Znaleźli tymczasowy dom w Sielpi, słynnej świętokrzyskiej Ibizie. Jest tu najwięcej uchodźców z Ukrainy w regionie, aż 900! Jak żyją?

Ośrodki wypoczynkowe w Sielpi, słynnej świętokrzyskiej Ibizie, miejscu gdzie latem przyjeżdżają na wypoczynek tysiące ludzi obecnie dają schronienia około 900 uchodźcom z Ukrainy! To największe skupisko uchodźców w jednym miejscu w całym regionie.

- Uciekłam z Charkowa przed bombardowaniem razem z moją mamą i siostrą. W Ukrainie został mój 20-letni syn, który razem z innymi żołnierzami walczy o nasz kraj. Bardzo się o niego boję, bo w Ukrainie jest niebezpiecznie. Codziennie dzwonimy do siebie, żeby sprawdzić, co się dzieje, ale on nie może mi zdradzać żadnych szczegółów. Nie wiem gdzie dokładnie jest, co robi. Jest bardzo dzielny i podobnie, jak inni nasi żołnierze, mówi, że będzie walczył do końca, aby pokonać Rosjan. Wiem że tak musi być, chociaż serce mi krwawi – mówi 39-letnia Julia, która do Sielpi, do ośrodka Kuźnica dotarła przed kilkunastoma dniami.

- Nie wiemy co będzie z nami dalej, gdzie pojedziemy. Nie mamy w Polsce rodziny. Nie mamy przy sobie nic oprócz tego, co wzięłyśmy, uciekając z domu z Żytomierza. Jesteśmy wszyscy bardzo wdzięczni Polakom, że przyjęli nas do siebie. Mamy tu bardzo dobre warunki i opiekę. Dziękujemy za to – mówi 50-letnia Olga, która do Polski przyjechała z synową i wnuczkami.

W ośrodku wypoczynkowym Kuźnica uchodźcy z Ukrainy otoczeni zostali kompleksową opieką. Zadbano także o dzieci, dla których przygotowano zabawki, sprzęt sportowy. Jak mówią uchodźcy, są wręcz rozpieszczani przez Polaków, a tego nie oczekują. Dlatego jak mogą angażują się w wiele prac, jak sprzątanie, gotowanie, utrzymywanie czystości w ośrodku. Widać, że chcą mieć zajęcie i nie myśleć bez przerwy o wojnie.

Bardzo martwi ich wszystkich dalszy los. Chcieliby wrócić do swojego kraju, ale prawdopodobnie jeszcze długo nie będzie to możliwe. Nie orientują się, jak długo mogą zostać w Sielpi, ani jak dalej potoczy się ich życie.

- Jednak nie płaczemy, musimy być dzielne i wspierać naszych mężczyzn – mówi Julia.

Około 360 kobiet i dziećmi mieszka w ośrodku Łucznik w Sielpi. Są tutaj od 5 marca.

- Początkowo około 50 osób dziennie wyjeżdżało z Sielpi w dalszą drogę, do innych miast, na zachód. Teraz zostali ci, którzy nie maja znajomych w dużych miastach czy za granicą. Nie mają poza ojczyzna nikogo, więc zostają tu z myślą, że na dłużej, ale tak naprawdę w tej chwili nie wiadomo, jak długo tu będą przebywać. My już zżyliśmy się z tymi ludźmi, a oni z nami. Okoliczne społeczeństwo pomaga Ukraińcom we wszystkim. Jest wspaniałe – mówi Grzegorz Ciura, właściciel Ośrodka Wypoczynkowego Łucznik, który przyjął pod swój dach setki Ukraińców i jak dotąd pokrywa ogromne koszty ich pobytu.

Jak informuje, wszystkie potrzebne uchodźcom do życia rzeczy, produkty przywieźli do ośrodka mieszkańcy z tej okolicy. W pomoc angażują się dzieci ze szkół, wolontariusze, lekarze. W ośrodku działa mini przedszkole, szkoła, ponieważ wśród uchodźców są nauczyciele. Ośrodek odwiedzili animatorzy z przedszkola, psycholodzy, szykuje się też koncert muzyczny.

Zobaczcie galerię zdjęć z pobytu uchodźców z Ukrainy w Sielpi