Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna o stoły do bilarda na staszowskim rynku. "Niemagister" Wojciech Zarzycki znów w akcji. Miasto użyje siły? (WIDEO, zdjęcia)

Agata Chrobot, Szymon Basiński
W Staszowie jest bilard "pod chmurką", ale grać nie można...Chodzi oczywiście o kilka stołów do bilarda, które stoją od października przy staszowskim ratuszu. Należą do Wojciecha Zarzyckiego, znanego "Niemagistra", który zakupił je z myślą o umieszczeniu w jakiejś świetlicy miejskiej. Nie przyjął jednak propozycji przedstawicieli władz, więc stoły mokną i niszczeją. W efekcie sprawa trafiła do sądu, a stoły zostaną przeniesione z rynku przed 16 grudnia.

Świetlica dla dzieci, młodzieży i dorosłych. Ogromna. Dostępna siedem dni w tygodniu. W środku stoły bilardowe, stoły do tenisa, piłkarzyki, stół do gry Air Hockey, książki, stoliki do czytania. Darmowe korepetycje z matematyki dla osób w różnym wieku. Taki pomysł ma od wielu lat Wojciech Zarzycki ze Staszowa. To wybitny matematyk, który stosuje niekonwencjonalne metody nauczania. Budzi wiele kontrowersji, przez jednych nazywany wariatem, przez drugich (którzy posyłają do niego na korepetycje dzieci) - geniuszem. Idea świetlicy znanego "Niemagistra" polegałaby na tym, że wszystkie rozrywki dostępne są w zamian za zapłatę jaką była by 30 minutowa nauka lub 30 minutowe czytanie.

Były rozmowy
Właśnie z powodu tego pomysł na staszowskim rynku pojawiły się stoły bilardowe. W październiku przed wyborami samorządowymi Wojciech Zarzycki widział szansę na dogadanie się z władzą i na stworzenie wielkiej świetlicy dla młodzieży. Według niego najlepsza lokalizacja dla świetlicy to korytarze Liceum Ogólnokształcącego imienia kardynała Stefana Wyszyńskiego w Staszowie. Dlatego też na początku zwrócił się do dyrekcji szkoły o zgodę wraz z Dominikiem Rożkiem, ówcześnie kandydującym na urząd burmistrza.

- W październiku wydawało mi się, że pani dyrektor jest nawet przychylna moim planom. Mówiła, że musi mieć na to zgodę kuratorium oświaty i starostwa powiatowego. Więc powiedziałem, że zamówię sprzęt [wyżej wymieniony] i poczekam na telefon. Ale telefonu od niej nie było, a w efekcie powiedziano mi, że nie ma zgody na tę świetlicę - opowiada Wojciech Zarzycki - "Niemagister".

Więc udał się do burmistrza Staszowa Leszka Kopcia i jemu także przedstawił swój pomysł oraz zapytał, czy można by taką świetlicę stworzyć w Szkole Podstawowej numer 1 lub Szkole Podstawowej numer 2 w Staszowie. Wtedy Leszek Kopeć zaproponował dwie lokalizacje: albo w lokalu przy ulicy Jana Pawła II, albo w staszowskiej "jedynce" - korytarz o powierzchni prawie 700 metrów kwadratowych.

- Widziałem te pomieszczenia i nie jest według mnie możliwe żeby tam stworzyć świetlice. Są za małe, albo są tam katastrofalne warunki, a pomieszczenie w staszowskiej "jedynce" nie ma okien, jest tam tylko wentylator. Myślałem, że może się uda zrobić tę świetlicę na korytarzach którejś ze szkół, ale nie ma takiej możliwości - mówi Wojciech Zarzycki.

Prezent pod choinkę, którego nikt nie chce
Więc, gdy nie otrzymał zgody na zrobienie świetlicy w żadnym z tych miejsc (a według pana Wojciecha w "Wyszyńskim" byłoby najlepiej - ta szkoła podlega Starostwu Powiatowemu, szkoły podstawowe - miastu i gminie Staszów) stoły, które już były zamówione - wylądowały na środku rynku w Staszowie. Przywiozła je tam firma ze Śląska. Stoi tam siedem stołów oklejonych folią, które niszczeją. Obecnie stoją centralnie prze budynku ratusza, tuż koło zegara zegarem , w odległości kilku metrów od choinek, które będą przystrajane na święta 16 grudnia.

- To nie ja kupiłem te stoły - tylko Święty Mikołaj, ja się tylko nimi opiekuję. Sprawiłem prezent, który stoi pod choinką, a nikt go nie chce - mówi Wojciech Zarzycki i narzeka, że nie można porozumieć się w tej sprawie z władzą, która nie jest zainteresowana zakupionymi stołami.

Na stoły do bilarda, stoły do tenisa, piłkarzyki, stół do Air Hockeya "Niemagister", a właściwie Święty Mikołaj (jak mówi pan Wojciech) wydał 42 tysiące 250 złotych. Do tego dochodzą koszty książek czy stolików.

- Od wielu, wielu lat próbuję stworzyć w Staszowie świetlicę z prawdziwego zdarzenia, ale nikt mi na to nie pozwala. Prowadziłem raz przez półtora roku nielegalnie taką świetlicę w liceum "Wyszyńskiego", w którym byłem nauczycielem i do którego ja również chodziłem, ale mnie stamtąd wywalili. Myślałem, że przed wyborami uda się dogadać z władzą - mówi Wojciech Zarzycki i zapowiada dalej nagrywanie filmików na ten temat. Można je obejrzeć na jego kanale YouTube.

Co na to burmistrz?
- Prowadziłem już rozmowy z panem Wojciechem Zarzyckim na temat stołów bilardowych, które obecnie znajdują się na staszowskim rynku. Proponowałem mu dwie lokalizacje świetlicy: jedną na ulicy Jana Pawła II, drugą w Szkole Podstawowej numer 1, ale żadna z nich nie pasowała panu Zarzyckiemu. Dla niego najlepiej żeby świetlica była w Liceum Ogólnokształcącym imienia księdza kardynała Stefana Wyszyńskiego. Proponowałem także, żeby w świetlicy Jutrzenka umieścić stoły, żeby było kilka świetlic w mieście, ale ten pomysł też był zły. Po tym jak odrzucił nasze propozycje stoły znalazły się na staszowskim rynku. Są tam nielegalnie, bez zgody urzędu i niestety, ale pan Zarzycki poniesie tego konsekwencje. Nie stoi ponad prawem, ono jest dla wszystkich jednakowe. Informuję, że sprawa trafiła już do sądu - termin pierwszej rozprawy to 18 stycznia - zapowiada burmistrz Staszowa Leszek Kopeć.

Co się stanie ze stołami bilardowymi?
- W niedzielę, 16 grudnia na staszowskim rynku odbywać się będzie kiermasz i wspólne ubieranie choinki. Nie będzie możliwe żeby przeprowadzić te wydarzenia tak jak było to do tej pory przy znajdujących się tam stołach. Dlatego wystosowaliśmy ostateczne pismo, po kilku wcześniejszych, że do 12 grudnia, do godziny 24 pan Wojciech Zarzycki musi je stamtąd przenieść. Jeśli tego nie zrobi - my się zajmiemy stołami. Przetransportujemy je do magazynu i obciążymy wszelkimi kosztami Wojciecha Zarzyckiego. Były już rozmowy, były próby porozumienia, wysyłaliśmy pisma i nic nie poskutkowało. Niestety nie mamy innego wyjścia - podsumowuje burmistrz Leszek Kopeć.

Zapytaliśmy zatem Wojciecha Zarzyckiego, czy przeniesie stoły z rynku. - Mam kilka pomysłów. Jeśli będzie duży śnieg, przeciągnę je stamtąd sam - jak kulig. Miałem też pomysł, żeby przyczepić do nich balony z helem żeby odleciały - mówi "Niemagister" pół żartem pół serio - bo przecież każdy stół waży około 500 kilogramów i sam nie jest w stanie ich przenieść. I dodaje: - Człowiek urzędowy nie jest po to, aby pomóc, ale po to aby wydawać polecenia. Niestety.

Zapytaliśmy także Wojciecha Zarzyckiego czy byłby w stanie prowadzić świetlicę, o której piszemy na początku tekstu w jakimś innym miejscu niż w Staszowie odpowiedział - To jest ostateczność - podkreślił. I dodał:- Ale czemu nie? Gdyby mi to zaproponowali ludzie z głową na karku i byłoby to na moich zasadach - jestem otwarty na propozycje.

O sprawie będziemy informować na bieżąco.

Wojciech Zarzycki
Życiorys Wojciecha Zarzyckiego jest niezwykle barwny. Swego czasu rozpisywały się o nim wszystkie gazety w Polsce. Wystąpił w programie Wojciecha Manna i Krzysztofa Materny "MdM". Zasłynął z najdłużej prowadzonej głodówki przeciwko głupocie, z przerwą od godziny 12 do 13 na obiad i wieczorną medytację. Protestował na staszowskim Rynku, na plaży w Golejowie. To także twórca nowej skali ocen, którą chciał wprowadzić w szkole. Miała ona wyglądać następująco: 1 - bardzo dobry, aczkolwiek ręce i nogi opadają, 2 - bardzo dobry, aczkolwiek mizerny, 3 - bardzo dobry, aczkolwiek nie beznadziejny , 4 - genialny, 5 - szalony, 6 - cudowny. Proponował również, aby ocenę semestralną i końcową ustalał uczeń bądź inna kompetentna osoba, jak matka, babcia, dziadek, narzeczona lub każdy, kto umie czytać i pisać. Wojciech Zarzycki już jako licealista był zawsze w czołówce, wśród najlepszych. Nic więc dziwnego, że bez problemu dostał się na matematykę na Uniwersytet Warszawski. Tu również był wśród prymusów. "Niemagister" wyszedł później. Jak twierdzi, "nie zrobił tytułu, ponieważ widział w życiu tylu idiotów obdarzonych tytułami, że nie chce mieć z taką bandą nic wspólnego". Po studiach podjął pracę w Liceum Ogólnokształcącym w Staszowie, gdzie uczył matematyki i informatyki. Zasłynął z nietypowych metod nauczania. W trakcie lekcji za pomocą rysunków, malując na tablicy pieski oraz kotki, wyjaśniał uczniom podstawy przedmiotów ścisłych. Jego ulubioną maskotką, z którą nigdy się nie rozstawał, był pluszowy Alf. Wprowadził własny system ocen - stawiał siódemki, ósemki, dziewiątki, a nawet "koziołki-matołki". Został zwolniony, jak podano "ze względu na brak kwalifikacji do nauczania jakiegokolwiek przedmiotu". Kiedy odszedł ze szkoły, rozpoczął słynne głodówki. Dzisiaj utrzymuje się głównie z udzielania korepetycji.

"Niemagister" to także fundator licznych nagród dla staszowskiego liceum, które niegdyś kończył i z którego został wyrzucony. Kilka lat temu ogłosił konkurs na dyrektora tysiąclecia. Jednoosobowe jury w osobie Zarzyckiego orzekło, że bezkonkurencyjnym zwycięzcą został dyrektor Adam Koziński, który zwolnił Wojciecha Zarzyckiego z pracy. Główną nagrodą było dwadzieścia kopert, z których każda zawierała po tysiąc złotych. W sumie 20 tysięcy złotych przekazał na ręce zwycięzcy. Zgodnie z założeniem zostały one przeznaczone na zorganizowanie konkursów szkolnych i nagrody w nich. Wcześniej "Niemagister" ufundował wiele książek do biblioteki liceum oraz komputery.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie