, nosiła imię Estera. Młodsza, Sulamitka była śliczna...”

Do większych firm na początku lat 30 XX wieku można zali­czyć: tartak i młyn parowy „Imperial”, własność Men­dla Kornfelda, Abrama Londnera, Cecela Wajcmana i Lai Chęcińskiej, drukarnie: Joska Zalcmana i Arona Edwlista, garbanie: Haskiela Beremana, Henocha Dajczmana, Szmula Hofmana, Dawida Szlamkowicza, olejarnie Szmula Minca, fabrykę maszyn rolniczych „Metal” Dawida Klajmana. Eksploatacją pobliskich lasów zajęły się firmy Rajchmana, Tajtelbauma i Rapaporta. Hurtowo handlowali bydłem: Nusyn i Szmul Kuperminc, drobiem Aron Wajntraub, drewnem: Nu­syn Apelsztajn, Moszek Kaczka, Szmul Abramson, kamieniem budowlanym: Szmul Rajchman i Moszek Kaczka.

W 1935 r. pracowały we Włoszczowie 163 zakłady rzemieślnicze, w tym, m.in.: 80 odzieżowych, 33 spo­żywcze, 12 metalowych, 9 drzewnych i tyleż skórzanych, 4 usługowe, 3 mineralne, 2 chemiczne i 2 poli­graficzne. Kredyty można było pobierać w Banku Spółdzielczym, którego prezesem był Icek Gotlieb i w Banku Kredytowym, którym zarządzał Jakub Zalcman. Z towarzystw zarejestrowanych w latach 1918 - 1939 były: Związek Kupców, Stowarzysze­nie Rzemieślników Włoszczowskich, Centralę Rzemieślników Włoszczowskich oraz Stowarzyszenie Ge­miłus Chesed. - Chciałbym przypomnieć przy okazji włoszczowską rodzinę państwa Gosławskich. Przed wojną Gosławscy prowadzili piekarnię przy obecnej ulicy Sienkiewicza. Znajdowała się ona po drugiej stronie ulicy naprzeciw studni, która wciąż jeszcze jest przy ulicy Świeżej. Na ich piekarnię powszechnie wówczas mówiono "Zielone drzwi". Z panem Janem Gosławskim, który jako jedyny z rodziny przeżył wojnę, spotkałem się podczas jego wizyty we Włoszczowie półtora roku temu. Siedzieliśmy w kawiarni przy Rynku i jedliśmy sernik, który, jak twierdził pan Jan, smakował zupełnie jak przed wojną. Wojną, za sprawą której najpierw znalazł się w getcie, później w obozie pracy w Skarżysku, a jeszcze później w kilku kolejnych obozach zagłady, których gehenna zakończyła się słynnym marszem śmierci do obozu w Terezinie. Tam więźniowie wraz z panem Janem Gosławskim zostali wyzwoleni... 8 maja 1945 r. W ostatni dzień wojny. Gdy siedzieliśmy w kawiarni, pan Jan nagle zapytał; - wie pan ile mam lat?, 95, ale wszystko pamiętam! Podeszliśmy do drzwi kawiarni i pan Jan wyciągnął rękę i wskazał: - tam były delikatesy, najlepszy sklep w mieście, obok drogeria, dalej była nasza piekarnia. Po drugiej stronie, przy wjeździe do Rynku Landau miał stację benzynową - mówi regionalista i włoszczowski wydawca Michał Staniaszek.

W polityce wśród ludności żydowskiej w mieście dominowała Aguda licząca w 1929 r. 220 członków. W 1926 r. założono Mizrachi. Oddział włoszczowski Organizacji Syjonistycznej w Polsce liczył w 1935 r. 40 członków. Nowa Organizacja Syjo­nistyczna, która powstała najpóźniej, miała w 1935 r. 50 członków.
Gmina żydowska, która powstała w połowie XIX w. miała klasycystyczną synagogę wznie­sioną w południowej części miasta. W okresie dwu­dziestolecia międzywojennego gmina włoszczowska wykraczała daleko poza samo miasto. W jej zasięgu pozostawali Żydzi zamieszkali w: Kluczewsku, Kraso­cinie, Kurzelowie, Olesznie, Radowie, Seceminie. W 1926 r. liczyła 3864 osób, w 1929 r. - 3762, w 1935 r. - 3756.

Z Włoszczowy wywodził się Szlomo Rabinowicz (1801–1866) – późniejszy znany przywódca chasydzki w Radomsku, autor Tiferet Szlomo, wychowanek jesziwy w Piotrkowie Trybunalskim, uczeń cadyka Meiera z Opatowa. Jego nauki kontynuowali w Radomski potomkowie – syn Awraham Isachar Dow i wnuk Jechezke. W opracowaniach dotyczących dziejów ludności Wyznania Mojżeszowego (m.in. Gawron E., Vlotsheve: Żydzi we Włoszczowej w latach 1867–1942, Włoszczowa 2000) podaje się, że w 1940 r. we Włoszczowie mieszkało 2700 Żydów (42% ogółu społeczności), liczba ta rosła w związku z faktem, iż do miasta przyjeżdżali mieszkańcy z wysiedlonych pobliskich miejscowości, takich jak Szczekociny, Przedbórz oraz z innych części kraju (poznańskie, łódzkie).

20 listopada 1939 r. doszło do pierwszej większej egzekucji Żydów - podejrzanych o posiadanie broni – siedmiu z nich zostało rozstrzelanych na cmentarzu. W mieście Żydzi zaczęli organizować samopomoc: schronienie, zbiórki żywności, leków, pieniędzy. 10 stycznia 1940 r. ukonstytuował się Komitet Pomocy Uchodźcom i Biednym przy Radzie Żydowskiej we Włoszczowie, działały dwie kuchnie ludowe Dużego wsparcia udzielał też Joint z Warszawy, YSS z Krakowa – przekazując pomoc materialną i rzeczową. W styczniu 1940 r. w mieście wybuchła epidemia tyfusu. W pierwszym roku wojny panowała sroga zima i brakowało leków oraz żywności. W tym czasie Niemcy zażądali natychmiastowego otwarcia szpitala dla ofiar epidemii. W ciągu dwóch dni szpital został otwarty. Kolejna grupa przybyłych uchodźców z Włocławka (440 osób) została rozmieszczona w okolicznych wsiach w promieniu 20 km od miasta (m.in. Kurzelowie, Kluczewsku, Dobromierzu).

10 lub 11 lipca 1940 r. zostało utworzone we Włoszczowie getto. Obejmowało ono ulice: Przedborską, Śliską, Gęsią, Mleczarską, Stodolną oraz rejon Rynku i Górek. Getto otoczone było drewnianym płotem, na jego terenie mieszkało ponad 4 tys. osób. Część mieszkańców – w szczególności młodych ludzi - wysłano wkrótce do obozu pracy w Cieszanowie koło Lubaczowa.

Do tworzenie gett Niemcy przystąpili już jesienią 1939 r. Pierwsze utworzono 28 października 1939 r. w Piotrkowie Trybunalskim, następne w Puławach i Radomsku. Wiosną 1940 r. utworzono getta w Jędrzejowie, Wodzisławiu, Włoszczowie, Rakowie i Przedborzu. Na okupowanych ziemiach polskich założono ponad 400 gett, w których skupiono niemal całą ludność żydowską.

Fragment telefonogramu szefa RSHA R. Heydricha z 21 września 1939 roku do dowódców grup operacyjnych Policji Bezpieczeństwa dotyczący tworzenia Judenratów:
1) W każdej gminie żydowskiej należy ustanowić żydowską Radę Starszych (ein judischer Altestenrat), którą w miarę możności należy utworzyć z pozostałych na miejscu osobistości i rabinów. [...] Radę należy obarczyć pełną odpowiedzialnością w całym tego stówa znaczeniu za dokładne i terminowe wykonanie wszelkich wydanych lub wydawanych poleceń. [...]Rady Żydowskie (die Judenrdte) winny przeprowadzić w swoich rejonach pomocniczy spis ludności żydowskiej [...]
3)[...] Trzeba je następnie obarczyć osobistą odpowiedzialnością za ewakuację Żydów z prowincji. [...]
5)Rady Starszych w miastach będących punktami koncentracji powinny być odpowiedzialne za dostarczenie odpowiednich pomieszczeń Żydom przybywającym z prowincji. [...]
6)Rady Starszych należy także obarczyć odpowiedzialnością za odpowiednie żywienie Żydów w czasie transportowania ich do miast. [...]

Getta w małych miejscowościach zazwyczaj były otwarte: Żydzi mieli obowiązek mieszkać w określonych budynkach, ale nie mieli zakazu poruszania się poza nim. Zmianę w tym zakresie przyniosło dopiero rozporządzenie Hansa Franka z 15 listopada 1941 r. o karze śmierci dla Żydów złapanych poza wyznaczonymi dzielnicami, zwłaszcza że wkrótce zezwolono policji używać broni wobec Żydów usiłujących uciec z getta. Opuszczanie gett w tym czasie było powodowane przede wszystkim koniecznością kupna żywności. Niemcy wprowadzili na terenach okupowanych reglamentację żywności: ludzie otrzymywali karty żywnościowe, za które mogli kupować produkty po cenach urzędowych, sztucznie zamrożonych. Przydział kartkowy dla Żydów nie stanowił nawet biologicznego minimum. Z kolei wytwórcy żywności, czyli chłopi, musieli sprzedawać produkty żywnościowe po niskich cenach urzędowych, co rujnowało ich gospodarkę, dodatkowo nękaną przymusowymi rekwizycjami (kontyngentami) na rzecz władz. Otwierało się więc szerokie pole dla czarnego rynku. Zarządzenia niemieckie zakazywały chłopom handlu z Żydami, z kolei Żydów obowiązywał zakaz opuszczania wydzielonych dzielnic. Ale w małych miejscowościach nielegalny handel kwitł, a miejscowe władze niemieckie zarabiały na łapówkach. Żydzi sprzedawali za żywność usługi, wyroby rzemieślnicze oraz wyprzedawali się z całego majątku ruchomego.

Polecenie H. Göringa przygotowania „ostatecznego rozwiązania" kwestii żydowskiej z 31 lipca 1941 roku (fragmenty):

- "Uzupełniając przekazane już Panu zarządzeniem z 24 11939 roku zadanie znalezienia korzystnego, odpowiadającego obecnym czasom rozwiązania kwestii żydowskiej w formie emigracji lub ewakuacji, polecam Panu niniejszym podjęcie wszelkich koniecznych przygotowań organizacyjnych, fachowych i materiałowych w celu kompleksowego rozwiązania tej kwestii na obszarze niemieckich wpływów w Europie. Jeśli konieczne będzie wykorzystanie w tym celu kompetencji innych naczelnych instancji, należy uwzględnić ich udział. Polecam Panu ponadto przedłożenie mi wkrótce kompleksowego zarysu wstępnych czynności w sferze organizacyjnej, fachowej i materiałowej, niezbędnych w celu dokonania planowanego ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej".

Likwidacja getta we Włoszczowie rozpoczęła się 12 września 1942 r. Niemcy zgromadzili na Rynku ponad 5 tys. osób, które następnie wpakowano do bydlęcych wagonów i wywieziono przez Skarżysko (obóz selekcyjny) do Treblinki. Antoni Doerffer w swoich „Wspomnieniach” tak opisuje moment wywózki:

- „Żydzi musieli wychodzić z domów na ulicę i ustawiać w czwórki. Jeżeli ktokolwiek się ociągał, albo nie mógł iść szybko, czy wstać z łóżka, bo był chory zostawał na miejscu zastrzelony. Po uformowaniu czwórek pędzili ich na dworzec kolejowy, gdzie na bocznym torze stał pociąg z wagonami bydlęcymi wysypanymi wewnątrz chlorem. Żydów do tych wagonów ładowano ścieśniając do maksimum. Dzieci wcześniej od rodziców oddzielone wrzucali do wnętrza załadowanych wagonów na głowy stłoczonych ludzi. Po załadowaniu każdego wagonu, aby zasunąć drzwi dopychali deskami tych co wystawali na zewnątrz. Wagony szczelnie zamykali. Wkrótce potem wybrano dodatkową grupę 70 osób, która została dołączona do transportu. Podczas akcji rewizji i konwojowania zginęło 67 Żydów. Jesienią 1942 r. do Włoszczowy przybyła grupa kilku uciekinierów z transportu, m.in. Szaja Semel, którzy zdali relację na temat losów współtowarzyszy. W mieście została grupa 16 Żydów – użyta do prac porządkowych; zamordowano ich w marcu 1943 r. na cmentarzu żydowskim…”. W dokumentach obozu w Treblince odnotowano przyjazd transportu z Włoszczowy 16 września 1942 roku. Deportowano tam 5 tys. Żydów.

Po wojnie nieliczna grupa, która przeżyła, zamieszkała we Włoszczowie, Seceminie i Lelowie - około 100 osób. Po pogromie kieleckim w 1946 roku ludność ta rozjechała się do większych miast w Polsce. Niektórzy znaleźli zatrudnienie na terenie miasta i powiatu albo założyli własną działalność, całkowicie asymilując się ze społecznością lokalną.

- Żyjemy w XXI wieku, w erze Google’a i Facebooka, ale nie powinniśmy zapominać o tym, co się kiedyś wydarzyło. Nie można zapominać, że Polska była domem i ojczyzną trzech milionów Żydów. Niektórzy Polacy byli dobrzy, inni źli, to oczywiste. Chciałem natomiast pokazać wydarzenia z punktu widzenia ocalonych z Zagłady. Liczyli, że po wojnie odbudują swoje życie z gruzów, ale spotkało ich rozczarowanie. Rozczarowanie i poczucie, że kraj i ludzie ich zdradzili. To prawda, nie fikcja i młodzi Polacy powinni również poznać punkt widzenia tych, którzy przeżyli – powiedział na łamach „Echa Dnia” (2015) w rozmowie z Michałem Staniaszkiem Uri Jerzym Nachimsonem, autor książki "Polski patriota", która opowiada o losach żydowskiej społeczności Włoszczowy. - To, że Żydzi mieszkali we Włoszczowie i w innych polskich miasteczkach jest częścią polskiej kultury i to liczącą prawie tysiąc lat. Młodzież powinna się o tym uczyć w szkole, poznawać kulturę, która już nie istnieje, tak jak Włosi poznają w szkole kulturę Rzymian. Żydzi byli częścią polskiej tradycji. W mojej najnowszej książce "Album Lili" próbuję przedstawić, na ile to możliwe, współistnienie i wzajemne relacje polskich chrześcijan i polskich Żydów - powiedział Uri Jerzy Nachimson. Jak mówił miasteczko odwiedzał Juliusz Wolfsohn, kompozytor, pianista i pedagog. Dyrygent Filharmonii Wiedeńskiej. Jakie były jego związki z Włoszczową?: - We Włoszczowie mieszkała jego siostra, moja prababka, Paulina Wolfsohn Nachimson. Juliusz odwiedzał ją zawsze, gdy podróżował z Wiednia do Warszawy. Juliusz zainspirował także mojego ojca do nauki gry na skrzypcach.

- Straciłam swoją najstarszą siostrę, która zginęła prawdopodobnie w łapance, albo ktoś ją rozpoznał i zadenuncjował u Niemców. Dwaj bracia zmarli na wsi - zachorowali na tyfus plamisty i zostali pochowani na cmentarzu we Włoszczowej. Rodzice i najmłodszy brat Wiktor oraz najbliższa rodzina mojej matki zostali wysiedleni we wrześniu 1942 r. do Włoszczowej * i stamtąd, wraz ze wszystkimi Żydami zamieszkałymi na terenie powiatu włoszczowskiego, zostali wywiezieni do obozu zagłady. Konkretnie nie wiem do jakiego - przypuszczam, że do Auschwitz, gdyż tam właśnie w tym czasie wywożono najwięcej Żydów – wspominała Eugenia Magdziarz, ze Stowarzyszenia dzieci Holocaustu.

Ze względu na znaczenie miejsca i wagę symbolu, jakim dla całego świata jest były obóz Auschwitz - Birkenau, Zgromadzenie Ogólne Narodów Zjednoczonych w listopadzie 2005 r. ustanowiło dzień 27 stycznia – rocznicę wyzwolenia obozu – Międzynarodowym Dniem Pamięci o Holokauście.

Iwona Boratyn, rzecznik prasowy UG Włoszczowa

Więźniowie obozu w Oświęcimiu, na podstawie dokumentów przechowywanych przez Państwowe Muzeum Auschwitz-Birkenau

Cukrowski Iser
(numer więźniarski: 51614)
urodzony: 1894-12-26, miejsce urodzenia: Włoszczowa, zawód: Schneider (krawiec)

Losy:
1. 1942-09-24, Auschwitz, zginął

Glik, Hilel
(numer więźniarski: 34562)
urodzony: 1903-03-22, miejsce urodzenia: Włoszczowa, zawód: szewc
Losy:
1. 1942-04-30, Auschwitz, przybycie do obozu
2. zginął 24.6.1942 r. w KL Auschwitz,

Handelsman, Wiesław
urodzony: 1924-03-29, miejsce urodzenia: Kurzelów pow. Włoszczowa, zawód: laborant

Losy:
1. zginął 6.9.1942 r. w KL Auschwitz

Laska, Jakub
(numer więźniarski: 38702)
urodzony: 1899-01-03, miejsce urodzenia: Włoszczowa

Losy:
1. 1942-06-07, Auschwitz, przybycie do obozu
2. zginął 23.6.1942 r. w KL Auschwitz,

Lenczner Nusyn
urodzony: 1900-05-07, miejsce urodzenia: Włoszczowa

Losy:
1. zginął 27.2.1943 r. w KL Auschwitz,
Podstawa informacji

Posłaniec, Ajzyk
(numer więźniarski: 103724)
urodzony: 1916-05-15, miejsce urodzenia: Włoszczowa

Losy:
1. 1943-02-19, Auschwitz, przybycie do obozu

Szprintz, Siel
urodzony: 1898-04-08, miejsce urodzenia: Włoszczowa, zawód: krawiec

Losy:
1. zginął 26.8.1942 r. w KL Auschwitz

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie