Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wody coraz bardziej brakuje, a tej, którą mamy, nie szanujemy - mówi kielecki przyrodnik Łukasz Misiuna

Mateusz Bolechowski
Mateusz Bolechowski
Rozmowa z Łukaszem Misiuną, przyrodnikiem z Kielc, specjalistą zarządzania zasobami środowiska, prezesem stowarzyszenia przyrodniczego MOST.

Dopiero co narzekaliśmy na susze, teraz znów o groźbie powodzi. Skąd te nagłe zmiany?
Fachowcy twierdzą, że cywilizacja przemysłowa spowodowała ocieplenie klimatu i moim zdaniem tak jest. Obserwujemy intensywne anomalia klimatyczne. Choćby właśnie susze i powodzie.

Da się to „odkręcić”?
Wydaje się, że tak. Ale nie ma do tego woli politycznej, a tylko pozorowane ruchy. Należałoby zrezygnować z węgla, ropy i gazu, co przy obecnym rozpędzeniu gospodarki nie jest możliwe. Nawet, gdybyśmy dziś wszystko wyłączyli, stężenie CO2 wróciłoby do pierwotnego dopiero po stu latach.

Ponoć w Polsce brakuje wody.
Jesteśmy jednym z najbardziej zagrożonych brakiem wody państwem świata, a region świętokrzyski to jeden z najsuchszych w Polsce. Bagna, torfowiska, tereny podmokłe nikną w zastraszającym tempie. Wysychają zarówno z powodu zmian w klimacie, jak i przez to, jaką gospodarkę prowadzimy wobec przyrody. A jest to gospodarka brutalna.

Brutalna?
Rzeki są meliorowane, doliny rzeczne zasypywane. Wciąż dochodzi do zatruć wody przez zakłady przemysłowe, a z doświadczenia wiem, że kar za to albo nie ma, albo są symboliczne. Teraz mówi się o projektach regulacji wielkich rzek, jak Wisła.

Skoro brakuje wody, skąd się biorą powodzie?
To jest naturalne zjawisko. Tyle, że wcześniej rzeki miały naturalne miejsca gdzie się woda rozlewała, zatrzymywała się - tereny zalewowe. Dlatego skutki wezbrań nie były tak dotkliwe dla ludzi. Dziś rzeki zamieniane są w rynny, prostowane. Po to, by woda spływała nimi jak najszybciej. W efekcie w dolnych biegach rzek pojawia się ogromna ilość wody i mamy powódź. Często dotykają miast, które stanowią barierę dla spływającej wody. W Polsce wciąż panuje opinia, że siły przyrody można ujarzmić, a to nieprawda. Na Zachodzie po wielu latach prostowania rzek ludzie zrozumieli, że to głupi pomysł i dziś wyprostowane rzeki „krzywią”, przywracają im naturalny charakter.

Można mówić o przyrodzie, ale powodzie powodują ogromne straty.
Problemem jest zajmowanie terenów zalewowych. Tam, gdzie od wieków rozlewała się woda, dziś buduje się domy. Ktoś wydaje zgody na osiedlanie się w takich miejscach. To jest nierozsądne.

Z jednej strony wody brakuje, z drugiej - mamy jej nadmiar...
To jest właśnie absurd. Coraz bardziej odczuwa się brak wody, a jednocześnie tej, która się pojawia, nie staramy się zatrzymać jak najdłużej, ale odwrotnie - pozbywamy się jej jak najszybciej. Niestety, wciąż nie szanujemy ani wody, ani przyrody.

Co pan radzi robić?
Na małą skalę - po prostu oszczędzać wodę. Musi się zmienić świadomość nas i polityków. I to jak najszybciej. Mamy mało czasu.

POLECAMY RÓWNIEŻ:

Te imiona kiedyś były obciachem, a teraz biją rekordy popularności




Najpiękniejsze polskie cheerleaderki. Zdjęcia


Praca marzeń. 10 najlepszych ofert pracy



10 najdłuższych małżeństw w świecie show-biznesu



Wille i pałace najbogatszych Polaków. Zobacz, jak mieszkają



Te kraje omijaj szerokim łukiem! Zobacz ranking



Ile kosztuje wychowanie dziecka w Polsce?


ZOBACZ TAKŻE: Flesz – pszczoły wymierają grozi nam głód

v1">

Źródło: vivi24

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie