FC Porto Sofarma - PGE VIVE Kielce 33:30 (15:12)
PGE VIVE: Wolff (1-60 min, 7/38 = 18 %), Kornecki (na jednego karnego, 0/1 = 0 %) - Jurkiewicz 3, Fernandez – Kulesz 2, Pehlivan 1 – Karacić 4 (2) – A. Dujszebajew 6, Lijewski – Janc 7 (1), Moryto 3 – Karaliok 2, Guillo, Aginagalde 2. Trener: Talant Dujszebajew.
FC Porto Sofarma: Quintana (1-60 min , 14/41 = 34 %), Bauer (na jednego karnego, 0/1 = 0 %), – Branquinho 1, Fernandes – Gomes, Blanco 2, Magalhaes 1 – Silva 1, Martins 2 – Mbangue 3, Hernandez 5 – Areia 7 (4) – Alvarez 4, Borges 3, Salina 4. Trener: Magnus Andersson.
Karne. FC Porto Sofarma: 4/5 (Wolff obronił rzut Areii). PGE VIVE: 3/9 (Quintana obronił po dwa rzuty Karacicia i Moryto oraz jeden Janca, Aginagalde nie trafił w bramkę).
Kary. FC Porto Sofarma: 10 minut (Alvarez 4, Borges, Magalhaes, Gomes po 2). PGE VIVE: 4 minuty (Aginagalde, Jurkiewicz po 2).
Sędziowali: Michal Badura, Jaroslav Ondogrecula (Słowacja).
Widzów: 2000.
Przebieg: 0:2, 4:2 (‘10), 4:5 (‘16), 6:5, 6:6, 8:6, 8:7, 9:7, 9:9 (‘24), 10:9, 10:10, 11:10, 11:11, 14:11 (‘29), 14:12, 15:12 – 16:12, 16:13, 17:13, 17:14, 18:14, 18:16, 20:16, 20:17, 21:17, 21:17, 21:18, 22:18, 22:19, 23:19, 23:21, 24:21, 24:22, 25:22, 25:24 (‘48), 26:24, 26:25 (‘50), 30:25 (‘55), 30:26, 31:26, 31:27, 31:28, 32:28, 32:30 (‘58), 33:30.
Pierwsza porażka PGE VIVE w obecnej edycji Ligi Mistrzów i w tym sezonie. Również pierwsza przegrana w czteromeczowej historii spotkań z FC Porto. Główne powody – tym razem licha jak nieszczęście gra defensywy i fatalna skuteczność przy rzutach karnych.
Kielczanie mieli spore problemy w podróży, mgła zatrzymała ich na lotnisku w Krakowie, przez co spóźnili się na samolot, który miał ich zawieźć z Monachium do Porto. Ekipa poleciała do Genewy i dopiero stamtąd do Portugalii, w efekcie podróż zajęła aż 14 godzin.
- Porto to drużyna niebezpieczna, wygrała u siebie z Mieszkowem Brześć, powalczyła 50 minut na wyjeździe z Vardarem Skopje – przestrzegał trener mistrzów Polski, Talant Dujszebajew. Pierwsza połowa sobotniego meczu potwierdziła te słowa. Kielczanie mieli potężne problemy. Pierwszy dotyczył ataku. Gospodarze grali dość twardo w obronie i nasi zawodnicy z trudem dochodzili do pozycji rzutowych. Bardzo dobrze bronił też Alfredo Quintana, który w tej części gry miał 40-procentową skuteczność. Jedynym zawodnikiem, który nie miał z nim większych problemów i wykazywał największą aktywność w ataku był Alex Dujszebajew.
Dramatycznie wyglądała natomiast skuteczność Żółto-Biało-Niebieskich przy rzutach karnych – piłka trafiła do siatki dopiero za ...piątą próbą! Niezbyt dobrze spisywała się także nasza defensywa, grająca w ustawieniu 5-1. Jej środek ogrywany był szczególnie z pozycji prawego rozgrywającego – zawodnicy Porto grający w tym pasie działań zdobyli w pierwszej połowie sześć bramek.
W efekcie goście prowadzili tylko 2:0 na początku spotkania. Mistrzowie Portugalii odpowiedzieli czterema golami i nasz zespół do przerwy już tylko doprowadzał do remisu. Ostatni raz w 26 minucie, kiedy było 11:11 po trafieniu Doruka Pehlivana. Końcówka w wykonaniu kielczan znów nieskuteczna, wprawdzie nareszcie udało się wykorzystać karnego (Blaż Janc), ale to był jedyny gol naszego zespołu w tym okresie.
Talant Dujszebajew po meczu w Porto: Może za bardzo wierzyłem w Andiego Wolffa...
Na początku drugiej połowy Janc wprawdzie pomylił się z siódmego metra, jednak w tej części gry nasz zespół poprawił ogólną skuteczność. Ale nie poprawił obrony. Nasza defensywa grała wręcz słabiej, niż w otwierającej połowie. Problem był przede wszystkim w jej centralnej strefie i dotyczył obrotowych, którzy niesamowicie kaleczyli nasz zespół. Zdobyli w drugich 30 minutach aż 9 bramek – tylko o jedną mniej, niż obrotowi PGE VIVE w pierwszej połowie meczu z Motorem Zaporoże tydzień temu.
Przez to przewaga gospodarzy bardzo długo utrzymywała się na poziomie trzech, czterech bramek. FC Porto prawie nie popełniało strat w ataku (w całym meczu tylko 9 błędów, większość w końcówce), od czasu do czasu potrafił je tylko powstrzymać Andreas Wolff.
Nadzieja pojawiła się, gdy gospodarze jednak kilka razy w krótkim czasie się pomylili. W 48 minucie, po kontrataku, Alex Dujszebajew doprowadził do kontaktu (25:24). To samo zrobił dwie minuty później z karnego Igor Karacić (26:25).
Doruk Pehlivan po meczu w Porto: Robiliśmy błędy i w obronie, i w ataku...
Kolejne pięć minut nasza drużyna rozegrała jednak fatalnie. Znów zmorą była nieskuteczność (między innymi szósty zmarnowany karny), a miejscowi, wycofując do każdej akcji bramkarza i grając w polu siedmiu na sześciu, zdobywali kolejne bramki. W 55 minucie wygrywali już 30:25.
Kielczanie poderwali się jeszcze raz. 100 sekund przed końcem Arkadiusz Moryto doprowadził do wyniku 32:30, a za chwilę Porto zgubiło piłkę. Niestety, Karacić podał ją prosto w ręce rywala i Daymaro Salina, trafiając do pustej bramki na 33:30, rozstrzygnął losy wygranej.
WAKACJE PIŁKARZY RĘCZNYCH PGE VIVE KIELCE: PIĘKNE KOBIETY, SURFING, WESELA… [zdjęcia]
POLECAMY RÓWNIEŻ:
POLUB NAS NA FACEBOOKU. NAJWIĘCEJ INFORMACJI O ŚWIĘTOKRZYSKIEJ PIŁCE RĘCZNEJ NA:
POLUB NAS NA FACEBOOKU. NAJWIĘCEJ INFORMACJI O ŚWIĘTOKRZYSKIM sporcie NA:
Autor jest również na Twitterze Follow@Pawel_Kotwica |
Obserwuj Handball Echo na Twitterze Follow@Handball_Echo |
Obserwuj Sport Echo Dnia na Twitterze Follow@Sport_Echo_Dnia |
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?