(fot. D. Łukasik)
Padlina leży w obejściu pod płotem od niedzieli. Praca tysięcy robaków i słońca przyspiesza jej rozkład. Smród jest nie do opisania. Pani Lucyna nic nie robiła, bo nie wiedziała, kogo zawiadomić, że zwierzę padło. Sąsiedzi nie kwapili się z pomocą. Pomogło "Echo Dnia".
Okoliczni mieszkańcy kieleckiej części Cedzyny przez kilka dni znosili odór. Dopiero wczoraj młody człowiek zawiadomił nas o śmierdzącym problemie. Pojechaliśmy na miejsce.
NAZYWAŁAM JĄ BAŚKA
Pani Lucyna wpuściła nas na swoją posesję. Udało nam się namówić ją na rozmowę. - Kupiłam klacz w 1990 roku. Tyle lat była ze mną. Nazywałam ją Baśka. Zostały po niej dwa konie - opowiadała ze smutkiem w głosie.
Wiosną kobyła zapadła na jakąś chorobę. Pani Lucyna wezwała weterynarza. - Mówił, że uderzyła bateria płuca. Baśka schudła, ale potem lepiej się poczuła i nagle buch. Padła z soboty na niedzielę. Tam, gdzie teraz leży, zdechła - mówiła kobieta.
Załamana nie wiedziała, co począć z padliną. - Syna nie ma, a na niego jest paszport klaczy. Okna pozamykałam. Źle się czuję. Siedzę i myślę, co z tym zrobić. Nie mam pieniędzy, by zapłacić za wywóz firmie. Może jak by na raty rozłożyli...? - ociera łzy ręką. Na pytanie, czy któryś z sąsiadów zainteresował się, co tak śmierdzi, co się stało, czy trzeba pomóc - w odpowiedzi kiwa przecząco głową
MAJĄ 48 GODZIN
Aby skończyć udrękę kobiety i mieszkańców, "Echo Dnia" niezwłocznie skontaktowało się z Wydziałem Ochrony Środowiska kieleckiego ratusza. Andrzej Grudziecki, kierownik referatu ochrony przyrody, powiadomił o sprawie Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Kielcach.
Jarosław Sułek, zastępca powiatowego lekarza weterynarii, potwierdził przyjęcie zgłoszenia. - Skontaktuję się z właścicielką i zapytam o szczegóły. Jeszcze dziś powiadomimy o tym firmę utylizacyjną, która zabierze padlinę. Firma ma na to 48 godzin - zapewnił Sułek. Dodał, że usługa wiąże się z odpłatnością, choć nie podał żadnych konkretnych kwot. - Opłata jest mniejsza, jeżeli właściciel jest zarejestrowany jako rolnik - podkreślił.
Po południu zadzwoniliśmy do pani Lucyny. Okazało się, że już rozmawiała ze służbami weterynaryjnymi. - Firma ma przyjechać w piątek - powiedziała.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?