Wojna o budowę nowego bloku na włoszczowskim osiedlu. Mieszkańcy są przeciwko

Zobacz także: 60sekundBIZNESU - o korupcji dla Strefy Biznesu

Bardzo burzliwe spotkanie w tej sprawie odbyło się w Wielki Wtorek w Starostwie Powiatowym. Przybyło około 50 mieszkańców wspomnianego osiedla, przeciwnych budowie nowych mieszkań.

O planach w mieszkalnictwie włoszczowskim opowiadał Stanisław Arkit, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Lokator, która jest zarządcą działki na osiedlu Armii Krajowej i - jak się okazuje - już od grudnia prowadzi rozmowy z inwestorami zainteresowanymi budową bloku. Jeden jest z Kielc, drugi z Włoszczowy.

Gdy mieszkańcy usłyszeli o przyszłych planach zrównania z ziemią 126 blaszanych garaży, w których trzymają swoje samochody, żeby na ich miejscu mógł powstać kolejny blok w tej ciasnej zabudowie mieszkaniowej, zareagowali bardzo ostro.
- My chcemy garaże, a nie blok. My tam mieszkamy, nam się należy! Gdzie będziemy parkować samochody? Jak inwestor chce budować blok, niech sobie kupi działkę w innym miejscu i tam go postawi, a nie na naszym placu. Który dobry gospodarz sprzedaje dojną krowę? - mówili ludzie.

Jak poinformował prezes Arkit, głównym inwestorem budowy bloku byłaby spółdzielnia, a inwestorem powierniczym - deweloper. To on dyktowałby ceny za mieszkania, które wybuduje za własne pieniądze. Mieszkańcy podkreślali, że ludzi we Włoszczowie nie będzie stać na kupno nowych lokali z uwagi na niskie zarobki.

- Jeśli nie w tym, to w przyszłym roku ten temat na pewno powróci - stwierdził Arkit, dodając, że również władze samorządowe Włoszczowy są zainteresowane budową bloku mieszkalnego w tym miejscu. Jako przykład podał remont drogi osiedlowej i budowę parkingu na osiedlu Armii Krajowej za 200 tysięcy złotych. Mieszkańców to nie przekonało. Nie chcieli słyszeć o żadnym bloku.

Prezes „Lokatora” powiedział na koniec, że decyzję w sprawie budowy bloku podejmie w czerwcu walne zgromadzenie członków spółdzielni, których jest około 750 (część pochodzi nawet spoza Włoszczowy). I to ono zobowiąże zarząd spółdzielni do kontynuowania negocjacji z inwestorami lub ich zaniechania.

- Jak ludzie z innych włoszczowskich osiedli i spoza naszego miasta mogą decydować o naszym osiedlu, uszczęśliwiać nas na siłę? - dziwili się mieszkańcy osiedla Armii Krajowej.

Były sekretarz powiatu włoszczowskiego Roman Wojtalczyk, mieszkaniec osiedla Armii Krajowej zauważył, że do tej pory zarząd spółdzielni Lokator nie interesował się mieszkańcami na osiedlu Armii Krajowej, dopóki nie zainteresował się tym terenem prywatny inwestor. I ostrzegał kierownictwo spółdzielni:

- Ten, kto wybuduje blok, będzie decydował o tym, komu da mieszkanie, nie burmistrz, czy spółdzielnia. To nie jest program rządowy „Mieszkanie plus”. Dlaczego spółdzielnia nie zapytała mieszkańców od początku rozmów, co o tym pomyśle sądzą? Ta sprawa poszła za daleko, skonfliktowała ludzi. Nie poprzemy pomysłu budowy kolejnego bloku na AK - zapowiedział Wojtalczyk, po czym zaproponował przeprowadzenie głosowania. Żadna z około 50 obecnych na sali osób nie podniosła ręki za budową bloku.

Mieszkańcy osiedla Armii Krajowej zaczęli oskarżać Stanisława Arkita, że ten działa nie w imieniu ludzi, członków spółdzielni, tylko prywatnego inwestora, zainteresowanego budową bloku. Prezes zaprzeczył. - Najlepiej oddać mu za darmo naszą działkę. Nie pozwolimy na to! Gdzie jest burmistrz?! - pytali ludzie.

W Wielką Środę mieszkańcy osiedla Armii Krajowej otrzymali pismo ze spółdzielni, że ta wycofuje się z pomysłu i nie przedstawi go na walnym zgromadzeniu.