Za te zbrodnie nikt nie odpowie - a powinien!

Moją Kamionką 40 lat temu pływano kajakami. Dziś w miejscach, gdzie głęboko było po pas, wody jest po łydki. Kraj nad Wisłą powoli zmienia się w pustynię. Rozsądek mógłby wskazywać, że zaczniemy wodę szanować. Tymczasem tę, którą jeszcze mamy, trujemy na potęgę. Rok temu awaria przepompowni w Gdańsku - w ciągu trzech dni do Zatoki Gdańskiej wylało się prawie 200 tysięcy metrów sześciennych ścieków. Teraz przyszedł czas na Warszawę. Ot, awaria całkiem nowej oczyszczalni - w ciągu kilku dni ponad milion metrów sześciennych fekaliów trafiło do Królowej Rzek. Że jakieś tam ryby pozdychają, Kowalskiego guzik obchodzi. Będzie chciał zjeść, to sobie kupi mrożoną pangę w Biedronce. O co ten hałas? Mina mu zrzednie jak pomyśli, że razem z rodziną podczas wakacji na Helu będzie się taplał w tym, co warszawiacy i gdańszczanie spuszczają w swoich Świątyniach Dumania po porannej kawie. Ale co tu mówić o metropoliach - nie ma takiej wioski, nie ma takiej chatki, żeby syf nie leciał do rzek, za rogatki. Trochę mnie dziwi, że z Unii ciągniemy pieniądze na różne bajkolandie i festyny o zdrowiu, a nie na to, co nam do życia niezbędne - choćby porządne oczyszczalnie ścieków. Fakt, przepompownia nie wygląda tak ładnie, jak Centrum Bolka i Lolka, ale, na litość - nasi włodarze nie biorą pieniędzy za przecinanie wstęg! Gdyby w szpitalu nagle prądu zabrakło i aparatura wysiadła, dzielni prokuratorzy z werwą wzięliby się do dzieła. Jak pada oczyszczalnia - po prostu robi się „awaryjny zrzut” i po sprawie. I jak wskazuje doświadczenie, nikt za to nie odpowie. A to zbrodnia. Nie tylko na ptaszkach i rybkach, ale na każdym z nas. Pora to zrozumieć!

Rekordowe polskie budynki. Co o nich wiesz?

Zmiany klimatyczne - czarne scenariusze	Z którą partią ci po drodze? Quiz
Tu mieszka się najlepiej - ranking jakości życia	Co wiesz o grillowaniu? Quiz