Żeby było uczciwie

To było, jak mówił wczoraj Marcinkiewicz, jego pożegnanie z Gorzowem. Na konferencji prasowej poinformował, że w poniedziałek zostanie pełniącym obowiązki prezydenta Warszawy. - Z zamiarem kandydowania na to stanowisko w wyborach samorządowych. Jako premier zdobyłem doświadczenie i chcę je wykorzystać, by zmienić stolicę - oznajmił. Porażki w wyborach nawet nie bierze pod uwagę, bo ,,idzie po zwycięstwo’’.

Żeby było uczciwie

Przyznał, że prawnicy proponują różne kruczki, żeby jako komisarz zatrzymał mandat poselski. Ale tego nie zrobi.
- Rezygnacja z mandatu będzie uczciwa wobec Warszawy - stwierdził. Przypomniał, że już gdy był premierem, jego posłowanie miało ograniczony wymiar. Ale udało się m.in. przyspieszyć budowę S3 i pozyskać na nią więcej pieniędzy oraz zapewnić lepszy rozwój strefy ekonomicznej.
Czy przeprowadzi się do stolicy? - Dziś wracam do Warszawy, z rodziną. Trudno sobie wyobrazić, by prezydent nie mieszkał w swoim mieście. Co będzie dalej, zobaczymy. Ja już z częścią rodziny mieszkam w stolicy od lat - odpowiedział ,,GL’’. Przyznał, że skoro będzie prezydentem, kierowaniem partią w regionie musi zająć się ktoś inny. Wskazał wiceprezesa Marka Asta i sekretarza Marka Surmacza.
- Jestem przekonany, że sobie poradzą, a wybory wojewódzkie przyniosą nowe rozstrzygnięcia - stwierdził. Te planowane są na przełomie roku.

Dwie miłości

Były premier raz jeszcze dziękował Lubuszanom i gorzowianom za życzliwość. - To była siła, która wspierała mnie przez dziewięć miesięcy - powiedział. Przekonywał, że od 14 lat dzieli życie między Gorzowem a Warszawą: - W Gorzowie są moje korzenie, ale przez te lata pokochałem także Warszawę. Widocznie miłości można dzielić. Potrafię to zrobić w stosunku do Gorzowa i miejsca, do którego zmierzam - do Warszawy.
Z mieszkańcami miasta K. Marcinkiewicz planuje pożegnać się za dwa tygodnie, na turnieju siatkarskim w Nierzymiu.