Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek na Chrobrego. 10 lat więzienia za podwójną śmierć

Elżbieta ZEMSTA [email protected]
Surowy wyrok w sprawie śmiertelnego potracenia dwóch kobiet w Kielcach, przy ulicy Chrobrego. 35-latek skazany na 10 lat więzienia i dożywotni zakaz prowadzenia samochodów

- Oskarżony jest szczęśliwcem. Po odbyciu kary ma jeszcze szansę, aby ułożyć sobie życie. Nie można tego powiedzieć o dwóch kobietach, które zginęły - mówił sędzia Łukasz Sadkowski w uzasadnieniu wyroku procesu dotyczącego śmiertelnego potrącenia dwóch kobiet na ulicy
Chrobrego w Kielcach.

Zdaniem sądu bezspornym jest fakt, że 9 czerwca 2013 roku 34-letni wtedy mieszkaniec Kielc prowadził swoje BMW, którym na ulicy Chrobrego w Kielcach potrącił dwie 76-letnie kobiety i uciekł z miejsca zdarzenia. Jedyne czego sądowi nie udało się ustalić, to to, czy i ile oskarżony spożył alkoholu tuż przed wypadkiem i ile zażył środka odurzającego.

SPRAWDŹ najświeższe wiadomości z KIELC

- Dwa dni przed tragedią oskarżony w towarzystwie swoich kolegów remontował mieszkanie. W zeznaniach świadków składanych przed policją i prokuratorem mówili oni, że pito alkohol i zażywano amfetaminę. W sądzie świadkowie nagle zapomnieli o tym ile wypito alkoholu i czy oskarżony faktycznie go spożywał - mówił sędzia Łukasz Sadkowski, przewodniczący składu orzekającego w procesie toczącym się przed Sądem Rejonowym w Kielcach. - Dla sądu pozostaje jednak bezsporne to, że potrącając dwie kobiety i uciekając z miejsca zdarzenia oskarżony miał sporo do ukrycia. Chociażby swój stan psychofizyczny...

Świadkowie, na zeznaniach których opierał się sąd, tuż przed wypadkiem widzieli oskarżonego, jak jeździł swoim BMW po przyblokowym parkingu i tam gazował samochód i kręcił tak zwane "bączki". - Świadkowie określali jego styl jazdy jako agresywny - dodawał sędzia.

Po tym, jak oskarżony wyjechał z parkingu doszło do tragicznego w skutkach zdarzenia. Sąd nie miał wątpliwości, że zawiniła brawura, a przede wszystkim niedostosowanie prędkości do usytuowania terenu. - Według biegłych oskarżony wjechał w ulicę Chrobrego z prędkością około 85 kilometrów na godzinę, podczas, gdy ograniczenie prędkości na tym terenie wynosiło 40 kilometrów na godzinę. Ustawodawca po to daje ograniczenia prędkości, aby dostosować ją do warunków na drodze, a ta w miejscu zdarzenia biegła lekkim łukiem. Samochód prowadzony przez oskarżonego wjechał w łuk, zahaczył o stojący na podjeździe do jednej z posesji ford mondeo, co w rezultacie doprowadziło do potrącenie dwóch kobiet - tłumaczył sędzia Sadkowski.

I dodawał: - Kobiety nie naruszyły przepisów ruchu drogowego. Szły chodnikiem. Gdzie piesi mają czuć się bezpieczniej niż na chodniku? W azylu, który został stworzony specjalnie dla pieszych, tak aby mogli bez obaw nim chodzić? - pytał sędzia.

Samochód, zdaniem ekspertów wjechał w obie kobiety równocześnie, podcinając piesze z których jedna był a o kulach ortopedycznych. Nie miały szans na reakcje. Siła uderzenia sprawiła, że u obu przerwany został rdzeń kręgowy co skutkowało natychmiastowa ich śmiercią.

Sędzia Łukasz Sadkowski odniósł się do teorii lansowanej przez obrońcę oskarżonego, jakoby wypadek był następstwem zajechania BMW drogi przez forda, stojącego na podjeździe jednej z posesji. Zdaniem sądu teza jest całkowicie bez poparcia w materiale dowodowym. - Ford mondeo stał i trzeba to wyraźnie wyartykułować - stanowczo stwierdził sędzia Sadkowski. - Ciekawe jest to, że teoria o cofającym fordzie pojawiła się dopiero na drugiej czy trzeciej rozprawie. Wcześniej ani oskarżony, ani jego obrońca nie sygnalizowali faktu, że drugi samochód miał być w ruchu. Sąd nie podważa także zeznań świadka, właściciela forda. Odpytywanie świadka o tym, jak zaparkował samochód, czy zaciągnął ręczny hamulec rok po zdarzeniu było dla niego bez znaczenia. Bo dla świadka to było rutynowe działanie.

Po tym, jak BMW uderzyło w kobiety kierowca auta odjechał z miejsca zdarzenia. Świadkowie, którzy widzieli samochód mówili w sadzie, że kierowca wyglądał jakby uciekał. Auto znaleziono na ulicy Bernardyńskiej w Kielcach, wcześniej zostało podpalone. - Sądowi nie udało się ustalić, kto podpalił samochód. Świadkowie, koledzy oskarżonego poza jednym, nie przyznają się do tego, że byli w samochodzie z mężczyzną. Nie potrafią wytłumaczyć, jak to możliwe, że jedne z zeznających przed sadem świadków, przypadkowy człowiek widział i rozpoznał dwóch mężczyzn, którzy niedługo po wypadku byli w lesie w okolicach ulicy Bernardyńskiej - dodawał sędzia Sadkowski.

Sąd negatywnie odniósł się zarówno do zachowania 35-letniego oskarżonego, który zasłaniał się niepamięcią, jak i do działań jego kolegów i żony. - Dziwne jest to, że oskarżony pamięta tylko to, co jest dla niego wygodne. To się nazywa pamięć wybiórcza. Na ustalenia okoliczności miały wpływ działania innych osób, jak chociażby drugiego oskarżonego, który - zdaniem sądu - przewiózł 35-latka z Kielc do innej miejscowości, aby go ukryć przed organami ścigania. W ten sposób nie udało się dowiedzieć czy oskarżony spożywał alkohol i narkotyki, bo gody dotarł do komendy policji badanie nic nie wykazało - tłumaczył sędzia.

38-letni kolega kierowcy, któremu prokuratura zarzucała, że pomógł w ukrywaniu się 35-letniego sprawcy wypadku, sąd skazał w środę na rok bezwzględnego więzienia. - Nie ma przyzwolenia dla takich zachowań i trzeba to wyraźnie powiedzieć. Czym się kierował 38-latek ukrywając kolegę, który spowodował tak tragiczny wypadek? Mówił, że głupotą. Ale czy nie była to też chęć zaimponowania innym znajomym? Pokazania, że pomagam koledze w potrzebie? 38-latek nie pomyślał o swoje rodzinie? O tym, że ukrywając podejrzanego utrudnia prace organom ścigania? Sąd nie akceptuje takich zachowań i mówi im stanowcze nie! - dodawał sędzia Sadkowski.

Wydając wyrok 10 lat więzienia dla 35-latka sąd wziął pod uwagę wcześniejszą niekaralność oskarżonego oraz to, że był przykładnym obywatelem, mężem i ojcem. - To, czego dopuścił się oskarżony, to, że w wyniku jego działań zginęły dwie osoby jest skutkiem nieodwracalnym. Sam oskarżony może myśleć o sobie jako o szczęśliwcu, bo wychodząc na wolność będzie miał szansę na ułożenie sobie życia. Nie można tego powiedzieć o dwóch kobietach, które zginęły - zaznaczył sędzia.

Dodatkowo też sąd nałożył dożywotni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych przez oskarżonego oraz obciążył go kwotą ponad siedmiu tysięcy złotych kosztów sądowych. - Trzeba wyeliminować na zawsze oskarżonego z polskich dróg. Sąd nie widzi też konieczności opłacania kosztów sądowych ze puli skarby państwa. Musi to zrobić oskarżony - zakończył sędzia Łukasz Sadkowski.

POWIEDZIELI PO WYROKU

Prokurator Iwona Sperczyńska z Prokuratury Rejonowej Kielce-Zachód: - Trudno w tej sytuacji mówić o sukcesie. Wszyscy woleliby, aby do tej tragedii nie doszło. Jednakże sąd podzielił ustalenia prokuratury. Wyrok jest niewiele mniejszy niż ten o który wnosiliśmy. Oskarżony będzie miał teraz czas, aby zastanowić się nad swym postępowaniem i przeanalizować to, do czego jego postępowanie doprowadziło.

Adwokat Piotr Zięba pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej: - Żaden wyrok nie jest w stanie przywrócić życia niewinnych ofiar tej tragedii, która jest wynikiem rażącej lekkomyślności i brawurowej jazdy ze strony jej sprawcy. Orzeczona kara powinna być przestrogą dla tych wszystkich, którzy naruszając reguły ruchu drogowego, narażają innych na niebezpieczeństwo utraty życia lub ciężkiego uszczerbku na zdrowiu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie