Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto zatkane jest przez samochody

Artur Matyszczyk
Równie trudna, a może nawet jeszcze gorsza - co potwierdzają opinie policjantów - jest sytuacja w centrum miasta. M.in. dlatego w tym roku poszerzono strefę płatnego parkowania o ul. Lipową i Akacjową.
Równie trudna, a może nawet jeszcze gorsza - co potwierdzają opinie policjantów - jest sytuacja w centrum miasta. M.in. dlatego w tym roku poszerzono strefę płatnego parkowania o ul. Lipową i Akacjową. fot. Krzysztof Kubasiewicz
Mieszkańcy wpadają w furię, prezesi spółdzielni tłumaczą się brakiem gruntów a urzędnicy, że... robią co mogą. A miasto się dusi.

Bo parkingów przy obecnej liczbie aut jest o wiele za mało.

Środa, powoli mija popołudnie. Leje jak z cebra. Antoni Kaszczyński z ul. Łużyckiej skręca w Sucharskiego. Jak zwykle robi to bardzo uważnie. Bo nie dość, że jezdnia jest wąska, to jeszcze po obu stronach zablokowana stojącymi autami. Mężczyzna już wie, że pod jego blokiem przy ul. Okulickiego aut będzie jeszcze więcej. Dlatego na chwilę przystaje.

Znalazł miejsce, a raczej lukę

Przez zamoknięte szyby wypatruje wolnego miejsca, na którym mógłby zaparkować. Na darmo. Biały opel znów rusza. Żółwie tempo. Na chwilę przystaje. Rusza. Krąży kilka minut. Wreszcie jest. Pan Antoni znalazł lukę na osiedlowym postoju. Lukę, bo nawet ciężko tę szczelinę nazwać wolnym miejscem. Ale, że jest kierowcą z doświadczeniem, zmieścił się. Na styk. Problem teraz, jak wysiąść. Wreszcie udaje się wydostać. Z miną daleką od zadowolenia.

- Panie, dobrze, że jest dopiero po 16.00. Gdybym przyjechał dwie, może trzy godziny później, parkowałbym na innym osiedlu. O ile tam znalazłbym miejsce - macha ręką Kaszczyński, zagadnięty przez nas o sytuację parkingową na osiedlu. - Jest tragicznie. Bo mieszkam tu kupę lat. I nie pamiętam, żeby choć jedno nowe miejsce powstało - dorzuca Kaszczyński.

To co, że pan z Gazety

Przenosimy kawałek dalej. Osiedle wypisz wymaluj podobne do poprzedniego. Przy ul. Powstańców Warszawy. Wjeżdżamy na malutki parking, przy którym o dziwo są jeszcze dwa wolne miejsca. Wysiadamy. Natychmiast podbiega do nas mężczyzna.

- A znaku pan nie widział? No pytam się! Widział pan znak. Tylko dla mieszkańców wspólnoty mieszkaniowej! - zaskakuje Ryszard Grawer. Dukam zaskoczony: - Ale ja, ja tylko na chwilę. Z Gazety Lubuskiej. Chcę porozmawiać. Grawer: - A co mnie to obchodzi czy z Gazety, czy z CBA! Zrobiliśmy sobie swój parking i koniec. Musieliśmy się jakoś ratować.

Na chwilę jednak mężczyzna się uspokaja. Udaje nam się chwilę porozmawiać. W kilku zdaniach mieszkaniec opowiedział nam o fatalnej sytuacji mieszkańców wracających z pracy wieczorem, dla których znalezienie miejsca na parkingu jest zadaniem niewykonalnym.

Bo my nie mamy już miejsca

TO WCIĄŻ ZA MAŁO

W tym roku miasto wybudowało 201 miejsc parkingowych:

  • 31 - na łączniku ul. Sulechowskiej i Zdrojowej
  • 116 - przy ul. Wyspiańskiego
  • 50 - przy ul. Zachodniej

    Do końca grudnia powstanie jeszcze dziewięć miejsc na os. Robotniczym i o jedno więcej przy Powstańców Warszawy.

    W przyszłym roku 90 nowych miejsc pojawi się przy ul. Szarych Szeregów a 57 przy ul. Dąbrowskiego.
  • I tak na każdym osiedlu. Gdy nastanie wieczór ludzie klną na czym świat stoi. Brak miejsc parkingowych jest dramatyczny. Ze świecą szukać dzielnicy, na której zielonogórzanie nie mają problemu. Aut przybywa. Miejsc postojowych niestety nie.

    Powód? Swoje wytłumaczenie znajduje prezes największej w mieście, Zielonogórskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - To prawda, parkingów jest jak na lekarstwo. A problem dotyczy wszystkich osiedli. Ale my tak naprawdę mamy uwiązane ręce - przyznaje ze smutkiem prezes Henryk Skrzypczak.

    Co wiąże ręce spółdzielcom? Zdaniem prezesa powody są dwa. Pierwszy - brak gruntów. Drugi - pusta kasa. - Co z tego, że może i byśmy chcieli parking zbudować. Ale gdzie? - pyta retorycznie Skrzypczak.

    Obowiązek ułatwienia życia ludziom przerzuca na władze miejskie. - Osiedle Łużyckie, na górkach. W pobliżu Kaczego Dołu. Miasto ma pole do popisu. Jakoś go nie wykorzystuje - uważa prezes.

    Kierowcy ratują się jak mogą

    Co na to urzędnicy? Kierownik prezydenckiego gabinetu Tomasz Nesterowicz nie zgadza się ze słowami Skrzypczaka. - Robimy co w naszej mocy - zapewnia.
    Problem w tym, że te moce nie są na tyle duże, żeby zaspokoić potrzeby totalnie zablokowanego autami miasta.

    - To się zmieni - daje nadzieję Piotr Tykwiński z biura zarządzania drogami. - Choćby dlatego, że od niedawna każdy inwestor, który chce się budować w mieście może dostać pozwolenie na budowę tylko wtedy, gdy zapewni odpowiednią liczbę parkingów. W przeliczeniu dwóch miejsc parkingowych na osobę.

    Czy to wystarczy? Oby, bo w tej chwili złą sytuację potwierdzają także policjanci. - Kierowcy szukając miejsc, ratują się, jak mogą. Niestety parkują przez to w niedozwolonych miejscach. Przez co mamy na osiedlach sporo roboty - podkreśla rzecznik komendy miejskiej policji Małgorzata Stanisławska.

    Dołącz do nas na Facebooku!

    Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

    Polub nas na Facebooku!

    Kontakt z redakcją

    Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

    Napisz do nas!
    Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska