Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Z szarym sosem, po żydowsku… Karp króluje na wigilijnych stołach

Izabela Mortas
Piotr Suchoń, właściciel Gospodarstwa Rybackiego Stawy w powiecie jędrzejowskim prezentuje wyfiletowanego karpia.
Piotr Suchoń, właściciel Gospodarstwa Rybackiego Stawy w powiecie jędrzejowskim prezentuje wyfiletowanego karpia. Łukasz Zarzycki
Niektórzy zastępują go halibutem, łososiem, a nawet... rekinem. Ale wciąż pozostaje królem. Zdrowym, ale trochę wymagającym.

Karp to bez wątpienia najpopularniejsza ryba w okresie świątecznym, której na wigilijnym stole zabraknąć nie może. Sposobów na jego przyrządzenie jest wiele, tak samo jak konkurentów, których z roku na rok przybywa. Mało kto jednak wie, że po karpia warto sięgać, bo jest jedną z najzdrowszych ryb hodowlanych, która... bardzo dużo je.

Przekonuje nas o tym Piotr Suchoń, właściciel Gospodarstwa Rybackiego Stawy w powiecie jędrzejowskim. - To ryba, która potrzebuje ogromnej ilości jedzenia. Karp przyrasta kilogram dopiero po zjedzeniu pięciu kilogramów zboża. Żeby otrzymać 15 ton ryb, trzeba im dostarczyć 75 ton pożywienia - tłumaczy rybak.
Hodowca przekonuje, że mimo wszystko warto. - Karp karmiony w odpowiedni sposób, czyli kukurydzą, łubinem i zbożem jest pozbawiony zapachu i drażniącego posmaku mułu, poza tym jest bardzo zdrowy. To cenne źródło nienasyconych kwasów omega-3, które poprawiają pamięć, zmniejszają ryzyko udaru mózgu i zawału serca - mówi.

Wyfiletowany czy w dzwonkach?

Karpia przyrządzić możemy na wiele sposobów, ale tym najbardziej tradycyjnym są dzwonka z karpia. Coraz częściej sięgamy też po rybę wyfiletowaną. Różnica w przyrządzaniu karpia tymi dwoma sposobami jest zasadnicza. - Aby przygotować dzwonka, rybę musimy kupić w całości i najpierw wypatroszyć. Gdy filetujemy - rybę kroimy na pół i nacinamy w taki sposób, by ostatecznie pozbyć się ości - wyjaśnia Mirosław Ciołak, wieloletni szef kuchni i dyrektor hotelu Tęczowy Młyn w Kielcach.

Szef kuchni wyjaśnia, że zainteresowanie filetowaniem w ostatnich latach znacznie wzrosło. - Jest to podyktowane względami praktycznymi i ceną. Kiedyś taka ryba była znacznie droższa, w tej chwili nie trzeba wiele dokładać, by mieć karpia bez ości - przyznaje dyrektor hotelu.

Zamiast karpia nawet rekin
Najczęściej karpia podajemy smażonego na złoto, ale to nie jedyny sposób. Możemy go zapiekać, faszerować, dusić, gotować, przyrządzać w galarecie, podawać w szarym sosie, po żydowsku czy grecku. Możemy też zaskoczyć gości niebanalnym połączeniem i zaserwować z owocami morza, na przykład z krewetkami.

Jeśli nie przepadamy za karpiem, zawsze mamy alternatywę. Na rynku pojawia się coraz więcej ciekawych ryb, które mogą go zastąpić. - Halibut, pstrąg, piotrosz, łosoś to tylko niektóre z propozycji. Chociaż karp u mnie w domu na pewno się pojawi, sięgnę też po mustel, czyli rybę z rodziny... rekinów. Jego mięso jest bardzo delikatne, sama ryba lekka i bez ości - poleca Mirosław Ciołak.

Historia karpia w Polsce
Karp był znany w Polsce już w XII wieku.
Jego popularność zaczęła się na Śląsku. Karp trafił na tamtejsze stoły za pośrednictwem Austriaków i Czechów. W hodowli karpia specjalizowali się cystersi, którzy potrafili zrobić na tej rybie dobry interes. Karp był wtedy drogi i nie każdego było na niego stać.
Najprawdopodobniej tradycja, że to akurat karp ma wieść prym w Wigilię została zapoczątkowana w PRL-u. Władza odpowiedzialna za dostarczenie ryb na każdy polski stół wybrała karpia ze względu na łatwość hodowli oraz stosunkowo niską cenę. Rządzący zadecydowali, że to karp właśnie będzie zarybiał większość stawów hodowlanych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie