Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wszyscy kibicujemy ręcznym!

Paweł KOTWICA Współpraca Michał Leszczyński, Dorota Kułaga
W piątek o godzinie 20.30 w Zagrzebiu reprezentacja Polski szczypiornistów gra z Chorwacją o finał mistrzostw świata.

W 22-osobowej kadrze jest aż dziewięć osób związanych z naszym regionem.

Cała Polska znów oszalała na punkcie naszych piłkarzy ręcznych - o ich wyczynach na mistrzostwach świata w Chorwacji rozmawia się wszędzie, tak jak dwa lata temu, gdy w Niemczech zostawali wicemistrzami globu.

Decydujący o awansie do półfinałów i niezwykle dramatyczny wtorkowy mecz z Norwegią oglądało w Telewizji Polskiej ponad 5 milionów widzów, co dorównuje oglądalności transmisji ze skoków Adama Małysza sprzed kilku lat.

NIE MA BILETÓW

Wielu polskich kibiców, którzy oglądali w Varażdinie pierwszą fazę mistrzostw, po przegranym meczu z Niemcami wróciła do Polski, nie widząc szans na awans naszej reprezentacji do półfinałów. Teraz chętnie by wrócili, ale... nie ma po co. - Nie ma szans, żeby dostać bilet na półfinał. Tak to jest, jak się gra z gospodarzami. Miejsc w hali jest 15 tysięcy, a chętnych kilka razy tyle - mówi Michał Miszczyk z Kielc, który był w Chorwacji na pierwszej fazie mistrzostw wraz z zięciem Mirkiem Chęciną i wnuczkiem Patrykiem. W sumie było tam kilkunastu kibiców z Kielc, a ich flagę z nazwą miasta widać było na każdym meczu. - Kiedy rozmawiałem z Chorwatami i mówiłem im, że spotkamy się w finale, to się ze mnie śmiali, bo nikt nie wierzył, że nasz zespół wyjdzie z grupy. I co?

Spotykamy się w półfinale! Uważam, że nasi chłopcy powinni zagrać na luzie, na spokojnie. W Chorwacji jest ogromna presja na złoty medal i to może zaszkodzić ich drużynie - dodaje Michał Miszczyk.
MUSI BYĆ PRZY MĘŻU

- Zaraz wsiadam w samochód, odbieram syna ze szkoły i jedziemy do Zagrzebia! W tak ważnym momencie muszę być przy Bogdanie - mówiła nam wczoraj Iwona Wenta, żona naszego reprezentacyjnego szkoleniowca.

Jedzie do Chorwacji, mimo że jest mocno przeziębiona. I zostanie tam do ostatniego występu "biało-czerwonych". Ma nadzieję, że będzie to mecz o "złoto". Wcześniejsze spotkania pani Iwona oglądała w domu, razem z synem Tomkiem.

- Takich emocji jak w meczu z Norwegią jeszcze nie przeżyłam. Stres był ogromny, tym bardziej że nie wszystko zależało od nas, wcześniej z niecierpliwością czekaliśmy na wynik meczu reprezentacji Danii z Niemcami. Ale we wtorek szczęście było po naszej stronie. Oby podobnie było w piątek, w pojedynku z gospodarzami - dodała Iwona Wenta, która od kilku miesięcy mieszka w Kielcach.

GRAJĄ SYN I PODOPIECZNY

Za naszych reprezentantów kciuki ściska także słynny kielczanin Zbigniew Tłuczyński, kiedyś znakomity polski szczypiornista, reprezentant Polski i olimpijczyk z Moskwy, potem szkoleniowiec kieleckiego Vive, obecnie trener austriackiego zespołu HC Hard. W polskim zespole grają jego syn Tomasz i podopieczny z klubu Damian Wleklak. Tomasz Tłuczyński jest jak dotąd najskuteczniejszym graczem naszego zespołu na boiskach Chorwacji, w ośmiu meczach zdobył 49 bramek i jest siódmym snajperem mistrzostw.

- Tomek obalił w Chorwacji dwa mity. Pierwszy, że umie rzucać tylko karne, drugi, że mamy słabych skrzydłowych. W Chorwacji dostaje sporo piłek od Michała Jureckiego i Karola Bieleckiego, dużo biega do szybkich ataków i jest skuteczny. A nasi skrzydłowi na kilku meczach mistrzostw pokazali się ze znakomitej strony - mówi Zbigniew Tłuczyński. - Jeśli chodzi o Damiana, to swoją grą na pewno zamknął usta wszystkim, którzy wylewali na niego pomyje, tak samo jak krytykowali Bogdana Wentę za to, że bierze go na mistrzostwa. Bo Wleklak wytrzymuje presję wielkiej imprezy. Jakie szanse mamy z Chorwacją? W nasz zespół wstąpiła nowa energia. Nie będzie łatwo, ale nie stoimy na straconej pozycji.

ŚWIĘTO W SANDOMIERZU

Dzisiejszy mecz będzie świętem również w rodzinnym mieście Karola Bieleckiego - Sandomierzu. I tak pewnie będzie w niedzielę, obojętnie, czy nasi chłopcy zagrają o "złoto" czy o "brąz". I choć nasz bombardier nie jest w Chorwacji w najlepszej formie, wszyscy wierzą w niego i w naszą reprezentację.

- Co ja myślę o piątkowym meczu? Z Chorwacją kiedyś już wygraliśmy. Na pewno wygramy kilkoma bramkami. Trzeba pamiętać, że u gospodarzy gra się znacznie trudniej - uważa Ryszard Kiliański, przy którym Bielecki stawiał pierwsze kroki jako zawodnik.

Tymczasem mama Karola, Zdzisława Bielecka, z syna jest bardzo dumna. Opowiada o nim wyraźnie wzruszona. W oczach widać łzy. Żali się, że Karol w domu bywa niezwykle rzadko. Jednak syn pamięta o rodzicach. Po meczach zawsze do nich dzwoni.

Podobnie jak Karol, pani Zdzisława jest osobą skromną. Nawet nie pozwala zrobić sobie zdjęcia. Pani Zdzisława pracuje w sklepie spożywczym. - Po ostatnim meczu z Norwegami od samego rana ludzie przychodzili i gratulowali. W sklepie była też telewizja. - Karol jest gwiazdą, ja mogę być w cieniu - opowiada dumna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie