MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zabił na drodze i jest na wolności

Zbigniew Janicki
Śmierć Pawła nadal przeżywa 5-letni Michał Jackowski. Do dziś poruszony śmiercią jest także Wacław Jackowski. - Powodów do gorzkich chwil mamy dużo, do tego dochodzą niekończące się powiadomienia i wyjazdy do organów ścigania - opowiada dziadek zmarłego chłopaka.
Śmierć Pawła nadal przeżywa 5-letni Michał Jackowski. Do dziś poruszony śmiercią jest także Wacław Jackowski. - Powodów do gorzkich chwil mamy dużo, do tego dochodzą niekończące się powiadomienia i wyjazdy do organów ścigania - opowiada dziadek zmarłego chłopaka. fot. Zbigniew Janicki
Rodzina twierdzi, że poszukiwania powinny być proste, bo po wypadku w Chichach pozostało mnóstwo śladów. A jednak sprawa nadal się ciągnie.

Przypomnijmy. Był 8 grudnia 2005 r. Na poboczu drogi w Chichach został znaleziony martwy 15-letni Paweł, mieszkaniec sąsiednich Bobrzan (gm. Małomice). Okazało się, że dzień wcześniej został potrącony przez samochód.

Do wypadku doszło wieczorem, pomiędzy godz. 19.00 a 21.00. W czasie sekcji zwłok ustalono, że mimo licznych obrażeń chłopak wypadek przeżył, a dopiero ok. godz. 2-3 w nocy zmarł z powodu wychłodzenia organizmu.

- Ten kierowca był typowym mordercą. Jak można było zostawić jeszcze żywego człowieka na pastwę losu, żeby zmarł - dziwi się rodzina.

Tęsknią za nim

Paweł z Żagania do Bobrzan przeprowadził się niecały miesiąc przed wypadkiem. Przeprowadzka okazała się tragiczna w skutkach. Po wypadku znajomi byli wstrząśnięci.

- Był wesołym, bardzo przystępnym pogodnym chłopcem, lubianym przez młodzież. Uprawiał lekkoatletykę. Był dobrym sportowcem. Aktywnie brał udział w życiu szkoły m.in. chętnie reprezentował ją w zawodach - opowiada ówczesna dyrektor żagańskiego gimnazjum Bożena Adamowicz, która dodała, że Paweł ze sportem wiązał swoją przyszłość. Planował kontynuować naukę w liceum sportowym. Jednak się tego nie doczekał.

Dzień pogrzebu był dniem żałoby dla uczniów z żagańskich szkół. Paweł został tłumnie pożegnany przez licznie zgromadzonych bliskich, młodzież i nauczycieli.

Jeszcze bardziej śmierć przeżyła rodzina, i zresztą przeżywa do dzisiaj. - Nadal przeżywamy, pomimo, że minęło półtora roku. Zwłaszcza każde święta przepełniają nas smutkiem. Nie mówiąc już o tym jak jesteśmy na cmentarzu albo w jego okolicach - mówią domownicy.

Śledztwo trwa

Za spowodowanie wypadku ze skutkiem śmiertelnym, nie udzielenie pomocy i ucieczkę, kierowcy grozi od 9 miesięcy do 12 lat więzienia. Gdyby się zatrzymał, to by miał karę o połowę mniejszą: od 6 miesięcy do 8 lat.

- Czynności w tej sprawie są zawieszone, ponieważ czekamy na ekspertyzę kryminalistyczną - mówi Anna Pierścionek, prokurator rejonowy w Żaganiu.

Ponad półtora roku temu, po wypadku znaleziono fragmenty samochodu, które były badane.

- Byłem wzywany po kilku miesiącach. Wiem o tym, że policja miała na uwadze już samochody i kierowców. Jednak nie został znaleziony winowajca wypadku - mówi dziadek chłopaka Wacław Jackowski.

Policja badała odłamki szkła z reflektora, kierunkowskazów, drobiny lakieru. Dlaczego nie podaje się do publicznej wiadomości marki i koloru samochodu? - Śledztwo jest w toku i dla jego dobra nie można mówić o takich szczegółach - wyjaśnia rzecznik żagańskiej powiatowej policji nadkom. Sylwia Woroniec.

Ten wypadek był w miejscu, gdzie mieszkają ludzie. To jest szczyt wszystkiego, żeby na takiej wiosce nikt nie zauważył niczego podejrzanego. Przecież tego nie mógł zrobić nikt przyjezdny z daleka. Zresztą wiem, że jechał samochód i miał uszkodzony zderzak. Czyżby morderca miał powiązania z organami ścigania? - komentuje prawie jednym tchem ciotka Pawła Ewa Jackowska.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska