Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zamieszanie wokół wizyty prezydenta Komorowskiego w Kielcach. Urzędnicy wyrywali sobie "głowę państwa"?

Paweł WIĘCEK
Dawid Łukasik
Władze miasta mówią, że od kilku miesięcy zabiegały o prawo bycia gospodarzem wizyty "głowy państwa". Jednak zaszczytu tego dostąpił Świętokrzyski Urząd Wojewódzki. - Ktoś musiał coś nagadać - twierdzi prezydent Kielc Wojciech Lubawski.

Bronisław Komorowski przyjeżdża do województwa w sobotę, 30 czerwca. Zacznie od Kielc. Jak wcześniej informowaliśmy, program wizyty głowy państwa zakładał osobiste spotkanie z Wojciechem Lubawskim w ratuszu, a potem przemarsz "Sienkiewką" na ulicę Zamkową do Wzgórza Zamkowego, nowej miejskiej placówki. W poniedziałek do redakcji "Echa Dnia" pracownica tej instytucji przesłała e-maila dotyczącego akredytacji dla dziennikarzy na obsługę wydarzenia.

Tymczasem w środę na stronach internetowych Świętokrzyskiego Urzędu Wojewódzkiego pojawił się komunikat prasowy o wizycie prezydenta Komorowskiego w Kielcach, a w nim dwie informacje: że głowa państwa spotka się z przedstawicielami kieleckiej społeczności w Muzeum Narodowym na Placu Zamkowym 1 oraz że za akredytacje odpowiada Agata Wojda, rzecznik prasowy wojewody. O Wzgórzu Zamkowym ani słowa.

W PONIEDZIAŁEK ODWOŁALI

O co w tym wszystkim chodzi? - Pan prezydent miał nas odwiedzić, ale z tego, co mi wiadomo, nie odwiedzi. Czemu, nie wiem. W poniedziałek z Kancelarii Prezydenta przyszła wiadomość, że do nas nie przyjedzie, choć jeszcze we wtorek Biuro Ochrony Rządu pytało, czemu nie odzywamy się w sprawie cateringu. Potem sprawa umarła - mówi Janusz Knap, dyrektor Wzgórza Zamkowego.

To on od kilku miesięcy zabiegał o przyjazd Bronisława Komorowskiego na uroczystość inauguracji działalności placówki, która odbyła się 21 czerwca. Wystosował w tej sprawie zaproszenie, co potwierdza Wojciech Lubawski.

- Chcieliśmy, żeby pan prezydent był obecny w dniu otwarcia, ale mówił, że nie może. Powiedział, że przyjedzie 30 czerwca. Miałem odebrać go z lotniska i opiekować się, ale oznajmiono nam, że się zmieniło i nie jesteśmy gospodarzami - opowiada prezydent Kielc.

NADINTERPRETACJA

Agata Wojda twierdzi, że na początku ustalania programu przyjazdu głowy państwa do Kielc brano pod uwagę różne warianty, ale wizyty we Wzgórzu Zamkowym nigdy nie potwierdzono. Dziwi się, iż pracownicy tej instytucji wysyłali e-maile do dziennikarzy odnośnie obsługi medialnej.

- Nie rozumiem, co to za inicjatywa. Komunikat o akredytacji wysyła Kancelaria Prezydenta po uzgodnieniach z osobami odpowiedzialnymi. W Kielcach taką osoba jestem ja - mówi. Jak więc do tego doszło? - Nie wiem, co nie zagrało. Może wzgórze coś nadinterpretowało… - ocenia.

PODŁOŻE POLITYCZNE?

Wojciech Lubawski przyznaje, że nie umie tej sytuacji zinterpretować. Nie wyklucza jednak tak zwanego podłoża politycznego decyzji. - Ktoś musiał coś nagadać. A prezydent powinien być dla wszystkich, a nie dla jednej formacji - podkreśla.

Posłanka Marzena Okła-Drewnowicz, szefowa Platformy Obywatelskiej w Świętokrzyskiem, która czuwała nad organizacją przyjazdu Bronisława Komorowskiego do regionu, zaprzecza. - Nie ma sensu tego komentować. Wszyscy ją jednakowo traktowani. Zaprosiliśmy parlamentarzystów wszystkich partii i samorządowców bez względu na szyld. To problem samego pana prezydenta Lubawskiego, który chciałby, żeby pan prezydent Komorowski przyjechał tylko dla niego - twierdzi posłanka Okła-Drewnowicz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie