Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Za pomoc Żydom zostali rozstrzelani. W Chmielniku odsłonięto tablicę pamięci Marianny i Wacława Stradowskich

Aleksandra Boruch
Aleksandra Boruch
Za pomoc Żydom zostali rozstrzelani. W Chmielniku odsłonięto tablicę pamięci Marianny i Wacława Stradowskich. Tablicę odsłoniły (od lewej): wnuczka zamordowanej Marianny i siostrzenica Wacława, Anna Borkowska-Balus oraz dyrektor Instytutu Pileckiego Magdalena Gawin.
Za pomoc Żydom zostali rozstrzelani. W Chmielniku odsłonięto tablicę pamięci Marianny i Wacława Stradowskich. Tablicę odsłoniły (od lewej): wnuczka zamordowanej Marianny i siostrzenica Wacława, Anna Borkowska-Balus oraz dyrektor Instytutu Pileckiego Magdalena Gawin. Dawid Łukasik
W czwartek, 15 września w Chmielniku odsłonięto tablicę upamiętniającą niezwykłych ludzi. Marianna Stradowska i jej syn Wacław, podczas II wojny światowej dali schronienie pięciu Żydom. Za swój szlachetny czyn zostali aresztowani i zastrzeleni. Podobnie stało się z osobami, którym pomagali. W czwartkowej uroczystości wzięli udział potomkowie Stradowskich. Zobaczcie zdjęcia.

W Chmielniku odsłonięto tablicę pamięci Marianny i Wacława Stradowskich

Uroczystości w Chmielniku rozpoczęły się mszą świętą o godzinie 12. Zaraz potem uczestnicy wydarzenia przeszli w pochodzie na róg ulicy Wspólnej i Lubańskiej. Tam w ramach programu Instytutu Pileckiego "Zawołani po imieniu" odsłonięto tablicę pamięci Marianny i Wacława Stradowskich, którzy w czasie niemieckiej okupacji ukrywali w swoim domu pięcioro Żydów: braci Pasternaków oraz małżeństwo z dziesięcioletnim dzieckiem. Za ten czyn zostali aresztowani i zastrzeleni.

Zobaczcie zdjęcia z uroczystości

W czwartkowej uroczystości uczestniczyli między innymi: dyrektor Instytutu Pileckiego Magdalena Gawin, senator Krzysztof Słoń, starosta kielecki Mirosław Gębski, burmistrz Miasta i Gminy Chmielnik Paweł Wójcik, świętokrzyski kurator oświaty Kazimierz Mądzik, przedstawiciele różnych instytucji żydowskich, a także potomkowie Marianny i Wacława Stradowskich.

- Program "Zawołani po imieniu" rozpoczęliśmy przeszło dwa lata temu. Upamiętniliśmy przeszło 60 osób, a dziś zawitaliśmy w Chmielniku, aby "do pamięci narodów, do wieńców i barw" wrócili pani Maria i Wacław Stradowscy, którzy zostali zamordowani przez Niemców za pomoc Żydom. Ciężko było rodzinie przez te wszystkie lata, dlatego że w PRL-u nie bardzo dbano o tę pamięć, a w wolnej Polsce też wydawałoby się, że były zawsze ważniejsze rzeczy. Jesteśmy wszyscy, wspólnie odpowiedzialni - cała wspólnota lokalna, za to żeby młodzież nigdy nie zapomniała. Jako chrześcijanie jesteśmy zobowiązani do wybaczania, ale nie oznacza to amnezji. Musimy o tym pamiętać, także dlatego, że konflikty zbrojne w Europie nie wygasły. Teraz jest nowy konflikt na Ukrainie i w moim najgłębszym przekonaniu, zbrodnia nienazwana może powtórzyć się raz jeszcze - mówiła dyrektor Instytutu Pileckiego, Magdalena Gawin.

"Ta historia jest wielkim poświęceniem rodziny Stradowskich"
Wyjątkowe podziękowanie do inicjatorów i organizatorów wydarzenia, skierowała Krystyna Paradowska, wnuczka Marianny Stradowskiej i siostrzenica Wacława Stradowskiego:

- Historia ta jest dla mnie bardzo smutna, ponieważ moja babcia i jej syn za bezinteresowną pomoc zostali rozstrzelani. Do dnia dzisiejszego nie mają pochówku. Pozostałe dwie nastoletnie córki: Matylda i Kazimiera zostały bez środków do życia. Najbardziej dotkliwe było to, że zmagały się z prześladowaniem, głodem, zimnem i bólem. Ta historia jest wielkim cierpieniem i śmiercią niewinnych ludzi - tak po jednej jak i po drugiej stronie, jak również wielkim poświęceniem całej rodziny Stradowskich. Chciałam bardzo podziękować za tę tablicę upamiętniającą moją babcię i mojego wujka. Niech ta tablica nie pozwoli zapomnieć o tragedii, jak również skłania do refleksji. Chciałam bardzo podziękować przedstawicielom Instytutu Pileckiego, jak również panu burmistrzowi, panu staroście, pani dyrektor i pozostałym gościom. Dziękuję za tę piękną uroczystość. Myślę, że gdyby żyła moja mama i moja ciocia Matylda to byłaby niesamowita radość, że ktoś po tylu latach znalazł imiona ich mamy i własnego brata. Bardzo serdecznie państwu dziękuję - mówiła ze wzruszeniem wnuczka i siostrzenica upamiętnionych bohaterów.

Polacy pomagali
Obecny podczas uroczystości senator Krzysztof Słoń przypomniał, że Polacy pomagali narodowi żydowskiemu podczas okupacji, niejednokrotnie oddając za to własne życie.

- Do jakich barbarzyńskich i nieludzkich aktów dochodziło wtedy, kiedy człowieczeństwo okazywane do granic heroizmu przez jednych, przez innych było traktowane za nic. Niech dzisiaj stąd - z tego polskiego, świętokrzyskiego Chmielnika popłynie po raz kolejny na cały świat, wyraźny i zdecydowany głos: nie było polskich, a były niemieckie obozy zagłady w czasie II wojny światowej. Polacy nie mordowali Żydów, a tak jak Maria i Wacław Stradowscy - ratowali ich, oddając za nich życie - powiedział senator Krzysztof Słoń.

Z całą stanowczością w swoich przemówieniach, podkreślali to również starosta kielecki Mirosław Gębski, burmistrz Chmielnika Paweł Wójcik oraz świętokrzyski kurator oświaty Kazimierz Mądzik.

- Mordercami nie byli naziści, faszyści, czy hitlerowcy, bo nie było takiego narodu na mapie świata - to byli Niemcy. Mordercami nie byli też sowieci czy bolszewicy tylko Rosjanie. To oni mordowali Polaków, bo to byli Polacy żydowskiego pochodzenia. Polskie rodziny ratowały swoich braci, często płacąc za to najwyższą cenę - przyznał starosta kielecki Mirosław Gębski.

Tablicę pamięci w Chmielniku odsłoniły: dyrektor Instytutu Pileckiego Magdalena Gawin oraz wnuczka zamordowanej Marianny i siostrzenica Wacława, Anna Borkowska-Balus.

Program "Zawołani po imieniu" poświęcony jest osobom narodowości polskiej zamordowanym za pomoc Żydom w czasie okupacji niemieckiej. Pamięć o tych, którzy wykazali się heroizmem w obliczu niemieckiego terroru, jest pielęgnowana we wspomnieniach rodzin, często jednak historie te nie są znane ogółowi społeczeństwa. Program powstał z potrzeby zaznaczenia w przestrzeni publicznej miejsc związanych z pomordowanymi. Instytut Pileckiego podejmuje starania, aby te lokalne doświadczenia stały się częścią powszechnej świadomości historycznej. Mariannie i Wacławowi Stradowskim poświęcony został 28 kamień i tablica pamięci. Łącznie z bohaterami z Chmielnika zostały już "zawołane po imieniu" 64 osoby. Program jest objęty Patronatem Narodowym Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Andrzeja Dudy w Stulecie Odzyskania Niepodległości.

Dramatyczne historie Żydów z Chmielnika
Maria (Marianna) Stradowska z domu Piotrowska (urodzona 1900) wraz z trójką dzieci: Wacławem (urodzonym 1921), Matyldą (urodzoną 1924) i Kazimierą (urodzoną 1926) mieszkała w domu przy ulicy Szydłowskiej w Chmielniku. Owdowiała w 1926 roku i od tamtej pory samodzielnie utrzymywała rodzinę, prowadząc gospodarstwo rolne. W Chmielniku od wieków mieszkała społeczność żydowska – w międzywojniu stanowiła około 80 procent ogółu mieszkańców. Niemiecka napaść na Polskę w 1939 roku położyła kres żydowskiej obecności w mieście. Już w pierwszej połowie 1941 roku w mieście powstało getto, w którym umieszczono nie tylko chmielnickich Żydów, ale także zwiezionych z innych miast okupowanej Polski. Kilkanaście miesięcy później rozpoczęła się likwidacja getta, która ostatecznie zakończyła się w grudniu tego samego roku. Żydów zgromadzono na tak zwanym rynku bydlęcym, oddalonym od miasta o dwa kilometry. Niemcy na miejscu zamordowali około pięciuset Żydów, pozostałych przewieziono głównie do Treblinki.

Bestialskie morderstwo Żydów
Szokującą historię, która wydarzyła się w Chmielniku opowiedział doktor Wojciech Cedro z Instytut Pileckiego.

- Kiedy rozpoczęła się likwidacja chmielnickiego getta do rodziny Stradowskich przyszła z prośbą o pomoc grupa Żydów: dwaj bracia Pasternakowie oraz niezidentyfikowane z nazwiska małżeństwo z mniej więcej dziesięcioletnim dzieckiem. Maria i jej nastoletnie dzieci dali im schronienie we własnym domu i umieścili żydowskich lokatorów w pokoju, w którym wcześniej trzymali sprzęt rolniczy. 31 stycznia 1943 roku, późnym wieczorem – najprawdopodobniej wskutek donosu – do domu Stradowskich przyszli niemieccy żandarmi (między innymi Julian Świątek i Bernhard Kraus) - wyjaśnia Wojciech Cedro i dodaje, że drogę wskazał im jeden z mieszkańców Chmielnika. Na miejscu żandarmi odnaleźli kryjówkę i bestialsko zamordowali pięcioro Żydów. Zwłoki ofiar zostały zabrane i pochowane na cmentarzu żydowskim w Chmielniku.

Więcej o tej bolesnej historii przeczytasz tutaj:

Zobaczcie zdjęcia z uroczystości

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie