Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

[WYWIAD] Henning Berg: sir Alex Ferguson był prawdziwym przywódcą, Kenny Dalglish podobnie

Damian Wiśniewski
Damian Wiśniewski
Przez kilka dni mistrz Cypru, Omonia Nikozja, przebywał w Kielcach na zgrupowaniu przygotowującym go do nowego sezonu, a trenerem tego zespołu jest Norweg, Henning Berg. To były szkoleniowiec między innymi Legii Warszawa, ale także piłkarz takich klubów jak Blackburn Rovers i Manchester United. Zdobywał z nimi mistrzostwa Anglii, a w 1999 roku z United, prowadzonym przez słynnego sir Alexa Fergusona, osiągnął największy sukces w historii klubu, czyli zdobył potrójną koronę: Puchar Anglii, mistrzostwo Anglii i Ligę Mistrzów. W rozmowie z nami opowiedział o swoich piłkarskich przeżyciach jako zawodnika oraz jako trenera.

Pamięta pan jakieś słowa po polsku?
„Dziękuję bardzo”, „dobranoc” oraz kilka przekleństw, których tutaj nie powtórzę. Rozumiem nieco polską mowę, ale pod względem języków jestem nieco zdezorientowany. Po pracy w Legii wyjechałem na Węgry, gdzie język jest bardzo trudny. Teraz pracuję na Cyprze, gdzie mówi się po grecku, co również jest trudne. Nauka języków nie była więc łatwa w trakcie tych kilku lat.

Po sześciu latach od odejścia z Legii jak pan wspomina pracę w tym klubie?
Wspominałem o tym, kiedy graliśmy rok temu przeciwko Legii w eliminacjach do Ligi Mistrzów. Wracam do czasów mojej pracy w Legii z radością i z dobrymi wspomnieniami. Osiągnęliśmy razem całkiem sporo: wygraliśmy ligę, Puchar, dwukrotnie awansowaliśmy do fazy grupowej Ligi Europy, byliśmy blisko awansu do Ligi Mistrzów, ale odpadliśmy z Celtikiem mimo że go ograliśmy. To było frustrujące, ale potem wyszliśmy z grupy w Lidze Europy i przegraliśmy dopiero z Ajaxem. Zrobiliśmy wspólnie bardzo dużo dobrego.

Sytuacja ze zmianą Bereszyńskiego i walkower z Celtikiem były pana najtrudniejszym doświadczeniem w pracy trenerskiej?
Tak, to było szalone. Bereszyński nie zagrał w pierwszych trzech meczach eliminacji, ponieważ był zawieszony. Problem polegał na tym, że klub nie dopilnował zgłoszenia go do rewanżowego meczu z Celitkiem. Kiedy wszedł na boisko, to wynik dwumeczu wynosił 6:1 (pierwszy mecz Legia wygrała 4:1, w rewanżu prowadziła 2:0 – przyp. red.), a do końca drugiego meczu była minuta. Skończyło się na walkowerze 0:3 za drugie spotkanie i zrobiło się 4:4, a Celitc awansował dzięki golowi strzelonemu na wyjeździe. Jak to jest możliwe? Tak nie powinno być. Niektóre zespoły mają większe wpływy w UEFA niż Legia miała wówczas.

Po Legii pracował pan na Węgrzech, w Videotonie i znów nie miał pan szczęścia przegrywając tytuł w ostatniej kolejce.
Nie uważam, żeby brakowało nam szczęścia, ale że zagraliśmy bardzo dobry sezon. Sezon wcześniej, zanim przyszliśmy do klubu, Videoton stracił do Ferencvarosu 11 punktów. Rok później mieliśmy nad nim 10 punktów przewagi, jednak skończyliśmy ligę za Honved. Zrobiliśmy dużo dobrych rzeczy i byliśmy blisko wygrania ligi. Nie zrobiliśmy tego, ale i tak wykonaliśmy bardzo duży postęp.

Jako zawodnik pracował pan pod okiem świetnych trenerów. Pracę z którym ceni sobie pan bardziej, sir Alexem Fergusonem w Manchesterze United, czy z Kennym Dalglishem w Blackburn Rovers?
Z oboma po równo. Dalglish miał ogromną wiedzę na temat piłki nożnej. Bardzo pomógł drużynie i mi, kiedy byłem młody, zaczynałem swoją karierę w Anglii, grałem pierwsze mecze w Premier League. Sposób w jaki zespół grał i w jaki trener utrzymywał kontakt z zawodnikami był bardzo dobry. Mieliśmy też dobry zespół.

Ferguson również był trenerem najwyższej klasy. Był prawdziwym przywódcą, jego sposób zarządzania grupą piłkarzy i utrzymywania dyscypliny, sposób budowania zespołu, to wszystko stało na najwyższym poziomie.

A jakie były największe różnice pomiędzy nimi dwoma?
Moim zdaniem więcej jest podobieństw, aniżeli różnic. Obaj mieli pasję, mentalność zwycięzcy, obaj bardzo ciężko pracowali, a do tego obaj bardzo dobrze prowadzili drużynę, ale także utrzymywali dobry kontakt z piłkarzami. Może jednak troszkę inaczej to robili.

Z którym napastnikiem najtrudniej było uporać się na treningu? Alanem Shearerem, Andym Cole’em, a może z Ole Gunnarem Solskjaerem?
Z umiejętnościami, które ja posiadałem, najtrudniej grało mi się z szybkimi i dobrze dryblującymi zawodnikami, łatwiej z tymi, którzy bazowali na sile fizycznej. Andy Cole był bardzo trudny do powstrzymania, podobnie jak Ryan Giggs. Był bardzo szybki i świetny technicznie.

Bardzo dobrze zna pan Ole Gunnara Solskjaera ze wspólnej gry w klubie i reprezentacji. Jak oceni pan jego pracę w Manchesterze United?
Moim zdaniem wykonuje bardzo dobrą pracę, a zespół pod jego wodzą się rozwija. Sir Alex Ferguson zostawił sporą wyrwę po swoim odejściu i klub miał problem z tym, żeby ją wypełnić. Próbowali to zrobić z Davidem Moyesem, z Louisem van Gaalem i z Jose Mourinho. Ci dwaj ostatni odnosili wielkie sukcesy z innymi zespołami, mieli fantastyczne cv i byli jednymi z najlepszych trenerów na świecie, ale nie odnosili takich sukcesów, jakich oczekiwał Manchester United. Wiem, że Mourinho zdobył trofea i zakończył ligę na drugim miejscu i patrząc na to z obecnej perspektywy można powiedzieć, że odnosił sukcesy. Problem z nim jednak polegał na tym, że w zespole było za dużo konfliktów i kłótni, a styl pod jego wodzą nie spełniał filozofii Manchesteru United. Teraz, pod wodzą Solskjaera, gra Manchesteru jest bliższa tego, co klub chce. Ostatni sezon zakończyli na drugim miejscu w tabeli, ale przegrana w finale Ligi Europy bez wątpienia była rozczarowująca. Patrząc jednak całościowo, moim zdaniem zespół robi stałe postępy. Sposób, w jaki gra drużyna, jest zdecydowanie bliższy filozofii Manchesteru United, stylu jaki zawsze prezentował. Moim zdaniem w nadchodzącym sezonie będą walczyć o mistrzostwo Anglii.

Myśli pan, że po zakupie paru światowej klasy piłkarzy faktycznie mogą zdobyć mistrzostwo?
Tak, choć myślę, że potrzebują takich zawodników. Sprowadzili Jadona Sancho i ten na pewno bardzo im pomoże, co zrobił już Bruno Fernandes. Być może znajdą środkowego pomocnika i środkowego obrońcę na najwyższym poziomie…

Raphael Varane mógłby być kimś takim?
Oczywiście. Być może United potrzebują też napastnika na najwyższym poziomie. Manchester United ma pieniądze, by sprowadzić takich piłkarzy, jeśli oni będąc chcieli przyjść. Z tego typu piłkarzami moim zdaniem będą w stanie rywalizować z Manchesterem City i Liverpoolem o mistrzostwo Anglii.

Czy myśli pan jeszcze o tym, by kiedyś wrócić do trenowania w Anglii?
Nie wydaje mi się, by było to możliwe, choć w piłce nożnej nigdy nic nie wiadomo na pewno. Najważniejsze dla mnie jest to, by być szczęśliwym tam, gdzie pracuje. Byłem szczęśliwy w Legii, poza ostatnimi dwoma tygodniami (śmiech). W Videotonie zdecydowaliśmy, że powinniśmy się rozstać, ponieważ nie zgadzaliśmy co do kierunku, w jakim powinien zmierzać zespół. Teraz na Cyprze jestem zadowolony ze sposobu, w jakim pracujemy. Pracuje tam od dwóch lat. W pierwszym roku wymieniliśmy wielu zawodników, a ja brałem udział w zatrudnianiu ich następców, więc z tym projektem mocno się utożsamiam. Jestem odpowiedzialny za sprowadzanie piłkarzy, budowanie zespołu i walkę o mistrzostw w lidze, która jest bodaj 15. w rankingu UEFA. Skandynawskie i polskie kluby są daleko za nią. Dobrze być częścią zespołu, który walczy o mistrzostwo kraju i o dobrą grę w europejskich pucharach. Omonia to duży klub z ambicjami i tradycjami. Dla mnie to bardzo dobre miejsce.

Jak mocna może być Omonia w nadchodzącym sezonie?
Trudno powiedzieć.

W ostatnim sezonie graliście w fazie grupowej Ligi Europy. Stać was na to, by teraz zagrać w grupie Ligi Mistrzów?
Liga Mistrzów to więcej niż marzenie, ponieważ nie jesteśmy jeszcze na tym poziomie. Finansowo trudno nam rywalizować z innymi europejskimi drużynami. W drugiej rundzie eliminacji zagramy prawdopodobnie z Dynamem Zagrzeb, który ma dziesięciokrotnie większy budżet od naszego. Trudno byłoby oczekiwać od nas awansu, ale w piłce wszystko może się wydarzyć. Będziemy walczyć z całych sił. W ostatnim sezonie potrafiliśmy pokonać Crvenę Zvezdę Belgrad i Legię Warszawa, co jest dla nas dobrym doświadczeniem. Wiemy jednak, że każde spotkanie jest trudne.

Wrócę jeszcze do pańskiej przygody z angielską piłką. Jak pan wspomina prawie dwa miesiące pracy jako trenera Blackburn?
Kiedy klub chciał mnie zatrudnić bardzo trudno było mi odmówić. Grałem w tym zespole przez siedem i pół roku, a był to okres wielkich sukcesów podczas mojej piłkarskiej przygody. Bardzo, bardzo lubię ten klub i ludzi tam będących i pracujących. Wiedziałem jednak również, że zespół przechodził przemianę. Spadli z Premier Laeague i starali się walczyć w Championship (drugi poziom rozgrywek w Anglii - przyp. red.). Mieli pewne problemy wewnątrz i na zewnątrz klubu i był to dla Blackburn bardzo trudny moment. Wiedziałem, że podjęcie tej pracy wiąże się z bardzo dużym ryzykiem. Jednak biorąc pod uwagę moje uczucia wobec klubu i czas w nim spędzony, to bardzo trudno byłoby mi wówczas odmówić.

Gdyby teraz Blackburn poprosiło pana o pomoc, zdecydowałby się pan ponownie?
W tej chwili mam kontrakt z Omonią i jestem w tym klubie bardzo szczęśliwy. Jeśli otrzymałbym propozycję z innego klubu, to zapewne bym ją przemyślał, ale w tej chwili pracuje w klubie, w którym czuje się bardzo dobrze. Jestem skupiony na pracy w tym klubie. Co wydarzy się w przyszłości, to teraz trudno mi przewidzieć.

W drużynie narodowej Norwegii grał pan ze świetnymi piłkarzami, jak Ole Gunnar Solskjaer, John Carew, Tore Andre Flo. Czy to było najlepsze pokolenie piłkarskie w historii pana kraju?
Z perspektywy czasu myślę, że tak. Obecne pokolenie, z piłkarzami takimi jak Erling Haaland, czy Sander Berg, również zapowiada się bardzo dobrze. Na ten moment wydaje mi się jednak, że nasze pokolenie było najlepsze. Potrafiliśmy kwalifikować się na mistrzostwa świata w 1994 i 1998 roku oraz na mistrzostwa Europy w 2000. W 1998 roku pokonaliśmy w fazie grupowej Brazylię (2:1 – przyp. red.) i wyszliśmy z grupy przegrywając dopiero z Włochami (0:1 – przyp. red.). W 2000 roku pokonaliśmy w grupie Hiszpanię (1:0 – przyp. red.). Myślę nawet, że to nie było nasze maksimum, bo w 1998 roku byliśmy zawiedzenie z powodu porażki z Włochami, ponieważ mieliśmy okazję do tego, by ich pokonać.

Jak dużo mogą osiągnąć piłkarze tacy jak Erling Haaland albo Martin Ødegaard? I jak dobra może być reprezentacja Norwegii razem z nimi?
Haaland już teraz jest jednym z najlepszych napastników na świecie, a wciąć jest bardzo młody. Wyniki jakie osiąga z Borussią w lidze niemieckiej i w Lidze Mistrzów, sposób w jaki strzela gole i gra, wszystko co robi na boisku, jest najwyższej światowej klasy. To bardzo dziwne obserwować zawodnika w tym wieku, który posiada takie umiejętności pod względem fizycznym, technicznym, taktycznym i jest tak silny mentalnie. On jest wyjątkowy, bardzo wyjątkowy. Mamy nadzieję, że wciąż będzie grał tak dobrze i robił to, co robi do tej pory. Dla norweskiej piłki nożnej to wspaniałe posiadać takiego piłkarza.

Odegaard być może również ma bardzo duży talent. Jako bardzo młody piłkarz trafił do Realu Madryt, potem grał między innymi w Holandii, ostatnio grał w Anglii w Arsenalu. Teraz wraca do Realu i przekonamy się, jak dużo będzie grał. Na pewno jest utalentowanym i bardzo dobrym zawodnikiem. Ci ofensywni zawodnicy są nadzieją dla norweskiej piłki nożnej, by znów zacząć się pojawiać na dużych turniejach.

Czy myśli pan, że Erling Haaland jest takim piłkarzem, którego potrzebuje Manchester United?

Jestem pewien, że jeśli Haaland dołączyłby do United, to ten klub byłby lepszy, strzelałby więcej goli. Byłby dla nich bardzo dobrym napastnikiem.

Solskjaer i Haaland znają się dobrze.
Zgadza się, Solskjaer prowadził go w Molde. Jeśli Haaland trafiłby do City, również byłby zawodnikiem najwyższej klasy. Angielskie kluby zrobią wszystko, by ściągnąć takich zawodników jak Haaland i Harry Kane.

A myślał pan kiedyś o pracy selekcjonera reprezentacji?
To zupełnie inna praca. Obecnie selekcjonerem reprezentacji Norwegii jest mój przyjaciel, Ståle Solbakken i częściej rozmawia o polityce, niż o grze w piłce (śmiech). To nie jest łatwe, być selekcjonerem reprezentacji w tych czasach. Często zdarza się, że gra się mecze raz na miesiąc, zdarza się też, że przez cztery miesiące nie gra się meczów w ogóle. To jest zupełnie coś innego w porównaniu z pracą w klubie. W klubie pracuje się z zawodnikami codziennie i ma się większy wpływ na rozwój zawodników. To dużo trudniejsza praca, więc jeśli potrzebujesz odpoczynku od pracy trenera klubowego, to możesz objąć stanowisko selekcjonera reprezentacji, by nabrać troszkę energii. Wtedy możesz wrócić do pracy klubowej.

Zdobycie mistrzostwa Cypru musiało być niezwykle ważne dla wszystkich ludzi związanych z Omonią, prawda? Czekali na to 11 lat.
Tak. Omonia jest klubem, który miał swoje problemy finansowe. Nowy właściciel przyszedł do klubu 3,5 roku temu, a my trafiliśmy do klubu dwa lata temu. Zanim to zrobiliśmy Omonia kończyła ligę na 5-6 miejscu, teraz dwa razy z rzędu byliśmy na pierwszej lokacie. Za pierwszym razem odbyło się to nieco nieoficjalnie, ponieważ z powodu pandemii koronawirusa liga została zatrzymana. Każdy jednak zagrał ze sobą po dwa mecze (w lidze cypryjskiej po rozegraniu dwóch meczów każdy z każdym dzieli się tabelę na grupę mistrzowską i spadkową, gdzie znów gra się po dwa mecze – przyp. red.), więc moim zdaniem powinni zrobić to tak, jak w Belgii, gdzie liderowi przyznano mistrzostwo, a liga jest podobna do naszej. Powinniśmy otrzymać tytuł mistrza za tamten sezon, ale go nie otrzymaliśmy. Zagraliśmy jednak w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów i awansowaliśmy do fazy grupowej Ligi Europy. W tym sezonie znów zajęliśmy pierwsze miejsce i to było fantastyczne. To wielkie wydarzenie dla wszystkich związanych z klubem. Omonii nie jest łatwo wygrać ligi cypryjskiej z wielu powodów, a to że udało nam się tego dokonać był czymś wspaniałym dla piłkarzy, sztabu szkoleniowego, pracowników klubu, właściciela, każdy odegrał dużą rolę w tym sukcesie.

Którzy fani są głośniejsi, Legii czy Omonii?
(śmiech). To trudne pytanie. Legia ma bardzo głośnych i pełnych pasji kibiców, ale Omonia podobnie, wie pan? Myślę, że Omonia na Cyprze ma wielu fanów, czy gramy u siebie czy na wyjeździe, to wspiera nas pięć tysięcy fanów. Kibice obu zespołów są bardzo mocno związani z klubem, widać, że im na nim zależy. W Norwegii czy ogólnie w Skadynawii jest inaczej. Kibice również chodzą na mecze, jest ich wielu, wspierają zespół, ale po meczu nie myślą o nim za dużo. Na Cyprze, czy w Legii, zwycięstwo sprawia, że fani są szczęśliwi do następnego meczu. Jeśli przegrasz, to do kolejnego meczu będą niezadowoleni. Dla tych ludzi to znaczy więcej i kiedy osiągasz sukcesy, to smakują one jeszcze lepiej. Dla mnie jest to cenne. Żyję w świecie piłki od wielu lat i też mam w sobie mnóstwo pasji.

Zawsze wchodzę w klub całym sobą, na 100%. Dużo pracuję i robię pewne rzeczy, których wcale nie muszę, ale ja robię. Moja żona mieszka w Manchesterze i nie widujemy się za często, ponieważ ona zajmuje się dziećmi, które chodzą tam do szkół. Pandemia sprawiła, że nie widujemy się często. Wciąż jednak zajmuje się moją pracą, bo to moja pasja, lubię to robić. Jestem szczęściarzem, że moja żona i dzieci potrafią to znosić i akceptują tę sytuację. Kiedy jesteśmy razem, staramy się nadrabiać ten stracony czas. Dlatego jeśli widzę, że klub jest wspierany przez ludzi, którym tak bardzo na nim zależy, to czuję się dobrze. Bo gdy widzę, że to co robię jest ważne dla innych ludzi, to wiem że jest dobrze. Czasami nie ma się takich ludzi wokół siebie i jest się samym pod tym względem. I to już nie jest to samo. Chcę, by każdy był zaangażowany w życie klubu. Czułem to pracując w Legii i czuję to teraz będąc trenerem Omonii.

Zdobycie mistrzostwa Cypru było dla pana największym osiągnięciem w karierze trenerskiej?
W Cyprze zbudowałem nową drużynę. Kiedy przyszedłem do Legii Warszawa, to była ona mistrzem Polski i liderem tabeli, a moim zadaniem było sprawienie, by dobry zespół stał się lepszy. Poprawiliśmy na przykład grę w europejskich pucharach. W Omonii moim zadaniem było sprawienie, by ligowy średniak stał się najlepszy w kraju. Musieliśmy więc zmienić zespół, sprowadzić nowych zawodników, mając przy tym ten sam budżet, co wcześniej. Nie wydaliśmy więcej pieniędzy, ale tyle, ile wydawano wcześniej. Musieliśmy znaleźć nowych piłkarzy, zbudować nowy zespół i sprawić by był lepszy od poprzedniego. W tym ujęciu praca jaką musieliśmy wykonać była większa.

Który zespół jest lepszy? Legia Warszawa z 2014, kiedy wygrywał pan z nią ligę, czy obecna Omonia?
Trudno powiedzieć. W Legii wówczas mieliśmy świetnie zbalansowany zespół. Mieliśmy świetnie zbudowaną defensywę, ale przy tym dużo jakości wśród zawodników atakujących. W poprzednim sezonie w Omonii byliśmy na tym samym poziomie, jeśli chodzi o defensywę, ale byliśmy nieco gorsi jeśli chodzi o jakość gry w ataku niż tamta Legia. Mam nadzieję, że w tym roku będziemy w stanie rozwinąć naszą grę w ataku do tego poziomu, na jakim znajdowała się wówczas Legia, zachowując przy tym ten sposób gry w obronie. Mam nadzieję, że uda nam się rozwinąć ten zespół. To jest nasz cel.

Utrzymuje pan kontakt z byłymi piłkarzami Legii?
Ostatnio po sparingu z Wisłą Płock rozmawiałem z Kubą Rzeźniczakiem. Kilku z nich spotkałem podczas naszej potyczki z Legią w poprzednim sezonie, ale nie rozmawiamy za często przez telefon. Oni, podobnie jak ja, są zajęci obecną pracą. Dla mnie to normalne. Miło jest spotkać się i porozmawiać ze starymi znajomymi. Kiedy Omonia grała z Legią w Warszawie wszyscy byli dla mnie bardzo mili, dostałem od klubu koszulkę ze swoim nazwiskiem.

Jeśli jakiś polski klub złożyłby panu ofertę, rozważyłby pan ją?
W tej chwili jestem w Omonii. Mam ważny kontrakt, jestem w tym klubie szczęśliwy, świetnie pracuje mi się z ludźmi. Nawet przez sekundę nie pomyślałem o tym, bym mógł zmienić klub. Gdy skończy mi się kontrakt, to być może będę myślał o innym klubie, ale na ten moment jestem bardzo szczęśliwy w Omonii Nikozja.

A pamięta pan potyczki z Koroną Kielce?
Niezbyt dobrze, ale kojarzę, że zazwyczaj moja Legia z nią wygrywała. Czy to nie w meczu z nią były zamieszki z na trybunach?

Prawdopodobnie ma pan na myśli mecz z Jagiellonią Białystok (2014 rok – przyp. red.). W pana ostatnim sezonie przegraliście 1:2 z Koroną po golu Michała Przybyły z doliczonego czasu gry do drugiej połowy.
Nie pamiętam, ale ja zawsze staram się pamiętać tylko o meczach, które wygrywam (uśmiech).

Nawiążmy jeszcze do kończących się mistrzostw Europy. Który zespół, albo który z piłkarzy, pozytywnie pana zaskoczył?
Szczerze mówiąc, to nie mam zbyt wiele czasu, by naprawdę dokładnie śledzić te rozgrywki z powodu pracą nad przygotowaniami Omonii do nowego sezonu. Kevin De Bruyne był świetny, ale tego każdy się spodziewał. Może któryś z włoskich piłkarzy…

Leonardo Spinazzola grał świetny turniej, prawda?
Tak, dopóki nie doznał kontuzji był świetny, a przyznam się, że wcześniej niewiele o nim wiedziałem. Kalvin Phillips w reprezentacji Anglii – wiem, że ma za sobą bardzo dobry sezon w Leeds, ale ten zespół gra w nieco inny sposób niż pozostałe angielskie kluby, a do tego przestawienie się do stylu gry w reprezentacji musiało nie być łatwe. Phillips gra inaczej w Leeds i inaczej w reprezentacji, tym mi imponuje.

Który zespół według pana zostanie mistrzem Europy?
Myślę, że Anglia lub Włochy (rozmowa odbyła się przed meczami półfinałowymi – przyp. red.) Przed turniejem obstawiałem Włochów, co mogło wówczas zaskakiwać. Teraz Włosi stanowią jedną z najlepszych drużyn grających w sposób zespołowy. W obronie i w ataku grają w nowoczesny i zbalansowany sposób. Nie mają najlepszych piłkarzy, ale mają świetną drużynę. Moim zdaniem Anglicy mają lepsze indywidualności i również wyglądają świetnie jako drużyna. Musisz mieć nieco szczęścia i podążać swoim stylem gry.

Obie drużyny mają świetnych trenerów, prawda?
Zgadza się. Roberto Mancini (trener reprezentacji Włoch – przyp. red.) ma ogromne doświadczenie pracy w piłce klubowej i teraz świetnie radzi sobie w reprezentacji od kilku lat, o czym świadczy seria meczów bez porażki. Gareth Southgate ma również bardzo duże doświadczenie, choć nieco inne. Co prawda jest angielskim trenerem, ale ma myślenie bardziej „kontynentalne”. Widać to w jego taktyce, doborze zawodników i tym, jak z nimi pracuje i myślę, że to dla niego dobrze. To nie jest facet, który wrzeszczy i używa wielkich słów. Jeśli nie odniesie sukcesu, to będzie miał wielu krytyków. Jeśli jednak go osiągnie, to będzie dla niego bardzo dobre. Wygląda na bardzo zorganizowanego faceta, którego działania są bardzo przemyślane.

Rozmawiał Damian Wiśniewski

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie