Zlot zabytkowych pojazdów w Broninie koło Buska Zdroju. Były prawdziwe perełki [ZDJĘCIA]

Faktycznie pojazdy na placu przed zalewem mogły zadziwić kolorem, kształtem, tym bardziej, że niektóre były wykonane od podstaw.

- Samochód Markon skonstruowałem według autorskiego pomysłu – mówił Marek Krzysztof. - Jego nazwa pochodzi od mojego imienia i nazwiska. Samochód rozwija prędkość do 120 km na godzinę i przejechałem nim wzdłuż i wszerz całą Polskę. Byliśmy nim razem z żoną Dorotką na kilkudziesięciu zlotach w całym kraju i zawsze jesteśmy oblegani przez fanów takich pojazdów. Z kolei moje drugie auto o nazwie Piagio też ma wiele zalet, w środku można w nim spokojnie przenocować, a zarejestrowany jest jako fabryczny motor, dobudowałem tylko plandekę.

Zadowolony ze swojego dzieła, Citroena pochodzącego z 1936 roku był też Zbigniew Wach. – Odkupiłem go z salonu w Tarnowie, sam wyremontowałem silnik, karoserię i pomalowałem na czerwony kolor – opowiadał. - Citroeny w tamtych latach przeważnie były czarne, jeździło nim gestapo i policja, więc ten wywołuje spore poruszenie. Chętnie jest wynajmowany na śluby, a na zlotach zwykle bywa oblegany.

Spore zainteresowanie wzbudziło auto o nazwie „President”, jedyne takie na świecie, jak twierdził jego właściciel Stanisław Kozioł. – Powstało na bazie powozu z Wiednia - tłumaczył.
Swoją małą radość odczuwał najmłodszy uczestnik wyścigów samochodowych ,4-letni Maciuś Budzyński, a jego babcia Wanda wprost pękała z dumy, że ma takiego zdolnego wnuczka rajdowca.

Na zlocie nie zabrakło też syrenek i wielu zabytkowych motocykli.

Jak dobrze znasz kuchnię polską?

Jak długo przechowywać produkty w lodówce?	Warsztaty z MasterChefaem
Czy wiesz co zamówić w smażalni ryb?	Wegetarianizm, weganizm, frutarianizm...