Wymieniają włazy na kieleckich jezdniach

Włazy kanalizacji deszczowej w kieleckich ulicach są w opłakanym stanie. Nierzadko pozapadane są nawet kilka centymetrów poniżej poziomu jezdni. Kolebią się ich pokrywy. Wjechanie autem w dziurę o tak wielkiej średnicy może skończyć się uszkodzeniem zawieszenia samochodu. Dodatkowo, jakby na złość, włazy znajdują się w takich miejscach jezdni, że trudno je wyminąć, nie stwarzając zagrożenia dla bezpieczeństwa ruchu. Włazy są obecnie wymienianie, ale tylko te, których techniczny żywot się kończy.

- W bieżącym roku chcemy wymienić 70 włazów kanalizacji deszczowej. Prace prowadzone będą między innymi na ulicach: Witosa, 1 Maja, Pawiej, Częstochowskiej, Piotrkowskiej, Biskupa Jaworskiego i Leonarda - informuje Zbigniew Czekaj, zastępca dyrektora Miejskiego Zarządu Dróg w Kielcach.

- Montowane włazy są mocniejsze niż te, które instalowano jeszcze kilka lat temu. Przystosowane się do obecnych warunków transportowych. Zakładamy nowe pierścienie i tkwiące w nich pokrywy. Regulowane jest osadzenie włazu, tak, aby był równo z nawierzchnią. Roboty drogowe prowadzone będą głównie nocą - mówi Zbigniew Czekaj.
Nie dziwi fakt, że pozapadane są włazy, które umieszczono w ulicach budowanych kilkanaście lat temu. Dziwić może jednak to, że studzienki zapadają się także w drogach oddanych do użytku stosunkowo niedawno i to po bardzo długim remoncie. Obniżone względem jezdni włazy są na przykład na ulicy Jesionowej nieopodal zalewu.

- Nie chciałbym się wypowiadać w tej sprawie. Trzeba wpierw wysłać inspektorów, by na miejscu obejrzeli, jak wygląda sytuacja - mówi dyrektor Czekaj.

70 włazów, które zostanie wymienionych, to niby sporo, jednak to w istocie śladowa liczba z ogółu studzienek znajdujących się w miejskich ulicach. Tych, od samej tylko kanalizacji deszczowej, jest ponad 10 tysięcy. Do tego dochodzą jeszcze włazy kanalizacji sanitarnej. Wymiana jednego włazu kosztuje około 1500 złotych.