Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Zawsze kiedy gra Polska, interes lepiej się kręci

Redakcja
MIROSŁWA ROSICKI, pochodzi z Wałbrzycha, żonaty, troje dzieci. Ma pensjonat w Szczawnie Zdroju. Kieruje firmą gastronomiczną, która obsługuje imprezy masowe w całym kraju.
MIROSŁWA ROSICKI, pochodzi z Wałbrzycha, żonaty, troje dzieci. Ma pensjonat w Szczawnie Zdroju. Kieruje firmą gastronomiczną, która obsługuje imprezy masowe w całym kraju. fot. Jan Walczak
Rozmowa z Mirosławem Rosickim, gastronomem.

- Pana firma przez czas trwania Euro 2008 obsługuje ogródki piwne i gotuje dla kibiców, którzy oglądają mecze na telebimach ustawionych na polkowickim rynku. Co miłośnicy futbolu zamawiają najchętniej?- Mamy bardzo różnorodną ofertę gastronomiczną. Potrawy, które przygotowujemy dla klientów zależą od imprezy, która obsługujemy. Ta w Polkowicach jest specyficzna, bo menu jest skierowane właśnie do kibiców. Do dań, które okazały się hitem należą: bigos z młodej kapusty, karczek z grilla, tradycyjnie kiełbaski z rożna. Mamy też bardzo dobry żurek. Oczywiście napoje chłodzące i piwo. Rekord sprzedaży tego ostatniego padł podczas meczu Polska - Niemcy. Rozlaliśmy wtedy 2 tys. litrów złocistego trunku.

- Kiedy kibice jedzą - przed czy po meczu?- Non stop. I przed, i po, i w trakcie. Kiedy tylko zbliża się godzina spotkania dwóch reprezentacji, przy naszym punkcie robi się tłoczno.

- Czy byli klienci, którzy zaskoczyli pana specjalnymi zamówieniami?- Tak. I to przyznam, że bardzo. Grupka polkowiczan poprosiła mnie o to, żebym sprzedał im całą 50-litrową beczkę piwa i podstawił im razem z przenośnym barem. Zapłacili za nią 500 zł. Ale nie chcieli oglądać meczu z trybuny na telebimie, a w naszym namiocie. Więc specjalnie dla nich kupiłem telewizor plazmowy, a obok ustawiłem im barek piwny. Mają więc teraz swoją ławkę, nad którą powiesili polską flagę i kameralnie oglądają wszystkie mecze Euro 2008.

- Czym zajmuje się pan, kiedy nie ma transmisji meczów?- O godz. 8.00 zaczynam wielkie sprzątanie po każdej imprezie. Przyznam, że kibice są w porządku, ale bardzo bałaganią. Mam dużo pracy pod tym względem. Nie jest łatwo wysprzątać masę łupek słonecznika z kostki brukowej. Później czekam do kolejnego meczu. Oczywiście, gdyby ktoś chce coś przekąsić na spacerze, podam nasze smakołyki.

- Będzie pan karmił kibiców do końca Euro 2008?- Tak, ponieważ mamy podpisaną umowę z gminą. Współpracuję z firmą, która wynajęła miastu scenę. Jeździmy razem po Polsce i organizujemy tego rodzaju imprezy. Z Polkowic wyjedziemy po finale Euro 2008.

- Do której godziny po meczu można u was posiedzieć?- Piwo sprzedajemy do godz. 23.30. I wtedy właśnie powinniśmy powoli zamykać. Ale gdyby ktoś chciał zostać dłużej, można posiedzieć w naszym namiocie i spokojnie pogadać do rana o wrażeniach po meczu.

- Dziękuję.
Jan Walczak
0 76 835 81 11
[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetalubuska.pl Gazeta Lubuska