Jak wyglądała wrocławska gastronomia w czasach PRL-u? Właściwie należałoby powiedzieć: różnie. Były lokale wysokiej klasy (lub aspirujące do niej), bary szybkiej obsługi, bary mleczne, stołówki pracownicze i wreszcie mordownie, gdzie „porządny” obywatel bał się zaglądać. Inna sprawa, że jeśli wierzyć wrocławskiej prasie, wszystkie te lokale były siedliskiem występku!
Pierwsza, powojenna wrocławska knajpa powstała na początku lata 1945 roku przy ulicy Rydygiera. Jak twierdzi wieloletni dziennikarz „Gazety Wrocławskiej”, Krzysztof Kucharski, serwowano tam „podobno najlepszy w mieście bimber oraz tylko kluchy ze smażoną cebulą i skwarkami na zakąskę”.
Wraz z napływem Polaków knajp w zrujnowanym jeszcze mieście otwierało się coraz więcej. Nie zawsze były to lokale wysokich lotów. Można było stracić w nich całą wypłatę, wdać się w bójkę, dostać sałatkę z mięsem... bez mięsa.
Wideo
Zastrzeż PESEL - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!