Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Premiera na bosaka

HANNA CIEPIELA
Trzeba przeczekać aż przejedzie pociąg. Przejść przez tory. Przebrnąć przez błotnistą drogę. Wspiąć się po wysokich schodach. I jest się w Stolarni. Nowej siedzibie gorzowskiego Teatru Kreatury.

Teatr Kreatur skończył dziesięć lat. Przez ten czas przygotował ponad dwadzieścia premier. Dużo z Gombrowicza. Trochę z Witkacego, Szekspira, Hrabala, Brzechwy, Mrożka i współczesnych, mniej znanych pisarzy. Początkowo teatr nosił nazwę Truskaweczki. Na festiwalach nazwa bardzo się podobała. Ale w rodzinnym mieście przyciągała na spektakle matki z małymi dziećmi. Dlatego Truskaweczki stały się Kreaturami.
Przez zespół przewinęło się kilkudziesięciu ludzi. Niektórzy do dziś w nim występują. Inni powyjeżdżali na studia. Pozakładali rodziny. I teraz jako zaprzyjaźnieni widzowie oklaskują spektakle Kreatur.
Od początku szefem grupy i reżyserem wszelkich przedsięwzięć był Przemysław Wiśniewski.
- Wcześniej jako dzieciak dużo grałem w piłkę - wspomina. - Rodzina chcąc odmienić nieco moje zainteresowania zapisała mnie na zajęcia teatralne do domu kultury. Porzuciłem więc piłkę dla teatru. Po trzech latach zajęć z Elżbietą Kuczyńską, postanowiłem się usamodzielnić. Wspólnie z kolegą Adamem Nowojczykiem, obecnie aktorem Teatru Starego, przygotowaliśmy spektakl poetycki ,,Nigdy normalnie’’. I tak się zaczęły Truskaweczki.
Gorzowski nieprofesjonalny teatr bardzo szybko przeciągnął na swoją stronę widzów i krytyków. Za swą żywiołowość, dynamikę, poczucie humoru, radość grania i sceniczny luz. Jednym z aktorów, który wydaje się nigdy nie mieć tremy jest Ignacy Żytkowski, związany z Kreaturami od czterech lat.

Premiera na bosaka

- To tylko pozory, przed wejściem na scenę denerwuję się strasznie - zapewnia. - Nogi mi się uginają, żołądek ściska. Aby się skoncentrować myślę o Małyszu i staram się z niego brać przykład...
Właśnie z powodu tremy, pośpiechu i roztargnienia podczas jednej z premier ( ,,Elżbiety Bam’’) Ignacy zapomniał o butach.
- Razem z Konradem Stalą graliśmy wtedy policjantów - wspomina. - Konard dla równowagi też musiał zdjąć buty. Zgodnie ze scenariuszem przeciągnąłem go po scenie i poranił sobie palce. Ale jakoś mi wybaczył. Zresztą od jakiegoś czasu mam w teatrze ksywę Jonasz, bo zawsze narozrabiam i coś popsuję. Statyw Przemkowi połamałem, rower mu uszkodziłem. Mam talencik.

Wachlarz z krzesła

- Im więcej się gra, tym więcej zdarza się wpadek - sumuje Przemek Wiśniewski.- Ale jedna z najśmieszniejszych towarzyszyła ,,Pamiętnikowi z bankietu’’. Konrad jako narrator miał wskoczyć na krzesło. Skoczył tak, że je połamał. Potem z kawałka krzesła szybko zrobił wachlarz. Publiczność świetnie się bawiła. A po spektaklu jeden z kolegów powiedział Konradowi: gdybyś połamał stół, to pewnie zrobiłbyś z niego kajak...
Na urodzinowej imprezie z okazji dziesięciolecia Kreatur też nie obyło się bez improwizacji i niespodzianek. Po pierwsze zabrakło krzeseł. Planowano, że na ,,Bar Świat’’, pierwszą premierę w nowej siedzibie teatru - Stolarni - przyjdzie około stu widzów, a przyszło trzy razy więcej. Widzowie zasiedli więc na scenie, na skrzynkach po napojach, stanowiących element dekoracji (jedna ze skrzynek pękła z trzaskiem pod którymś z widzów).
- Nie wiedzieliśmy też, że za bramą ludzie zaparkują samochody - śmieje się Przemek.- I dlatego na jeden z samochodów najechał ksiądz na rowerze, bohater naszego spektaklu.

Radny grabarzem

W premierowym spektaklu ,,Bar Świat’’, który otworzył trzydniowe jubileuszowe świętowanie, obok aktorów wystąpili przyjaciele zespołu. Dziennikarkę zagrała telewizyjna dziennikarka Anna Klimczewska, a w jednego z grabarzy z wdziękiem wcielił się radny Józef Teofil Finster.
W scenariuszu opartym na opowiadaniu Bohumila Hrabala znalazło się kilka nowych scen ilustrujących aktualne wydarzenie w kraju. Były więc ,,skórki’’ dla zakładu pogrzebowego. Był też ksiądz nie do końca skupiony na sprawach ducha.
Scenariusz napisali: P. Wiśniewski i Agata Pruska, studentka filologii rosyjskiej Uniwersytetu Gdańskiego, współpracująca z ,,Głosem Wybrzeża’’. - Dawniej cieszyła nas sama forma, teraz coraz bardziej zależy nam na tym, co gramy - mówi P. Wiśniewski. - Chcemy robić teatr jak najbardziej autorski. Obecnie przymierzamy się do ,,Śfinstera’’, czyli spektaklu opowiadającego o dziejach gorzowskiej rzeźby. Planujemy też przedstawienie oparte na przedwojennym historiach kryminalnych, opisanych przez stare gazety.

Centrum niezależnych artystów

Stolarnia przy Teatralnej 32 użyczona dla teatru przez miasto, to jeszcze straszna rudera. Prawie każdy kąt domaga się remontu. Z sufitu lecą wióry.
Mimo tych spartańskich warunków rodzi się tu nowe gorzowskie centrum niezależnego ruchu artystycznego, z którym wielu młodych twórców i odbiorców sztuki wiąże duże nadzieje. Już w kwietniu zaczną tu funkcjonować dwie pracownie: fotograficzna Sławomira Sajkowskiego i plastyczna Roberta Piotrowskiego (tegorocznego stypendysty miasta). Tutaj też mają się odbywać pokazy filmów, zrobionych przez gorzowskich licealistów.
Przy sprzątaniu Stolarni jedna z aktorek znalazła pieniądze, prawie trzysta złotych. Miejsce zapowiada się więc na szczęśliwe...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska