Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Znany raper uczy języka polskiego w kieleckim liceum

Iwona Rojek
Kielecki raper Mateusz Pustuła o ciekawym pseudonimie „Rover” jest najprawdopodobniej jedynym rapującym nauczycielem języka polskiego w naszym kraju. Nagrywa płyty, ma mnóstwo zainteresowań i oprócz tego pomaga wychowywać Milenie ich syna, dwuletniego Tymoteusza. Wszystko znakomicie mu wychodzi.

31-letni Mateusz, z zawodu polonista pracuje w III Liceum Ogólnokształcącym z Oddziałami Integracyjnymi imienia Cypriana Kamila Norwida w Kielcach. Jest osobą niezwykle utalentowaną. - Kontynuuję naukę na studiach doktoranckich z zakresu literaturoznawstwa – mówi.

– Interesuję się nie tylko muzyką, ale też fotografią. Nagrałem dwie studyjne płyty, występowałem na ponad 100 koncertach w Polsce i za granicą. Fotografia natomiast pozwoliła mi wygrywać mniejsze i większe konkursy oraz wziąć udział w tworzeniu filmu dokumentalnego o największym osiedlu romskim w Europie. „Projekt Lunik”, został nagrodzony między innymi Grand Video Awards.

Na pytanie dlaczego zainteresował się rapem, niezwykle sympatyczny i otwarty Mateusz Pustuła odpowiada, że szeroko rozumiana kultura Hip-Hop była przede wszystkim obecna w okresie jego dorastania.

- Rap dał mi sposobność wyrażenia siebie – przyznaje. – Środowisko, w którym się wychowywałem w jakiś sposób ukształtowało moje zainteresowanie tego rodzaju muzyką. A mój pseudonim „Rover” wziął się z tego, że na pierwszej otrzymanej kasecie „rapowej” dostałem dedykację od kolegi Adriana, który tak mnie nazwał, dokładnie to brzmiało „Od Adriana dla Rovera”. I przyjęło się. Nie odżegnuje się od tego, że hip-hop jest ważny. – To kilometry w drodze, tysiące poznanych ludzi i najpiękniejsza dotychczas przygoda mojego życia – tak myśli. - Chyba tylko ojcostwo sprawia mi większą frajdę Wychowywanie małego człowieczka to wielki kosmos. Na niego przesuwa się punkt ciężkości ze wszystkiego. Zapytany czy myśli o światowej karierze dowcipnie odpowiada, że język polski w swoim brzmieniu nie posiada potencjału światowego. Chyba, że myśli się o Chinach i disco-polo.

Opowiada, że o pracy w szkole zadecydował zwykły przypadek, jedna rozmowa. – Wspomniałem, że chciałbym spróbować „uczyć” i taka szansę otrzymałem. - Póki co, nauczycielem jestem od czterech lat i sprawia mi to dużo radości – stwierdza. – Wcześniej pracowałem między innymi jako redaktor w wydawnictwie Grupa Edukacyjna SA. Obecnie pracuję również jako specjalista do spraw Social Mediów w międzynarodowej firmie wędkarskiej.

Młody kielczanin o szerokich horyzontach zdradza, że przez innych nauczycieli w Norwidzie jest traktowany bardzo życzliwie, serdecznie. – Spotkałem się z pomocą z ich strony- podkreśla. Nie chce sam siebie oceniać czy jest dobrym nauczycielem, ale nie zaprzecza, że jest lubiany i niektórzy za jego sprawą mają o wiele lepsze oceny i podejście do szkoły, niż kiedyś.

- Osobiście uważam, że nauka jest przywilejem, a nie koniecznością – mówi „Rover”. - W związku z tym ma sprawiać radość, a nie kojarzyć się z represjami, chorą atmosferą presji. - Przychodząc na zajęcia masz możliwość dowiedzenia się czegoś nowego, porozmawiania o tym co Cię zainteresuje- wyjaśnia swój sposób patrzenia na pracę. - Literatura jest odpowiedzią na wiele nurtujących nas pytań. Ktoś może skorzystać z tego, ktoś inny nie zechce. Pytany, czy z racji tego, że uprawia lubianą przez młodych ludzi muzykę, jest dla nich autorytetem uważa, że bycie kimś istotnym to nie jest kwestia muzyki. - Trzeba być przede wszystkim partnerem do rozmowy – mówi.

- Nie nazwę się nigdy autorytetem. Fundament relacji buduje się po prostu na wyjściu z konwencji wszystkowiedzącego, surowego belfra. Oczywiście do pewnych granic. Uczniowie są sprytni i nie można się stać dla nich kolegą. Partnerem tak, kolegą nie.

W czasie naszej rozmowy Mateusz opiekował się synem. Milena, z którą jest od siedmiu lat miała inne zajęcia. Jest dla niej partnerem we wszystkim i uważa, że różne rzeczy można w życiu pogodzić. Rok temu mieszkali razem w wiosce Romów i dziecko w niczym nie przeszkadzało. Na koniec rozmowy pytamy jakiej muzyki Mateusz najczęściej słucha.

– Muzyki Preisnera, Stańko, Ludovico Einaudi – dla spokoju ducha – wylicza. – Bardzo interesuje mnie też polska, amerykańska czy francuska scena rapowa.

Muzyka nie ma granic. Żyjemy w czasach postmodernizmu, w którym gatunki muzyczne się mieszają. Rap korzysta z elementów popu i odwrotnie. W efekcie jakakolwiek klasyfikacja pozostaje wyrazem konserwatywnej nadgorliwości. Wszystkim rządzą gusta i interpretacyjna dowolność.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na echodnia.eu Echo Dnia Świętokrzyskie