Codzienność: praca, studia, szkoła, rodzina, dom, kościół... Aż nagle może przyjść dzień, gdy usłyszymy „nieuleczalne, postępujące, zostało pani 3 lata życia, do widzenia”...
„Ma pani przed sobą trzy lata życia”
Córka Marty Koceli - Kamila podzieliła się na łamach „Echa Dnia” historią swojej mamy: - Wszystko zaczęło się w październiku 2016 roku. Najpierw lewa dłoń zaciskała się w pięść. Mama nie zwracała na to uwagi, pracowała, studiowała swoje wymarzone pielęgniarstwo, chciała pomagać innym. Chodziła na fitness, dbała o zdrowie, opiekowała się dwójką dzieci: mną, wtedy 18-letnią i 9-letnim bratem Marcelem. Jednak z biegiem tygodni ręka stawała się „obca”, ciężka, niewładna, niesprawna. Lekarze odsyłali mamę od jednego do drugiego, pamiętam jak wracała od kolejnych i mówiła „cieśń nadgarstka”, potem „łokieć tenisisty” albo „przepuklina w szyjnym odcinku kręgosłupa”. W maju 2017 roku trafiła do szpitala w Krakowie na oddział neurologii, po tygodniu wypisano mamę z diagnozą stwardnienie zanikowe boczne (SLA). Lekarz dając wypis rzucił tylko „nieuleczalne, postępujące, zostały pani 3 lata życia, do widzenia”. Nie wiedziała, nie rozumiała, nie chciała rozumieć, co do niej powiedział. Wróciła do domu, powiedziała rodzinie, jaki wyrok na nią wydano - opowiada Kamila Kocela.
Wyrok: śmierć
- Przeszukałam cały internet, co to jest, jak pomóc, co się będzie działo? Wszędzie było to samo: „wózek, niepełnosprawność, śmierć”. Nie mogłam w to uwierzyć. Ma przecież 40 lat, nigdy na nic nie chorowała. We wrześniu potrzebowała już pomocy przy przygotowaniu posiłku, umyciu się, uczesaniu. W grudniu zaczęła się potykać o własne nogi, traciła równowagę, upadała, bała się chodzić sama. Pomagałam jej, podnosiłam z podłogi, z chodnika przed domem. Raz po takim upadku zabrała ją karetka, pamiętam tylko swój krzyk. Na początku 2018 roku trafiła do szpitala do Łodzi celem wykonania dokładniejszych badań, potwierdzenia diagnozy. Siedziałam przy jej szpitalnym łóżku 3 tygodnie, karmiłam, kąpałam, trzymałam za rękę. Podczas badania rezonansem magnetycznym lekarzom „coś się nie podobało”. Mówili o jakiejś wybroczynie, która może uciskać na mózg i dawać takie objawy. Nadzieja... Może to nie SLA. Szczęście trwało 2 tygodnie, po upływie których lekarze znów wykonali rezonans i stwierdzili, że wybroczyna się zmniejsza, więc powstała prawdopodobnie na skutek jednego z wielu upadków. W marcu mama coraz częściej potrzebowała wózka, na który nie była w stanie sama usiąść. Życie mamy od tamtego czasu uzależniło się zupełnie od nas, od najbliższych osób. Obecnie mama nie chodzi, nie mówi, nie rusza rękami. Muszę ją karmić, myć, ubierać, czesać - mówi Kamila.
Nadzieja: Berlin
- Potrzebujemy pomocy, potrzebujemy pieniędzy na leczenie, ale przede wszystkim nadziei. I taką nadzieję niespodziewanie udaje się znaleźć. Berlin. Lekarz pracujący w Polsce i w Niemczech mówi nam: spróbujemy pomóc lekami dostępnymi w Niemczech. Niestety na przeszkodzie stoją pieniądze. Miesięczna kuracja to 10 200 euro, czyli około 43 tysięcy złotych. Kwota ta przekracza znacznie możliwości finansowe naszej rodziny, mimo że staramy się zrobić wszystko, żeby pomóc mamie... nie jest łatwo - mówi Kamila Kocela.
Jak pomóc?
Darowizny można wpłacać na konto Fundacji Avalon, ulica Michała Kajki 80/82, lok. 1, 04- 620 Warszawa. Numer konta: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001. Tytuł wpłaty: Kocela, 877. Można wysłać też SMS o treści POMOC 8777, na numer 75 165. Koszt to 6,15 złotych brutto.
W czwartek, 29 listopada, w godzinach 16-19, w Szkole Podstawowej w Młodzawach uczniowie, nauczyciele i rodzice organizują charytatywny kiermasz ciast. Dochód ze sprzedaży zostanie przeznaczony na pomoc Marcie Koceli.
POLECAMY RÓWNIEŻ:
ZOBACZ TAKŻE: FLESZ. ODRA W POLSCE. CZY GROZI NAM EPIDEMIA?
Źródło:vivi24
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?